„Dowody zgromadzone przez CBA były wystarczające do wszczęcia postępowania, ale niewystarczające do postawienia zarzutów”...„nie udowodniono, aby ktoś uzyskał korzyść majątkową”... „Nie doszło do przyjęcia ustawy w formie niekorzystnej dla państwa” – tak mniej więcej brzmią wyjaśnienia prokuratury dotyczące decyzji o umorzeniu postępowania w sprawie afery hazardowej. Przepraszam – przecież afery nie było.
Czy mnie ta decyzja zaskoczyła? Ani trochę – jakiś czas temu pisałem, że do takiego rozstrzygnięcia wszystko zmierza; PO musi przecież pozostać partią wysokich standardów, a tym samym – nikt z jej członków, szczególnie tych ważnych, nie może być czyms takim obciążony. Proste?
Zaskakiwać może coś innego: całkowita niefrasobliwość w doborze argumentów świadcząca o tym, że adresaci tej argumentacji są traktowani jak kupa bezmózgich osobników, którym można podrzucić byle co – bez wysilania się.
CBA zgromadziło dowody zbyt słabe, aby postawić zarzuty? – a cóż u licha ma do roboty prokuratura, jak nie przeprowadzić solidne i dociekliwe dochodzenie, aby te dowody wzmocnić i uzupełnić?
Nikt z polityków nie uzyskał korzyści majątkowej? – A kto powiedział, że konieczne jest – jak na filmie – przekazanie walizki pieniędzy, i to przed sfinalizowaniem sprawy? Czy korzyść nie może być rozumiana jako wzajemne wspomaganie się w grupie, której jedna część ma pieniądze, a druga władzę? I że wyrównanie zobowiązań może nastąpić w dowolnym momencie?
Nie doszło do przyjęcia niekorzystnej ustawy – ależ tylko dlatego, że ci niegodziwcy zostali wprawdzie wyśledzeni, ale zaraz potem dobrotliwie przez kogoś ostrzeżeni. I tego wątku też jakoś nie udało się rozsupłać.
To ja pytam – za co ten biedny Rywin poszedł siedzieć? Też przecież żadnych pieniędzy nie dostał, tylko zażądał – a i ustawa też nie przeszła w formie „lub czasopisma”. Za co oberwała biedulka Jakubowska? I za co poszli siedzieć ci SLD-owcy – tylko za podobne, jak w tym przypadku, ostrzeżenie kumpli o zainteresowaniu ze strony policji? Wypada mi chyba zrewidować moją ówczesną akceptację dla poczynań organów ścigania. Sytuacje bardzo podobne - z różnicą chyba tylko jedną: sprawa dotyczy formacji słusznej, dla której nie ma i nie może być alternatywy i prokuratura to wie. Sprawiedliwość nie może być wartością samą w sobie – wyabstrahowaną z kontekstu politycznego. I tak trzymać!
Przypomniałem sobie inną historię – też związaną z prokuraturą. Otóż przeczytałem to dawno temu chyba w „Rzepie” – pewien prokurator w jakiś czas po zmianie władzy w 2007’ (nie pamiętam nazwiska – jakieś pochodne od „krawca) przepytywany na okoliczność, czy za czasów PiS doświadczył nacisków – odrzekł, że – a jakże! – był naciskany, a miało to formę szczególnie obrzydliwą, bo wyrażało się we wszczęciu i prowadzeniu postępowania w związku z wypadkiem, w którym on – jadąc zbyt szybko samochodem – zabił kobietę. Kobieta ta wtargnęła na jezdnię poza przejściem. On był przecież niewinny – dlatego dochodzenie w tej sprawie odebrał jako formę presji.
Niewinność jego została dowiedziona teraz – tj. po zmianie władzy – na podstawie ekspertyzy stwierdzającej, że gdyby jechał z dozwoloną prędkością – to kobieta i tak musiałaby zginąć.
Byłem pod silnym wrażeniem; cóż to za ekspertyza – chyba raczej jasnowidztwo bo kto inny mógłby przewidzieć, – co się stanie, gdy w takiej sytuacji zmieni się ważny parametr – to znaczy, gdy uderzenie nastąpi z mniejszą siłą? Zresztą – nawet nie o to chodzi. Pamiętających podstawy fizyki, a wśród nich relację między prędkością, a drogą i czasem nie zaskoczy następujący wniosek: gdyby pan prokurator jechał z dozwoloną prędkością, a więc wolniej – to biedna kobieta zdążyłaby i „wtargąnąć” i bezpiecznie przebiec na przeciwległy chodnik – zanim on by się w tym miejscu znalazł. Jak by nie patrzeć – dla kwestii winy prędkość ma tu znaczenie zasadnicze.
Ja jestem w stanie zrozumieć tę prostą zależność: ktoś mówi – „były naciski”, ktoś inny – „jesteś niewinny”. Trochę trudniej mi zrozumieć, że ktoś tam wszystkich nas traktuje jak stado baranów i uważa, że nikt nie zada sobie trudu, aby zastanowić się i zrozumieć, co mu zakomunikowano.
Jakiś czas temu, gdy napisałem parę zdań kwestionujących moralne prawo PO do rządzenia, ktoś pouczył mnie, że sprawę afery hazardowej rozstrzygnie przecież niezależna prokuratura – a i we wspomnianej przeze mnie sprawie niedoszłych szkoleń stoczniowców przez polityka PO to niezależna prokuratura stwierdziła, że ten polityk nie miał żadnego wpływu na decyzję o wybraniu jego firmy. „Chętnie się uśmiałem” – jak powiedział pewien opisany przez Borchardta kapitan.
Naiwność jest rozczulającą cechą u dzieci. Niektórzy lubią ja także u młodych panienek. Ale u dorosłego chłopa? – Nie do przyjęcia.
I jeszcze jedno: reakcja na umorzenie jest w mediach (zresztą – nie tylko) wyjątkowo anemiczna.
W sprawie Rywina media nie odpuściły. Teraz – najwyraźniej – tak. Co zdecydowało o tym wtedy – a co teraz?
Inne tematy w dziale Polityka