eri eri
194
BLOG

Leon XIV nadal na fałszywej ścieżce.

eri eri Społeczeństwo Obserwuj notkę 21


Cały świat wstrzymał oddech przed ostatnim konklawe. Z nadzieją i jednocześnie z obawą. I to zarówno szaleni liberałowie (wraz z lewakami) wpatrzeni jak w obraz we Franciszka, jak i ortodoksyjni konserwatyści, krytykujący go bardzo ostro. Jednak nie była to reakcja solidarna. Owe nadzieje i obawy nie łączyły, lecz właśnie dzieliły. Taki, tak bardzo spolaryzowany zrobił się dzisiaj świat. To po pierwsze.

Po drugie, wybór na Stolicę Piotrową Amerykanina, okazał się w dobie dopiero co rozpoczętej ale ostro prowadzonej przez prezydenta USA – Trumpa totalnej rewolucji, wyborem równie spektakularnym jak wybór swego czasu pierwszego Polaka.
Leon XIV nie ma zamiaru niczego owijać w bawełnę. Jego pierwsze wypowiedzi świadczą, iż utrzymuje swoją dotychczasową mocno krytyczną, wręcz wrogą linię wobec polityki migracyjnej Trumpa. Mocno więc zapachniało Franciszkiem. W opinii wielu konserwatystów, na szczęście tylko w tym względzie.

Na zorganizowanym kilka dni temu spotkaniu papieża z dziennikarzami całego świata, zadano mu  pytanie, czy planuje odwiedzić w najbliższym czasie Stany Zjednoczone, z których pochodzi. - Nie sądzę - odparł Leon XIV.

Przyczyny takiego stanowiska są oczywiste. Przyczyny zadania papieżowi takiego pytania – również. To była jawna prowokacja dziennikarskich środowisk liberalno-lewicowych. Prowokacja skwapliwie przez papieża podjęta. Źle to, moim zdaniem wróży na przyszłość…

Leon XIV, pracując wiele lat wśród biedoty peruwiańskiej przesiąknął tą specyficzną lewicową empatią wobec bliźniego w potrzebie. Jednak lewicową, nie chrześcijańską!

To jest zdumiewające, jak łatwo zboczyć na fałszywą ścieżkę w rozumieniu Chrystusowej nauki chrześcijańskiego miłosierdzia. A sprawa, wydawałoby się jest taka prosta!

Zasada ordo caritatis! Ona obowiązuje chrześcijan! My zwykli Polacy, intuicyjnie prawidłowo ją odczytujemy. Miłość uporządkowana! Tak właśnie, odruchem serca, przyjęliśmy braci Ukraińców, którzy byli w potrzebie. Ale przyjęliśmy ich, bo to nie narażało bezpieczeństwa naszych rodzin. I to jest prawidłowe.

Z drugiej strony byliśmy i jesteśmy przeciwni przyjmowaniu uchodźców z Afryki i Azji wschodniej, którzy, jak pokazują procesy i liczne wydarzenia z Zachodu, stanowią śmiertelne zagrożenie dla naszego,  naszych rodzin i naszego państwa, bezpieczeństwa. Postępujemy tutaj intuicyjnie, ale nasza intuicja jest zgodna właśnie z nauką Chrystusa.

Oto bowiem nie tylko i nie przede wszystkim przypowieść o dobrym Samarytaninie powinna być dla nas w tej sprawie drogowskazem! Nasi biskupi się mylą! Mylił się Franciszek! Myli się Leon XIV!

Właściwy dla chrześcijanina przykład miłości bliźniego ukazuje nam w Ewangelii - Maryja.

Oto Kościół obchodzi święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Rozpatrywanie tego wydarzenia, tak doniosłego przecież, że aż wyróżnionego, w kontekście właśnie aktów miłości bliźniego oraz miłosierdzia wobec uchodźców ma kapitalne znaczenie w moralności chrześcijańskiej i stanowi niezwykle ważne uzupełnienie nauki płynącej z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie.
„Wkrótce po Zwiastowaniu, Matka Boża udała się w odwiedziny do swojej krewnej Elżbiety, która mieszkała w górzystym regionie Judei, w odległości od czterech do pięciu dni drogi. (…) Wiedząc od Anioła, w jakim stanie znajduje się Elżbieta, Najświętsza Maryja Panna, kierowana miłością, udaje się z pośpiechem, aby jej pomóc w zwyczajnych obowiązkach domowych. Nikt jej do tego nie zobowiązuje. Bóg przez Anioła nie mówi nic na ten temat. Również Elżbieta nie domaga się pomocy. Maryja mogłaby zostać we własnym domu, żeby się przygotować na przyjście swego Syna, Mesjasza. Wybiera się jednak w drogę cum festinatione, z ochoczą gotowością, z niewypowiedzianą radością, aby zapewnić swej kuzynce niezbędną pomoc.” (Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem; tom VI, s. 283)

I dalej: „Jedną z tajemnic Adwentu jest Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny – druga tajemnica radosna Różańca świętego. Rozważając ją skupmy nasza uwagę na pewnym konkretnym aspekcie służenia innym ludziom, jako cząstce naszego powołania: na miłości bliźniego.

To bowiem pełne czułości nawiedzenie przez naszą Matkę Jej kuzynki Elżbiety jest wyrazem miłości bliźniego. Musimy kochać wszystkich, ponieważ wszyscy są lub mogą być dziećmi Bożymi, naszymi braćmi. Na pierwszym miejscu jednak powinniśmy kochać tych, którzy są nam najbliżsi, tych, z którymi łączą nas szczególne więzy – naszą rodzinę (tutaj – nasze państwo – przyp. mój). Miłość ta powinna się przejawiać również w czynach, nie tylko w uczuciach.” (Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem; tom I, s. 196)

Widzimy, jak w świetle powyższego brzmiała krytyka polityki rządu PiS w stosunku do przyjmowania uchodźców, wyrażana przez hierarchów KK ( z Franciszkiem na czele), którzy powoływali się na Pismo Święte.

Wszelkie granice przekroczył abp Stanisław Gądecki, który w swym kazaniu wygłoszonym kiedyś w Poznaniu powiedział:

„W podejmowaniu problemu uchodźców i ubiegających się o azyl "najważniejszym punktem odniesienia nie może być interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek". Przywołując słowa papieża Franciszka abp dodał, że zasada centralnego miejsca osoby ludzkiej "zobowiązuje nas do przedkładania zawsze bezpieczeństwa osobistego ponad bezpieczeństwo narodowe" (sic!).

Dzisiaj, papież Leon XIV popełnia te same błędy…


eri
O mnie eri

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo