Lubię się bawić słowem
Bawmy się więc!
Zadzwonił telefon komórkowy. Była 7:30. Zerwałem się z łóżka.
- „Kto to tarabani, o tej porze?” – Pomyślałem wściekły.
- „Cześć Sebastian!” – Rozległo się w słuchawce.
- „Marek? O tej porze?”
- „Sorry! Ale 27 sierpnia, więc za okrągły miesiąc, ma się rozpocząć w Olsztynie impreza polityczna Trzaskowskiego pt. „Campus – Polska Przyszłości”. Chciałem Ci przypomnieć, bo pomyślałem sobie, że to świetna okazja, by napisać coś na ten temat…”
- „27 sierpnia, mówisz?
- „tak!”
- „A który dzisiaj?”
- „26!”
- „26? To za miesiąc!!!”
- „Właśnie to powiedziałem!”
- „Dobra! Dzięki! Coś się wymyśli! Cześć!”
I siadłem do komputera…
>>Po zakończeniu Campusu odbyła się, w najpopularniejszym z miejscowych hoteli, huczna zabawa. Na drugi dzień rano, jeden z bardziej aktywnych jej uczestników o imieniu Rafał, budzi się na podłodze pokoju z olbrzymim bólem bani. Idzie chwiejnym krokiem do łazienki. Pochyla się nad umywalką i patrząc w lustro na swoje odbicie, dostrzega wystający z kącika ust biały sznurek. Z wysiłkiem koncentruje wzrok i rozpaczliwa myśl uderza mu do głowy:
- „Żeby to była herbata!!”<<
Inne tematy w dziale Rozmaitości