eri eri
243
BLOG

Władek! Władek! Władek, trzymaj się! pam parampam para...

eri eri Rozmaitości Obserwuj notkę 8


    Mówią, że naprawdę szlachetne ryby płyną zawsze pod prąd. Ja jestem właśnie taką rybą. Od zawsze byłem w mniejszości. Konformizm, to coś zupełnie mi obcego. Tak jest i dzisiaj. Jestem w zdecydowanej mniejszości. Za to, w jakim towarzystwie! Czuję się zaszczycony! Wysłałem już list gratulacyjny Grzesiowi (jesteśmy po imieniu). A Władek? No cóż! Wart jest czegoś więcej. Doręczyłem Mu więc, przez umyślnego, te parę słów, które skreśliłem lat kilka temu, poruszony jego heroiczną wtedy i jakże symboliczną postawą. Oto one:

                                                                   Daniel Craig nie zagra 25. Bonda!
„Wczoraj nieźle popiłem. Dlatego dzisiaj późno wstałem. Ale nie było tak źle! Obudziłem się przecież w niebiańskim nastroju. Wiedziałem, że to z powodu snu, który miałem. Niestety nie mogłem go sobie przypomnieć i cała radość, cały ten błogi nastrój, natychmiast gdzieś uleciały. I wtedy, jak co dzień, włączyłem telewizor. Zobaczyłem tę postać i tę twarz! Ten szlachetny profil, za którym - już to wiem - tak przepadają kobiety. Dzielnie przepychał się, gdzie tam! Walczył! Ze zgrają rozwścieczonych policjantów, szarpiących go na wszystkie strony. W tle zwarte szyki jego armii. Stoją bez ruchu. Milczące. Dlaczego nie idą na odsiecz? Dawniej oburzyłoby to mnie. Dzisiaj już wiem, że tak trzeba. To bierny opór! Męczeństwo! Jedyna droga do zwycięstwa!
    I wtedy sobie przypomniałem! Wszystko! Ten sen! To było jak iluminacja!
"Dzwoni telefon komórkowy. Podchodzę, zerkam na ekran. Numer spoza notatnika. Dobra, czy zła wiadomość? Uaktywniam komórkę i ... szok! Dzwoni Barbara Broccoli! Wiem, kto to jest! Przecież posiadam wielką wiedzę o tym cyklu filmów i jego ludziach. To mój konik! Rozmawiamy po angielsku. Dowiaduję się, że producentka podjęła już decyzję. Nosiła się z tym od jakiegoś czasu, ale dzisiejsze poranne wydarzenia przesądziły o wszystkim. Ale dlaczego dzwoni do mnie? No tak! - uświadamiam sobie: przecież jestem jego najbliższym przyjacielem. I właśnie dowiaduję się od niej, że nie ma z nim kontaktu. Pewnie odebrali mu telefon. I wszystko. I nagiego wrzucili gdzieś do lochu! Biedak! Ale musi wytrzymać! Jeszcze trochę! Musi dać radę! Cały świat stoi za nim!
Barbara informuje mnie o szczegółach swojej decyzji. A mnie mało serce nie wyskoczy z piersi. Z radości oczywiście. Oto anulowała wszystkie dotychczasowe umowy. Przede wszystkim Władek! W jubileuszowym, dwudziestym piątym filmie o przygodach Bonda, zastąpi Daniela Craiga. Co za Szok! Ale - myślę - należało mu się! Ta siła! Wewnętrzna i fizyczna! Ta szlachetność! Charakteru i twarzy! Ta odwaga! Ten wdzięk! A jaka bystrość i przenikliwość umysłu! Jednym słowem - strzał w dziesiatkę! Ale to nie koniec rewolucyjnych decyzji! Piosenkę tytułową do filmu ma zaśpiewać, nie Adele, jak to planowano wcześniej, a Joanna Mucha. Jej talent wokalny został więc doceniony. Teraz dociera do mnie, od jak dawna rodziła się w głowie Barbary, nowa koncepcja filmu. No i wreszcie reżyser. Typowanego przez wielu na to stanowisko Christophera Nolana, zastąpi Grzegorz Schetyna! Co za radość! I duma! Polska górą!" W tym momencie się obudziłem.
- Zaraz, zaraz! O co tu chodzi? Jak to możliwe? Śniłem w nocy, a po Frasyniuka policja przyszła dopiero nad ranem! Proroczy sen? Ale jak to, proroczy? Przecież ja nie jestem jego przyjacielem! Chociaż bardzo chciałbym być! - Biegnę do internetu! Sprawdzam newsy. Nigdzie ani słowa o nowinkach dotyczących kolejnego filmu o agencie 007. I ... budzę się.
                    Już jasno. Wokół cisza. Wszyscy już wyszli. - Ale mnie boli bania! - Zerkam na zegarek. Minęło południe! - Aż tak długo spałem? No tak, popiłem wczoraj. - Wracam myślami do swojego snu. Zastanawiam się chwilę. - Eee! Nic z tego nie rozumiem! To za trudne dla mnie! Później! - Włączam telewizor. A tam o Frasyniuku. O 6.00 rano przyszła do niego policja, aby doprowadzić go do prokuratury. Dwa razy nie stawił się na wezwanie. Teraz go skuli i doprowadzili siłą. Stoję chwilę przed telewizorem niezdecydowany. - Co to było? Jak to możliwe? - Dzwoni moja komórka. To żona!
- Już wytrzeźwiałeś? Byleś nad ranem tak pijany, że nie obudziłeś się nawet jak włączyłam telewizor!
Zbieram przez chwilę myśli.
- A o której to było?
- O jakiejś dziesiątej!
- Aha! - Myślę przez chwilę intensywnie i wszystko zaczyna mi się wreszcie układać w logiczną całość. - A dlaczego tak późno wyszłaś?
- Bo miałam wizytę u lekarza. Do pracy poszłam później. Nie Pamiętasz? Mówiłam ci przecież!
- No tak! Zapomniałem. Cześć!
Spoglądam znowu w telewizor. Ciągle nadają materiał o Frasyniuku. Otwieram barek.
-  Hm! Chyba się znowu napiję! Taka nuda! Nic ciekawego się nie dzieje!”

Warszawa, 14 lutego 2019r.


eri
O mnie eri

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości