Lęk przed śmiercią. Uczucie nieobłaskawione, znane również zwierzętom. Czasami tak słodko pragniemy śmierci i całe nasze życie jest uporczywym, nieustającym biegiem ku niej:
Light My Fire – The Doors
Ale najczęściej pielęgnujemy w sobie tą ułudę, że uda się nam śmierć ominąć, oddalić od niej lub ją przechytrzyć:
Bergman. Tam, gdzie rosną poziomki)
I kiedy ta śmierć tak się na nas gapi uważnie, celując palcem i wybierając – myślę sobie, że szczególnie nam, Europejczykom, śmierć się wcale nie podoba! Wszyscy jesteśmy tacy piękni, wiecznie młodzi, wygładzeni botoksem jak papierem ściernym – po co nam starość? Po co śmierć? W czasach Photoshopów , globalnego liftingu i lakierowanych kwiatów starość i śmierć jest po prostu nie na miejscu. Chowamy ją za białymi i sterylnymi kotarami w szpitalach, chowamy ją za określeniami „jesień życia”, zamykamy ją w domach „spokojnej starości”. I nie celebrujemy umierania. Nie świętujemy śmierci. Nie zamawiamy płaczek. Nie mówimy, że nasi bliscy umarli, ale że odeszli – tak, jakby kiedykolwiek mieli wrócić…
Furman śmierci". Film wyreżyserowany w 1921 roku Victora Sjöströma Nie wiem, jak wygląda dominikańska śmierć. Być może to młoda dziewczyna o sennej twarzy? Nie odznacza się szczególną urodą, może wydaje się niemal brzydka, ale w pewien zagadkowy sposób emanuje seksem? A może to starucha z falującą na szyi skórą? Nie ważne – bo Dominikańczykom i tak się podoba. Urządzają dla niej uroczystości, celebrują rocznice jej kolejnych odwiedzi...
Czy pamiętasz dokładną datę śmierci swojego ciotecznego wujka lub pradziadka? Pewno nie, chyba że mieli szczęście i umarli 1 maja lub może 1 listopada…Dominikańczycy pamiętają. Są bardzo rodzinni – i śmierć także należy do rodziny.Dostałam od przyjaciół zaproszenie na rocznicę śmierci prababci:- w saloniku skromnego domku, otoczona świeżymi kwiatami stoi fotografia nestorki. Możesz zapalić świecę. Na rocznicową uroczystość przychodzi cała wieś, rodzina i znajomi. Jest muzyka i poczęstunek. Gotują dziewczyny. Wszyscy pachnący, odświętni, mężczyźni w jasnych świeżo wyprasowanych koszulach.
Wspominają, żartują przegryzając kawałkami upieczonego kurczaka podanego z ryżem i fasolowym sosem. Nie ma alkoholu. Spotkanie kończy się o zmierzchu, w porze kiedy domy kładą coraz dłuższe cienie na drodze, a dzieci już trochę senne zaczynają wdrapywać się matkom na kolana.
Wydaje mi się, że żyjąc tutaj, oglądając codziennie tą samą drogę i to samo pole, odkryłabym nagle, że reszta świata staje się absurdem. Wyobrażam sobie, jak siadam na progu swojego domu, z lekka zobojętniała, źródło swoich rozczarowań (nie bez zadowolenia) zatrzymując w ukryciu. A śmierć ma pogodną twarz dominikańskiej dziewczyny…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dominikana
PS: Wększość Dominikańczyków jest katolikami.
Prapremiera.
Tekst & zdjęcia:Monika Czechowicz
Opracował:Eternity
Komentarze