Im dłużej przyglądam się wszelkim poczynaniom ludzi należacych do najbardziej zagorzałego trzonu elektoratu pisowskiego , tym częsciej nabieram przekonania ,ze to właśnie oni a nie żadni tam partyjni liderzy czy spindoktorzy , są głowną przeszkoda na drodze Prawa i Sprawiedliwosci do wyborczego zwyciestwa. To Oni , rekrutujący się z naszych sąsiadów, krewnych , kolegów z pracy mieszkańcy miast, miasteczek i zapadłych wsi oraz ich eksluzywne i często zakrawające o zwykłe szaleństwo poglądy, powoduja ,ze najwieksza opozycyjna partia , od lat nie jest w stanie przełamać wyborczej niemocy, boksując nieustannie w miejscu , mimo ewidentnych wpadek i braku pomysłu na rządzenie ich przeciwnikow. Oczywiscie relacje miedzy omawianym elektoratem a samą partią to rodzaj swiadomie kreowanego przez partyjną wierchuszkę dialogu między władzami partii a ich wyborcami.Rodzaj komunikatu zwrotnego , którego głownym filarem jest coś , co w dużym skrocie nazwać byśmy mogli permenentnie prowadzoną kampanią negatywną.Taki po prostu sobie pisowcy wyznaczyli target group i tego się trzymają licząc ,ze to będzie ich wyborcza „baza” a pozostała cześć społeczeństwa doszlusuje do reszty w chwili, kiedy nieudolna polityka obecnej władzy doprowadzi wreszcie kraj do zblizającej się nieuchronnie katastrofy.Możnaby się tu pokusić o ocenę tego rodzaju politycznej taktyki ale nie będę się wyzłosliwiał.Szkoda czasu.Faktem jednak jest bezspornym , ze owa taktyka od lat jawi się jako wysoce nieskuteczna i efektow wymiernych w postaci wygranej PiS-owi ine przynosi. I tu dochodzimy do przyczyn takiego stanu rzeczy.
Pierwsza notka jaka napisałem na Salonie (tutaj) , powstała w wyniku obserwacji zwykłych ludzi , reprezentujących szeroko rozumiany "krąg zwolennikow PiS".Od tego czasu jak obserwuję, niewiele się zmieniło.Podstawowe ,ze tak się wyrażę jądro tego elektoratu , jego awangarde niejako , stanowią ludzie nieufni, pełni podejrzliwości ,z /nazwijmy to/ nadmiernie rozbudowanym instynktem śledczym oraz tendencjami do budowania mitów i rozmaitych nie zawsze racjonalnych teorii.Charakterystyczne ,ze czesto poglądy wewnatrz tego elektoratu umiejscowione są na odległych antypodach, zwłaszcza jeśli idzie o gospodarkę na przykład.Tego rodzaju rożnice wcale o dziwo nie przeszkadzają im jednak, tworzyć coś na wzór grupy wsparcia osob odrzuconych przez społeczenstwo, z uwagi na nadmiernie rozbudzone , nazwijmy je "detektywistyczne" instynkty.Wspomniane wyzej predyspozycje grupy docelowej spindoktorw PiS-u , zostały jak wiemy świetnie wykorzystane w efekcie wydarzeń mających miejsce po katastrofie smoleńskiej , co trwa aż do dzisiaj.Nie bez przyczyny polityka propagandowa Macierewicza ostatnich kilku lat, skupiona jest głównie na tym właśnie wątku.Pisząc kolokiwalnie - skłonny do wiary w spiski i wszechwładne „układy” elektorat , łyka wszelkiego rodzaju wersje zamachowe jak przysłowiowy pelikan. Stwierdzić jednak fakt cynicznego wykorzystania podobnych wydarzeń do urabiania swoich wyborców przez politykow tej partii , byłoby jedynie częscią prawdy.Podstawowy problem formacji o nazwie Prawo i Sprawiedliwosc jest taki ,ze olbrzymia część jego działaczy i przywodcow w istocie wyznaje bardzo podobne poglądy jak elektorat , do którego się zwraca. Nie podzielam przy tym opinii wszysktich tych , którzy twierdzą ,ze Kaczynski z Macierewiczem z zimna krwią i cynicznie wkorzystują swoich wyborców tylko po to ,zeby trwać sobie w najlepsze w polityce i odcinać na starosć kupony długoletniej politycznej działalnosci.Nic podobnego, zwłaszcza jeśli idzie o Kaczynskiego.Oni są zwyczajnie tożsami ze swoim rozemocjonowanym i skłonnym do nadmiernej egzaltacji elektoratem.Podobnie jak ich elektorat nienawidzą Oni swoich wrogów zarowno tych, których są w stanie wskazać palcem jak i tych , których wprawdzie nie widzą ale obcnosci ktorych są niemal pewni. Tych , ktorych rzekome istnienie