Nie mieszkam w Anglii i nic mnie - z nową emigracją z Polski - po wejściu do UE nie wiąże. Polacy mieszkający m.in. w Anglii i piszący w salonie24 nie piszą jak im się żyje i powodzi. Może się po prostu wstydzą? Nie wiem. Jeden z naszych kolegów tu piszących: Ironiczny Anglosas /aż mnie ręka swędzi jak to pisze, tym bardziej po ponad 35 latach.../, – który się przedstawia, jako: „God Save the Queen” a prywatnie, jako pan w średnim wieku, dojrzały – niestety – może z powodów językowych, lub sobie tylko znanych – nic o tej Anglii nie raczy napisać - którę w zastępstwie Elizabeth II, - zastępuje. Polskie zebranie zwolenników Gazety Polskiej odbędzie się o 5:00 PM w okolicach mostu Westminster. Przybylo 5 osób. Pan Ironiczny Anglosas pozwolił sobie na następującą informacje, cyt:
PRAWDA MUSI UJRZEĆ ŚWIATŁO DZIENNE !!!
Grzegorz Jarzębski.
Znaleść można mnie na Facebooku a nawet zaprzyjaznić
http://https://www.facebook.com/grzegorz.jastrzebski.7739
I widzimy znalezionego:

Z nasza rozmówczynią z nagrania zgadzam się z wielu względów, a najważniejsze jest to permanentne cierpienie i pretensje do całego świata. Wszyscy dokoła winni, zdrajcy, tylko my dumni, najważniejsi, wybrani z „klatą” do przodu.
Kiełbasa i pierogi
Pewnym krokiem wszedł do kawiarni,
na umówione spotkanie ze znajomymi Amerykanami,
/nic o jego ojczyźnie nie wiedzieli,
nawet gdzie ona jest, gdzieś blisko Rosji,
chyba/.
Pewnym krokiem wszedł do kawiarni,
na umówione spotkanie ze znajomymi Amerykanami,
/nic o jego ojczyźnie nie wiedzieli,
nawet gdzie ona jest, gdzieś blisko Rosji,
chyba/.
On pochodził z kraju o tysiącletniej tradycji,
pięknej historii, gdzie mieszka tradycja
całowania kobiet na dzień dobry
i na do widzenia, dumny z siebie i ojczyzny,
patrzył na nich z politowaniem i wyższością.
Był młody i piękny, subtelny, dobrze ułożony,
rano kształcił się
popołudniami przesiadywał w kawiarniach,
tam gdzie ludzki gwar i muzyka mieszka,
wieczorem ciężko pracował w brygadzie
sprzątającej wielkie sklepy,
tam wysiłek mięśni i pot zamieniał na
pieniądze, chleb i wino.
Amerykańskim znajomym opowiadał
same chwały o swojej ojczyźnie,
niezliczone pochlebstwa, sukcesy,
najpiękniejsze momenty jej historii,
o niesprawiedliwości jaka ja spotkała
dowodził jej prawości. Bezszelestnie
płynęły jego słowa poprzez pola i laki,
szybowały ponad górami i miastami,
dźwięk ich mieszał się z tupotem nóg,
galopem końskich kopyt, warkotem czołgów.
Oni nie widzieli sensu w tym co on mówił,
ani niezwykłych czynów bohaterskich
jego rodaków, jakieś tam nie potrzebne żale,
fatum ciążące nad jego ojczyzna
wygrane bitwy, przegrane wojny
Widzieli jak bladł i jaki sprawiają mu ból
mówiąc:
nic o twoim kraju nie wiemy poza tym
ze słyniecie w świecie z kiełbasy i pierogów.
Autor: Adam Lizakowski

Ameryka. Po przybyciu nagroda od mojej żony. Noszone, kilkutygodniowej córki – niestety – nie widać. Od startu było mi z „górki”. Mężczyzna bez rodziny – na emigracji - niewiele znaczy. Nigdy do nikogo żadnej pretensji.
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura