Instalacja do transportu ropy naftowej. Fot. PERN
Instalacja do transportu ropy naftowej. Fot. PERN

Naimski o brudnej ropie: Podjęliśmy dobre decyzje

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Kryzys z zanieczyszczoną ropą z Rosji pokazał, że strategiczne decyzje polskiego rządu ws. budowy infrastruktury były trafne. 

- To zdarzenie pokazało, że nawet w obecnym stanie rzeczy dajemy sobie radę. Po raz pierwszy to my zamknęliśmy dostawy, a nie nam zamknięto – mówi pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Pod koniec kwietnia z Białorusi przyszły informacje o wysokim stężeniu chlorków organicznych w ropie naftowej transportowanej rurociągiem „Przyjaźń” z Rosji. Polski operator systemu przesyłowego – PERN (Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych) podjął decyzję o wstrzymaniu odbioru surowca. Obecność zanieczyszczonej ropy w instalacjach mogła uszkodzić polski system przesyłowy i instalacje rafineryjne. Zasuwy otwarto ponownie dopiero 9 czerwca.

Przeczytaj o tym więcej: Zanieczyszczona rosyjska ropa w rurociągu "Przyjaźń"

Odbiorcami rosyjskiej ropy są m.in. polskie rafinerie w Płocku i Gdańsku oraz dwie niemieckie – w Leuna i Schwedt. Od chwili zamknięcia dostaw polskie rafinerie były zaopatrywane z morskich dostaw ropy, zostały też częściowo udostępnione zapasy obowiązkowe.

Piotr Naimski ocenił, że „po tym trudnym ćwiczeniu”, jakim było odcięcie dostaw ze wschodu, w żaden sposób nie została zakłócona produkcja paliw w Polsce. Pełnomocnik rządu mówi, że jest to sukces PERN, jak i PKN ORLEN i Lotosu. Dodał, że w tym kontekście „ze wszech miar” słuszna była m.in decyzja o budowie drugiej nitki ropociągu pomorskiego, która będzie gotowa w 2025 r. W realizacji tego projektu ma pomóc tzw. specustawa naftowa.

Rurociąg pomorski transportuje ropę naftową przez województwa: mazowieckie, kujawsko-pomorskie i pomorskie - z magazynu w Miszewku Strzałkowskim pod Płockiem do Gdańska oraz w kierunku przeciwnym. Właścicielem instalacji jest PERN. Druga nitka ropociągu będzie przebiegać wzdłuż pierwszej. Koszt inwestycji to ok. 1 mld zł. Ma ona znaczenie strategiczne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Obecnie trwają rozmowy ze stroną rosyjską na temat strat w związku z zanieczyszczoną ropą. - Jest oczywiste, że ci, którzy ponieśli straty, będą żądać rekompensat – mówi minister Naimski. Odszkodowań domaga się nie tylko strona polska, ale też białoruska i ukraińska.

Rosyjskie przedsiębiorstwo państwowe Transnieft poinformowało w komunikacie, że ustaliło graniczną wysokość wypłat za zanieczyszczoną ropę w wysokości 15 dolarów za jedną baryłkę. Według rosyjskiego operatora rurociągów naftowych, "poniesione straty muszą być potwierdzone dokumentalnie”. Wiceprezes PERN, polskiego operatora systemu przesyłu ropy, Mateusz Wodejko odmówił komentarza do informacji Transnieftu. - Temat jest wieloaspektowy i złożony prawnie. Musimy to przeanalizować - powiedział. Minister Naimski podkreśla, że nie ma na razie żadnych konkluzji w tej sprawie.

Zachlorowana rosyjska ropa musi zostać usunięta z instalacji. Jak poinformował na początku lipca prezes PERN Igor Wasilewski, do Polski „weszło” ok. 1 mln ton brudnego surowca. Usuwanie polega na mieszanie zanieczyszczonej ropy z czystą. Odbędzie się to według schematu 1 mln ton zanieczyszczonej na 30 mln ton czystej ropy. Zajmie to ok. dwóch trzecich roku – mówił Wasilewski. Dodał, że PERN będzie się starał skrócić ten czas do pół roku.

Przeczytaj więcej na ten temat: Czyszczenie rurociągu "Przyjaźń" potrwa do 2020 r. 


BG


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka