Od pieciu lat uczęszczam regularnie na pokazy slajdów podróżniczych i nie przestaje mnie zdumiewać rosnąca popularność tych imprez. W ten weekend /5-6.12/odbywa się w warszawskim kinie Luna doroczny Festiwal Filmow Podróżniczych "Terra Incognita". W tym roku po raz pierwszy zdarzyło się, że już w sobotę rano wszystkie bilety na wszystkie pokazy festiwalu były wyprzedane, a przy kasach wiele osób czekało na to, że może ktoś zwróci bilet i będzie można go kupić.
Można by pomyśleć, że wynika to z wyjątkowego charakteru tej imprezy i z tego, że odbywa się ona tylko raz w roku. Nic bardziej błędnego. W warszawskim kinie Wisła co tydzień odbywają sie takie pokazy. O ile w zeszłym roku zdarzało sie, iż część sali była pusta, to tej jesieni zawsze był komplet widzów. Dodać należy, że slajdy podróżnicze oglądać można w wielu różnych miejscach Warszawy. Gdyby ktoś się uparł, to mógłby codziennie oglądać inny kraj. We wtorek są pokazy na SGH, w środę na UW, w czwartek na Politechnice,w piątek w Klubie Nauczyciela na Radomskiej, w sobotę w wieży Kościoła św Anny, a w niedzielę w kinie Wisła. Oprócz tego imprezy takie sa organizowane przez liczne domy kultury, kluby, a nawet kawiarnie /n.p.kawiarnia Tarabuk na Browarnej/
Pod koniec sierpnia napisałam notkę p.t. "Cały świat w zasięgu wzroku - na szkle i na ekranie", w której zajmowałam się tym zjawiskiem. Mamy bowiem tu do czynienie z bardzo archaiczną formą imprezy. Przez cały wiek XIX organizowano spotkania na których podróżnicy opowiadali o swoich przygodach, demonstrując ryciny i kolekcje ciekawych eksponatów. Później ryciny zostały zastąpione przez fotografie, przeźrocza i filmy, obecnie kolorowe. Wciąż jednak centralną postacią imprezy pozostał podróżnik dzielący się z publicznością swoimi doświadczeniami.
Z nastaniem Internetu kolorowe obrazki z całego świata stały się powszechnie dostępne. Na YouTube można znaleźć filmy z najbardziej nieprawdopodobnych miejsc. Ostatnio, na przykład, ogladałam filmy z chilijskich wysp Juan Fernandez /tam mieszkal Alexander Selkirk, pierwowzór Robinsona Crusoe/. Główna wyspa jest bardzo ładna, choć od dawna nie jest już bezludna. Widać jednak, że samo ogladanie ładnych widoczków ludziom nie wystarcza. Pragną oni kontaktów z żywym podróżnikiem, by z jego ust dowiedzieć się, co to naprawdę znaczy - podróżować. Jest to bardzo krzepiące
stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości