Reklamując na swoim blogu książkę o Wiktorze Orbanie , Igor Janke porusza bardzo istotny z punktu widzenia Polakow problem braku silnego przywodcy. Wodza z prawdziwego zdarzenia. Kogoś dla kogo wartoscią nadrzedną jest nie sam spór jako taki ale to , co jest na jego końcu - rzeczywiste zwyciestwo.Brakuje przywodcy obdarzonego szerszą charyzmą-nie tylko intelektualną ale pozawerbalną , emocjonalną czy fizyczną wręcz. Człowieka silnego , za ktorym większosć narodu (chyba nawet bez względu na deklarowany światopogląd) skłonna byłaby pójść choćby w nieznane. Brakuje zwyczajnie prawdziwego samca alfa zdolnego zyskac przychylność większosci. Probuje nam się za to wciskać różnego rodzaju substytuty. Także za substytut liberalny ( nowoczesny i światły ) robi dziś u nas Donald Tusk (jest Donald jest impreza) , za prawicowy zaś ekwiwalent tzw "wybitnego przywodcy" ma słuzyć nam Jarosław (idzie krwawa rzeź) Kaczynski. Wydmuszkowatosci tego pierwszego nie ma co specjalnie analizować , gdyż zdaje się nie ma nawet wśrod Polakow zbyt licznej grupy ludzi , ktora uwazałaby Donalda za jakiegoś gieroja czy osobę o specjalnym znaczeniu.Taki premier z "braku laku".Za to takich , ktorzy uwazają Kaczynskiego za coś na kształt ojca czy męzą opatrznosciowego narodu polskiego , to już znalazłoby sie raczej sporo. Szkoda tylko , ze ta ich wiara jest jedynie wiarą i wynika w głownej mierze z czegoś co amerykanie nazywają "wishful thinking". Jeśli zaś, zamiast pobożnych zyczeń zbierzemy do kupy fakty , to okaże się , ze ów ojciec i mąż od przeszło trzydziestu lat buduje wprawdzie wizję wielkiej i "prawdziwie" niepodległej Polski ale znakomita większość tych ambitnych planów kończy się tym samym - mniej lub bardziej spektakularną klęską. Cała kariera przywodztwa Jarosława Kaczynskiego , jego polityczna droga zyciowa , sprowadza się do zasady -dwa do przodu trzy do tyłu czyli zawsze na końcu jest ... strata. Przegrana znaczy się. Ostatnim , modelowym wręcz przyładem tego o czym piszę , była reakcja Kaczynskiego na publikację Gmyza w Rzepie i gwałtowny spadek popularnosci jego partii . Tak jakby nie można było ugryźć się w język , powstrzymać i zachować zdobywaną z takim trudem , przez długi okres milczenia przewagę. Ciekaw jestem swoją drogą, jakby tego rodzaju polityczną woltyżerkę zrecenzował niewątpliwy idol Kaczynskiego , niekwestonowany polski lider i wódz Jozef Piłsudski. Myślę ,ze nie obeszłoby się bez słynnego "wam kury szczać prowadzać a nie politykę robić."
Jest takie stare porzekadło ,ze "mowa jest srebrem a milczenie złotem" ...Jak widac trzydziesci lat w polityce to niektorym za mało , zeby sobie tę prostą prawdę przyswoic.
Gdybym nie znał Kaczynskiego to chyba miałbym powody , zeby podejrzewac go o zmowę z Tuskiem.Jego działania czasem robią wrazenie jakby miały na celu utrzymywanie status quo obecnej sytuacji , w ktorej zawsze rzadzą jacyś Oni (Kwaśniekwski,Michnik,,Komorowski,Tusk) a w opozycji niezmiennie jest ten sam dzielnie walczący i wiecznie przegrywający w wyniku niesprzyjajacych okolicznosci zewnętrznych Kaczynski.
I nie jest tak , jak twierdzą niezrażeni latami niepowodzń entuzjasci PiS-u , ze za kazdym niepowodzeniem Kaczynskiego kryją się jacyś agenci czy wrogie mu media .Wiekszosć z tych sideł zastawia na siebie sam Kaczynski nie potrafiąc najzwyczajniej w swiecie wyciągać wnioskow z szerokiego rezerwuaru swoich politycznych porażek. Czy ktoś popełniajacy tak elementarne , infantylne wręcz błedy zasługuje na miano ojca narodu czy chociażby wybitnego przywodcy ? Czy warto dalej obdarzać kredytem zaufania człowieka , snującego od trzydziestu z górą lat wizje , z ktorych nie wynika nic prócz tak zwanej afery ?
Kazdy niech sobie sam odpowie w duchu na to pytanie.Na pytanie czy mamy w Polsce realną opozycję ,czy tylko podobnie jak w przypadku rządu - wydmuszkę...
Inne tematy w dziale Polityka