Rano sobie pomyślałam, że czas napisać notkę o nowym zjawisku, zauważonym w niedzielę przez uczestników Marszu Niepodległości. To zjawisko to duża nad-reprezentacja ludzi młodych i bardzo młodych. Wróciłam z pracy, siadłam do komputera i co widzę? Oczywiście lament głuptaków! Nad Marszem....
Ludzie, człowiek nie może na chwilę z oczu spuścić tych biedaków, żeby co głupiego nie wymyślili:)
No dobra, do tematu, zacznijmy od początku.
Przez pierwsze 15 lat wolności po 89-tym powoli, aczkolwiek skutecznie, prawa strona sceny politycznej przekonała wszystkich co do konieczności zapisania się do dwóch organizacji, które wcześniej zapewniły Europie spokój militarny i koniunkturę gospodarczą, czyli do UE i NATO. Pod koniec tego okresu wszystkie siły polityczne były za tym, jednocześnie wszystkie siły polityczne prowadziły mniej więcej podobną politykę zagraniczną. Kiedy już ostatecznie się zapisaliśmy, szybko okazało się, że wyobrażenie o naszej roli w NATO i UE jest jednak zupełnie inne w różnych partiach i środowiskach. Najogólniej można stwierdzić, że PIS był za modelem, który bywa różnie nazywany, a to jagiellońskim, a to Giedroycia, a to jeszcze inaczej, ale który w wydaniu Kaczyńskich był chyba najbliższy testamentowi Jana Pawła II o „drugim płucu” Europy. W tym modelu ważne było zachowanie tożsamości narodowych, dziedzictwa chrześcijańskiego i przywództwa Polski w grupie post-demoludów. Niestety, ten model absolutnie nie pasuje do nowego modelu UE, czyli nowej Międzynarodówki Socjalistycznej, wymyślonej i realizowanej przez niegdysiejszych uczestników rewolty młodzieżowej 68’.
Polityka Kaczyńskich (PIS) skończyła się ostatecznie w Smoleńsku. W ciągu następnych dwóch lat nastąpiło błyskawiczne odwrócenie kierunków. Już nie martwimy się o naszych byłych towarzyszy niedoli sowieckiej, ale też oni naszą troskę (poza Gruzją) mieli głęboko w nosie. Obecnie i Gruzja skręciła w stronę Rosji i krzyżyk na drogę!
Za cenę oddania wpływów w Pribałtyce i Prusach Wschodnich mieliśmy mieć gwarancje UE/Niemiec – tyle że projekt UE się sypie, a my dryfujemy, przyklejeni do pokiereszowanej łajby. Polska niewiele zyskała, rezygnując z bardziej ambitnej polityki, za to oddała suwerenność w wielu sprawach daleko poza układy traktatowe.
W takiej sytuacji jest rzeczą absolutnie zrozumiałą, że dla wielu osób projekt PIS jest niezbyt adekwatny do sytuacji, dotyczy to zwłaszcza młodzieży, która z natury jest bardziej radykalna. Dlatego kompletnie nie rozumiem zdziwienia i histerycznych deklaracji wobec perspektywy powołania nowej formacji politycznej w postaci Ruchu Narodowego.
Przez ponad dwadzieścia lat dominująca rolę odgrywała narracja środowiska tzw. Salonu z GW na czele, a PC/PIS było nieustająco wyzywane od oszołomów, faszystów i Bóg wie czego jeszcze, gdy tymczasem jest to zwyczajna partia chadecka w nieco starym stylu.
Ta narracja była odbiciem narracji europejskiej w wykonaniu twórców nowego europejskiego ładu. Niestety, ten ład na naszych oczach (dzięki Bogu!) szlag trafia i w wielu krajach (Hiszpania, Grecja, Włochy) młodzież się radykalizuje, głównie z powodów ekonomiczno-socjalnych. Tyle, że oni nie bardzo do czego mają się odwołać. Komuna już była, faszyzm także – radykalny socjalizm skompromitował się kompletnie, a anarchia to nie jest model polityczny.
W Polsce szczęśliwie, poza niewielkimi, radykalnymi grupami, ruch narodowy nie zamienił się w faszyzm, bo mieliśmy Sanację, a wojna i czasy powojenne skutecznie zlikwidowały przywódców tego ruchu. Oczywiści zarówno poprzez PAX, jak i w marcu 68’ komuna próbowała odwołać się do tamtych sentymentów, ale nawet jeśli gdzieś pojawiały się takie środowiska, to były one marginalne, a Solidarność skutecznie je zniosła w skali ogólno-społecznej.
W 1989 nie było problemu narodowców i antysemityzmu, to GW zaczęła wywoływać demony. Ostatnie lata to już orgia demonów, kompletne szaleństwo, a wszelkie te anatemy spadają na głowę Kaczyńskiego. Po Smoleńsku i wobec kryzysu ekonomicznego należało się spodziewać, że ludzi, zwłaszcza młodych - w końcu zacznie trafiać szlag i zaczną szukać bardziej radykalnej drogi niż PIS.
Czyli mówiąc krótko: Droga władzo tudzież rzekoma elito – sami tego chcieliście, Grzegorzu Dyndało! A przestrzega stare przysłowie – nie wywołuj wilka z lasu!
Podsumowując – wydaje się, że absolutnie niezbędne są następujące założenia na prawicy:
1. Nie wolno krytykować i odcinać się od nowej inicjatywy, dopóki nie wiadomo, co to jest. Jeśli komuś zależy na zradykalizowaniu, a następnie posterowaniu tą młodzieżą w zaplanowanym wcześniej, prorosyjskim kierunku – to nie nam. Nie ułatwiajmy zadania przeciwnikowi.
2. Trzeba zadeklarować pomoc i współpracę na określonych warunkach – to może pomóc w ustabilizowaniu i utrzymaniu głównie kierunku wolnościowego w nowym ruchu, a zminimalizować ciągoty czysto nacjonalistyczne.
3. Dziękować Bogu należy, że ta młodzież ma stosunkowo bezpieczne wzory do naśladowania, działać trzeba w kierunku poszerzenia wachlarza tych wzorów.
Pamiętajmy, że to młodzieży zawdzięczamy w dużej mierze wzrost poparcia dla PIS, NIE WOLNO ich odrzucać i krytykować a priori.
Nowa formacja, o ile nie wymknie się z pewnych ram, pozwoli – podobnie jak Jobbik na Węgrzech – na skanalizowanie dążeń i nastrojów bardziej radykalnych, niż te, na które może sobie pozwolić PIS.
Czyli – nie wylewajcie dziecka z kąpielą! Komuś bardzo na tym zależy i dlatego trzeba działać dokładnie odwrotnie! Nie dajmy się znowu dzielić. Cierpliwości, ludkowie, cierpliwości nam trzeba i mądrości.
Inne tematy w dziale Polityka