Kiedy przeczytałem fragment dzisiejszego przemowienia Jarosława Kaczynskiego poczułem sie tak jakby mnie nieco olśniło...
Ja zabiorę głos jeszcze raz, pod pomnikiem Piłsudskiego i wtedy powiem więcej o tym planie, który jest realizowany przez obecne władze i który oznacza, że wolności ma być coraz mniej, solidarności w ogóle, a niepodległość jest na sprzedaż.
Zrozumiałem w jednej chwili , ze autor tych słow liczy zwyczajnie na powtórzenie się fenomenu dawnej , pięknej Solidarnosci , kiedy to 10 milionow Polakow powiedziało stanowcze NIE rządzącym w kraju elitom i postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Rożnica miedzy dzisiejszą Polska oraz dzisiejszą Solidarnoscią a tamtą, dawną, zbuntowaną jest jednak kolosalna , co stawia projekt Kaczynskiego w miejscu gdzie zaczynaja się bajki z mchu i paproci. To , co przede wszystkim różni dawną Solidranosć od jej dzisiejszej protezy to fakt , ze ta sprzed 30 lat była niewymuszonym, naturalnym , niestymulowanym politycznie a przede wszystkim powszechnym odruchem całego ciemiezonego od konca drugiej wojny swiatowej społeczeństwa. Tamten ruch powstawał oddolnie , można powiedzieć pomimo lub przy niewielkim wsparciu nie tyle politykow , co znakomitej większosci obywateli .Nie potrzebował wielkich i dętych , comiesiecznych manifestacji aby trwać i cieszyć się niebywałą popularnoscią. Dziś rzeczywistośc jest diametralnie inna.Nie ma instytucji ,mechanizmow , ktore w tamtej Polsce nie dawały ludziom zyć. Zgoda, są inne ale one w zaden sposob nie zmuszaja /poki co / obywateli do zbiorowego i tak powszechnego buntu. A już na pewno nie pod auspicjami Prawa i Sprawiedliwosci i samego Kaczynskiego , na ktorego wielu Polakow nie bez powodu patrzy bardziej podejrzliwie niż kiedykolwiek patrzyło się na Wałesę.W dawnych czasach oczywiscie.Tym bardziej , ze w przeciwienstwie do tamtej , starej , dobrej Solidarnosci ta dziś trochę na siłę wywoływana , nie potrzebowała stymulatora w postaci partii wiodącej. Rodziła się jak pisałem samoistnie , oddolnie i niejako mimochodem. Dzis widać wszystkie szfy jakimi probuje byc szyta ta nowa , hodowana przez politykow PiS-u "Solidarność". Twarzą tej dzisiejszej jest miedzy innymi Janusz Śniadek co tez pewnie nie wywołuje zachwytu rodakow. Ludzie to wszystko widzą , stąd pewnie rodzaj rezerwy. Ona z kolei , ta rezerwa rodzi w politykach potrzebę wywoływania nastorojow mających przyspieszyć kurs do wolnosci.W efekcie tego obserwujemy wieczne proby wywoływania nastroju grozy ,zbiorowej smolenskiej psychozy itp...Dlatego też zapewne ciągle slyszymy o braku wolnosci, o cenzurze i o manipulacjach.Chodzi o to ,zebyśmy uwierzyli ,ze jest tak źle jak było wtedy. Ale to sie tak nie da.W dawnej , rzeczywiscie zniewolonej Polsce , społeczeństwa nie trzeba było straszyć, nie trzeba mu było niczego tłumaczyć...Polacy , wszyscy wkoło, wiedzieli co jest grane.Od sprzataczki ,przez kowala , lekarza , strazaka i kogo tam jeszcze aż do samego reprezentującego aparat panstwa ubeka.Na tym polega problem Kaczynskiego.Narod po prostu nie jest jeszcze gotowy . Nic nie da ,ze ktoś będzie chciał te gotowość w ludziach wywołać trochę na zapas po to tylko , zeby wykrzesać z nas entuzjazm podobny do tamtego.To sie nie uda. Nowa solidarność albo powstanie samoistnie albo wcale. Jezeli narod nie chce jeszcze wywalać stołu z kartami, to znaczy ,ze jeszcze nie czas.A proby sprowokowania go do tego za pomocą manipulacji ,analogii do poprzedniego systemu czy co najbardziej groteskowe -legalnych "zniewolonych" demonstracji sa zwyczajnie niesmaczne.
Inne tematy w dziale Polityka