podpowiada im intuicja , lub ktorych istnienie potwierdza na ogoł ich własna , oparta o subietywnie i selektywnie interpretowane fakty żmudna analiza.Tego rodzaju postrzeganie rzeczywisstosci buduje specyficzną relację miedzy Kaczyńskim a jego elektoratem i tworzy sytuację , w której to każdy może być wrogiem sprawy.Mniej lub bardziej świadomym.Doskonałym tego przykładem jest krążaca po Salonie i bardzo wsrod pisowcow popularna koncepcja udziału rzekomych agentów wpływu , nie tylko przy okazji sprawy smolesnkiej ale we wszystkich własciwie możliwych dziedzinach zycia publicznego.I nie byłoby w tym niczego niepokojącego ani nawet dziwnego gdyby nie to ,ze teoria ta sprowadza do roli agentów i ich poplecznikow w zasadzie każdego kto ma odwagę choćby w najmiejszym stopniu zdystansować się od popracia dla tego rodzaju uprawiania polityki. Ale to tylko dygresja , wrocmy do tematu. To jest właśnie ten „komunikat zwrotny”, o ktorym pisałem wyzej.Oni są z siebie nawzajem , partia z elektoratu , elektorat z partii, podobnie zresztą sytuacja się ma w przypadku partii rządzacej , której grupą docelową są tzw MWZWM a partyjni przywodcy są bezideowymi, ceniącymi przede wszystkim wygody zycia doczesnego technokratamii.I tutaj dochodzimy do sedna sprawy.Stawiam teze, ze podstawową przyczyna niepowodzeń PiS-u nie są dyrdymały opowiadane przez Macierewicza ,Kaczynskiego czy innych prominentnych działaczy PiS-u.Wyborcy dawno już przyzwyczaili się do tego ,ze polityk ten czy ów, jest w stanie dla własnych korzysci powiedziec każda nawet najbardziej niewiarygodna bzdurę.Moim zdaniem pozostała ,pozapisowska cześć społeczeńśtwa boi się najzwyczajniej tych wszystkich rzucających krewkie hasła sąsiadów , tych krewnych , tych kolegow z pracy właśnie.Boja sie nie w sensie ,ze im co złego zrobia ale w sensie ,ze tacy ludzie moga mieć potencjalny wpływ na kształt władzy.Nie maja ochoty oddac władzy w ręce fanatycznie usposobionych ludzi , których główną trescią zycia stała sie pełna złych emocji polityczna pasja , zmuszająca ich do nienawisci wobec wszechobecnego i wszedzie czającego się wroga.Czyli w istocie każdego kto ma inne poglądy niż te przez PiS prezentowane.Wroga polskosci, noradu a co za tym idzie konsekwentnie samej partii a przede wszystkim jej dzielnych przywodców. Boją się tak , jak człowiek boi się kontaktu z kimś niespełna rozumu, kogo za Chiny ludowe nie jest w stanie zrozumieć ani rozkminić jak mówi młodziez.Przede wszystkim dlatego ,ze kiedy rozmawia się z ludzmi oddanymi „pisowskiej” sprawie zazwyczaj ma się do czynienia z emocjami , które u większości normalnie i zdrowo myslacych zarezerwowane sa na nieco inne okolicznosci.Polacy boja się po prostu pisowcow.I to nie partyjnych działaczy ale tych , których znają osobiscie. Widzą z jaką pasją, gorliwoscią i precyzją godną lepszej sprawy analizują nawet najbardziej niedorzeczne i pokręcone teorie , słyszą z jakim spokojem i pewnoscia siebie wydaja kategoryczne i nie poparte dowodami osądy ludzi i wydarzeń , jakiego rodzaju uzywają argementów ,wreszcie w z jaką fanatyczną determinacją potrafia mowić o każdym, nawet najmniej udanym przedsiewzieciu swojego umiłowanego przywodcy, jako o kolejnym genialnym jego posunieciu.Takie zachowania , normalnemu człowiekowi podsuwają pewne skojarzenia , pewne kalki a w chwili wyborów skutkuja takim a nie innym głosowaniem.Są oczywiscie chlubne wyjątki (chyba coraz rzadsze) wsrod tego elektoratu ludzi zrownowazonych , taktownych i potrafiących zachować w większosci sytuacji umiar a połaczonych z zresztą elektoratu jedynie pewnymi elementami diagnozy tego swiata ale z moich obserwacji wynika ,ze to zaledwie garstka.Wiekszosć to żądna emocji i wiecznie szukająca wrogów sfrustrowana masa , skutecznie odpychająca woborców od Prawa i Sprawiedliwosci.Zresztą...nie ma chyba lepszego poligonu do tego typu obserwacji niż Salon 24.
Inne tematy w dziale Polityka