Inwestorzy czekają na przepisy dotyczące offshore na polskim morzu.
Inwestorzy czekają na przepisy dotyczące offshore na polskim morzu.

Ustawowa flauta dla morskich farm wiatrowych na Bałtyku

Redakcja Redakcja OZE Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Rząd nie przyjął w październiku projektu ustawy o offshore. Inwestorzy czekają na przepisy, zegar tyka.

Mimo braku regulacji, projekty idą naprzód. PGE wybrała wykonawcę dokumentacji projektowej farmy Baltica-3 i studium wykonalności dla przyłącza Baltica-2. Najlepszą ofertę przedstawiła ILF Consulting Engineers Polska Sp. z o.o., która opracowała ofertę z udziałem trzech polskich podwykonawców, będących liderami lokalnego sektora energetycznego i morskiego. Zawarcie umowy i rozpoczęcie prac planowane jest do końca roku. Strategia PGE zakłada wybudowanie do 2030 roku dwóch morskich farm wiatrowych o łącznej mocy do 2,5 GW, oraz kolejnych o mocy do 4 GW do 2040 roku.  

W październiku PGE Baltica podpisała umowę na wykonanie studium meteorologiczno-oceanograficznego (tzw. met-ocean), czyli zbudowanie kompleksowego modelu m.in. warunków falowania, prądów, prędkości wiatru, temperatury czy zasolenia wody w Bałtyku. Badania te są niezbędne do przygotowania, instalacji i eksploatacji infrastruktury realizowanych przez PGE morskich farm wiatrowych.

Również w październiku PGE Baltica podpisała umowę z innym renomowanym wykonawcą – firmą DNV GL, której zadaniem jest niezależna weryfikacja technicznych aspektów modelu współpracy z potencjalnym partnerem strategicznym.

Prace nad rozwojem morskiej energetyki wiatrowej prowadzi też PKN ORLEN poprzez swą spółkę Baltic Power, która posiada koncesję na budowę farm wiatrowych o maksymalnej łącznej mocy do 1,2 GW. Jej obszar, o łącznej powierzchni ok. 131 km2, zlokalizowany jest ok. 23 km na północ od linii brzegowej Morza Bałtyckiego, na wysokości Choczewa i Łeby. Więcej o tym: PKN ORLEN zazieleni się przez Bałtyk.

Najbardzej zaawansowana w swoich pracach na Bałtyku jest prywatna Polenergia (jej głównym akcjonariuszem jest Dominika Kulczyk) wraz z Equinorem (dawny Statoil), Obecnie realizują wspólnie morskie projekty farm wiatrowych na Bałtyku o łacznej mocy 3 GW – w przypadku obu farm pierwsze dostarczenie prądu do sieci jest zaplanowane na 2025 r.

Niedawno zakończyły się szczegółowe badania dna w rejonie przyszłych morskich farm wiatrowych realizowanych przez Equinor i Polenergię. Ich celem było wykrycie i neutralizacja potencjalnych niewybuchów lub innych obiektów, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu planowanych prac związanych z posadowieniem turbin wiatrowych. Nie wykryto żadnych obiektów, które mogłyby stanowić zagrożenie dla budowy morskich farm wiatrowych.

Na początku roku pomiary pod swoją farmę o mocy 0,35 GW, mające potrwać rok, rozpoczęła spółka Baltic Trade & Invest (BTI) rozwija projekt morskiej farmy wiatrowej Baltic II od 2017 roku we współpracy z Van Oord i Green Giraffe. Słupska spółka jest wspierana przez niemieckie RWE - polskie projekty farm morskich, które kupiło RWE, są na różnym etapie rozwoju, a ich łączna moc wytwórcza to – jak podawał w ubiegłym roku „Puls Biznesu” - ponad 1,5 GW.

Inwestycje na polskim morzy rozważa też portugalski EDPR. Zainteresowanie projektami morskich farm wiatrowych deklaruje też PGNiG.

Tyle, że tym inwestycjom potrzebne są nie tylko pieniądze, ale i specjalne prawo, ponieważ na polskim Bałtyku nie ma jeszcze żadnej farmy wiatrowej. I tu pojawi.ł się problem.

- Czekamy z niecierpliwością na ustawę offshore. Terminy są tutaj bardzo istotne. Wejście w życie tego dokumentu do końca 2020 r. jest kluczowe dla dotrzymania założonych harmonogramów w już rozpoczętych procesach inwestycyjnych. Na ramy prawne związane z pomocą publiczną czekają zarówno inwestorzy, dostawcy i poddostawcy, czyli firmy uczestniczące w łańcuchu dostaw do sektora morskiej energetyki, jak również instytucje finansowe, które będą je te inwestycje finansować – mówi nam Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Ustawa ta pojawiła się 28 października na posiedzeniu rządu, ale nie została przyjęta. Nieoficjalnie – w rządzie nie ma po prostu jednomyślności w tej sprawie i jego część jest po prostu przeciwna rozwojowi morskich farm wiatrowych. Nieoficjalnie słyszymy, że dokument ma wrócić w listopadzie na posiedzenie Rady Ministrów. A jeszcze przed posiedzeniem wiceminister klimatu i pełnomocnik ds. OZE Ireneusz Zyska przekonywał, że rząd powinien ten projekt przyjąć. - W ustawie są uregulowania, które pozwalają na uzyskanie pomocy publicznej w pierwszej fazie na poziomie administracyjnym, w drugiej fazie od roku 2025 r. w ramach aukcji energii. Te rozwiązania regulacyjne spotkały się z bardzo pozytywną opinią ze strony biznesu i interesariuszy rynku – mówił Zyska.

Branżowe stowarzyszenie Wind Europe szacuje potencjał całego Bałtyku w kontekście morskich farm wiatrowych na 83 GW, a Komisja Europejska nawet na 93 GW (to dokładnie dwa razy tyle ile wynosi dziś łączna moc polskich instalacji energetycznych ze wszystkich źródeł). Co to oznacza? Że w perspektywie 2050 r., czyli roku, w którym UE chce osiągnąć neutralność klimatyczną, mogą wspólnie zbudować te kraje, które mają dostęp do Morza Bałtyckiego.

Autor: Karolina Baca-Pogorzelska


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka