Panele fotowoltaiczne na dachu domu.
Panele fotowoltaiczne na dachu domu.

Przydomowa fotowoltaika to kosztowne hobby

Redakcja Redakcja OZE Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Zwolennicy odnawialnych źródeł energii krytykują brak taryf gwarantowanych dla gospodarstw domowych wytwarzających energię elektryczną, ale wśród ekspertów nie brakuje też opinii, że jakiekolwiek formy wspierania przydomowych instalacji negatywnie odbiją się na całej gospodarce i dlatego należałoby z nich zrezygnować.

Nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii przewiduje brak taryf gwarantowanych dla gospodarstw domowych, które przewidziała poprzednia wersja ustawy. Autorzy nowego projektu chcą zastosować inną formę wsparcia, a mianowicie możliwość odbierania z sieci energii za każdą odprowadzoną do niej kilowatogodzinę według określonych przeliczników. W skrajnie niekorzystnym wariancie prosument posiadający instalację, na którą wcześniej otrzymał dotację publiczną, za każdą odprowadzoną do sieci kilowatogodzinę mógłby w innym czasie odebrać z niej 0,3 kilowatogodziny, a ewentualne nadwyżki nie dawałyby mu podstawy do roszczeń o dodatkowe wynagrodzenie.

Politycy opozycyjni w czasie dyskusji nad projektem ustawy twierdzili, że takie rozwiązanie całkowicie uniemożliwi rozwój energetyki odnawialnej w gospodarstwach domowych. Prof. Władysław Mielczarski, członek Europejskiego Instytutu Energii (European Energy Institute) uważa jednak, że nawet taka forma wspierania właścicieli przydomowych źródeł odnawialnych nie powinna być stosowana, gdyż również w jej przypadku cała gospodarka poniesie z tego tytułu znaczące koszty, które pokryje ogół podatników.

- Ostatecznie sprowadzi się to do tego, że energię wytwarzaną przez domowe panele fotowoltaiczne, które będą posiadać osoby zamożne – gdyż to przede wszystkim one będą mogły sobie pozwolić na taki zakup – będą finansować najmniej zamożni podatnicy, których na taki luksus nigdy nie będzie stać – twierdzi profesor.

Postuluje on, aby prosumenci działający samodzielnie wyłącznie we własnym zakresie zużywali całą energię pochodzącą z należących do nich źródeł odnawialnych i w ogóle nie mieli możliwości odprowadzania jej do sieci elektroenergetycznej, z wyjątkiem sytuacji, kiedy są członkami samobilansującego się klastra energetycznego. Profesor uzasadnia, że przesyłanie nadwyżek z przydomowych źródeł odnawialnych do sieci elektroenergetycznej powoduje zakłócenia w jej pracy, w tym również straty przesyłowe, a przez to dodatkowe koszty. Podkreśla on również, że przydomowe urządzenia do wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych ze względu na ich cenę oraz osiąganą moc są o wiele mniej efektywne nie tylko w stosunku do jakichkolwiek źródeł konwencjonalnych, ale również w porównaniu z przemysłowymi źródłami odnawialnymi, a pieniądze wydawane na przydomowe panele fotowoltaiczne, czy wiatraki o bardzo małej mocy to z punktu widzenia całego sektora energetycznego najmniej efektywnie zainwestowane środki.

- Działalność prosumentów powinniśmy potraktować jako hobby i w związku z tym nie należy jej w żadnym wypadku zakazywać, ale też stosowanie jakichkolwiek form finansowego wspierania jej przez państwo jest nieuzasadnione – ocenia Władysław Mielczarski.

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka