Po koniec sierpnia 1939 roku ojciec Henryka został zmobilizowany na wojnę, walczył pod Kutnem, następnie dostał się do niewoli niemieckiej. Po pewnym czasie Niemcy zwolnili go, wrócił do domu chory, złamany i zgnębiony.
Już w pierwszych dniach okupacji Warszawy Henryk został kilkakrotnie złapany przez Niemców z ulicy do robót przymusowych. Później wywieźli go ciężarówką wraz z innymi złapanymi do obozu pracy w okolicach Legionowa. Rodzice nie wiedzieli, co się z nim stało. Jednakże po krótkim czasie udało mu się zbiec wraz z grupą polskich współwięźniów.
Przecięli druty kolczaste i zaczęli uciekać przed siebie – na oślep. Henryk sam nie wiedział, jak długo tak biegł, aż upadł całkowicie wyczerpany. Przenikliwy chłód późnej jesieni otrzeźwił go. Przywarty kurczowo do ziemi, usłyszał nagle turkot nadjeżdżających furmanek. To chłopi wieźli żywność do Warszawy.
Jeden z nich ukrył Henryka pod ławką. Przed mostem Niemcy zatrzymywali furmanki i rewidowali wozy, waląc kolbami, gdzie popadło. Ale na szczęście nie natknęli się na skulonego pod ławką woźnicy Henryka. W domu zastał zrozpaczoną jego nieobecnością rodzinę.
Jakże uszczęśliwił rodziców niespodziewany powrót syna! Ale na krótko. Później został znowu złapany i wywieziony do obozów pracy, w których mimo straszliwych warunków udało mu się przetrwać i doczekać wyzwolenia.
Powrót do zgliszcz
Kiedy w kwietniu 1946 roku Henryk powrócił do Warszawy, nie zastał tu już nikogo, niczego! Błąkał się sam pośród morza ruin i zgliszcz. Żadnego śladu po bliskich, krewnych, jakichkolwiek znajomych! Po domach, ulicach. Nigdy nie dowiedział się w jakich okolicznościach zginęła jego najbliższa rodzina: ojciec, matka, brat...
Wysłannicy rozmaitych ruchów politycznych z Palestyny oczekiwali na stacjach na Żydów powracających z obozów nazistowskich i Rosji, namawiali ich, agitowali do wstąpienia do kibuców, które organizowali w różnych miastach w celu wyjazdu i osiedlenia się w Erec Israel – ówczesnej Palestynie.
Droga do Erec Izrael
Henryk wstąpił do kibucu w Lublinie w roku 1946, by z grupą młodych i osieroconych, jak on, młodych Żydów przedostać się nielegalną drogą, w niezwykle trudnych warunkach, do Palestyny. Przerzutem zajmowała się organizacja Bricha, ucieczka (po hebrajsku).
Droga prowadziła przez Słowację, Austrię, Niemcy i Francję. Olbrzymia większość uratowanych z Shoah udała się w tą drogę, pragnąc rozpocząć nowe życie z dala od ruin i bezkresnego grobu milionów swych rodaków – od przejawów wciąż obecnego antysemityzmu i powojennych pogromów.
W Bratysławie kibuc lubelski połączył się z kibucem grupy młodzieży warszawskiej. Zjednoczony kibuc przyjął nazwę: La Shihrur – "Do Wolności". Odtąd, dalszą drogę odbywali razem. Tutaj też rozpoczęła się znajomość moja i Henryka.
Po drodze...
W jadalni w kibucu La Shihrur w Eschweige bei Kassel,
strefa amerykańska Niemiec, 1946.
Henryk pierwszy z prawej, Halina druga z lewej.
Po drodze...
Henryk Birenbaum w kibucu La Shihrur w Eschweige, 1947.
Po drodze...
Kibucnicy w Eschweige, 1946.
Henryk czwarty od lewej.
Nastąpiły dwa lata dalszej tułaczki po różnych miastach, po obozach dla ocalałych z Shoah utrzymywanych przez UNRRA. Wielu z nich, tzw. DPs (Displaced Persons), po wyzwoleniu zostało w tych lagrach na terenie Niemiec – nie mieli już dokąd i do kogo wracać tam, skąd ich Niemcy wygnali i zniszczyli wszystko.
Po drodze...
Kibucnicy tymczasowo we wsi Windischelebach w południowych Niemczech,
strefa amerykańska Niemiec, 1946.
Henryk trzeci od lewej w pierwszym rzędzie.
Halina Birenbaum
Web: The Scrolls
CD nastąpi