Eurybiades Eurybiades
701
BLOG

"Dwa plemiona" polemika z Igorem Janke

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 22

     Panie Igorze - w miarę czytania pańskiego interesującego tekstu "Dwa plemiona" zamieszczonego w piątkowej "Rzepie" zacząłem czuć, że coś mnie uwiera, czegoś mi brak - jednym słowem, zapadłem w męczący stan, który jeden z moich przyjaciół zwykł określać krótko: mam niedosyt. O, własnie - to dobrze opisuje to, o co mi idzie. Niedosyt.

                 Bo pisze Pan słusznie i interesująco o podziale, jaki się między nami Polakami dokonał. Ma Pan rację, że jest on tak głęboki, że zaczyna to budzić poważny niepokój - szczególnie, że nie bardzo wiadomo, jak mogłoby dojść do jakiegoś pojednania.

                 Ale - mam wrażenie, że ślizga się Pan trochę po powierzchni istoty sprawy. W Pana ujęciu wygląda to mniej więcej tak: ci zaniedbali śledztwo - a ci zarzucają zdradę, ci gaszą znicze - a ci śpiewają "racz nam wrócić, Panie". Krótko mówiąc - konflikt polega na tym, że jedni to - a drudzy w odpowiedzi tamto.W sumie - wart pałac Paca, a Pac pałaca. I ci źle - i ci źle. A to niezupełnie tak jest, przynajmniej moim zdaniem.

                 Trzeba spróbować zważyć to, co obciąża jedną i drugą stronę; jeśli się to zrobi, sprawy zaczynają wyglądać inaczej. Po stronie władzy jest - na przykład - faktyczny brak zainteresowania dociekaniem przyczyn śmierci głowy państwa, a po naszej (tak - jestem z tej paczki) - palenie zniczy i stawianie krzyża. Po stronie władzy - brutalność wobec pokojowo manifestujących (uszkodzony kręgosłup), a po naszej - układanie kwiatów na chodniku. Po stronie władzy - zapewnienie bezkarności swoim ludziom uwikłanym w przekręty, a po naszej - hasło: "Polskę trzeba zmienić".

                 Skracam - nie chcę zanudzić. To nie są sprawy równoważne! "Nie ma równości" - jak mawiał w Pickwicku - pewien furman dolewając więcej wódki do grogu.Władza w wielu sprawach nie dopełniła swoich obowiązków - i to w bardzo różnych dziedzinach. Jeśli nasza strona to wytyka - to przecież niekoniecznie dla jałowej awantury, a raczej z troski o Polskę. Troski rozumianej także jako dbałość o najbardziej indywidualne interesy Polaków. No, może nie wszystkich - nie chcę nikomu mówić, co leży w jego interesie.

                 W moim leży to: żeby w sprawie tak ważnej, jak Smoleńsk nie rezygnować z suwerenności, a raczej skorzystać z oparcia w sojuszu, w którym od jakiegoś czasu jesteśmy.Żeby premier i minister mnie nie okłamywali (vide: stocznie i inwestor z Kataru). Żeby ważnym politykom skutecznie - poprzez wyroki sądowe - odebrać ochotę do buszowania po państwie jak po własnym folwarku. Żeby - skoro ważny minister zapewnił mnie, że z rurą przed Świnoujściem "wszystko będzie dobrze" - to żeby tak było. Żeby dla przywalenia przeciwnikowi politycznemu, który słusznie wypowiedział się o separatystach nie zmieniać raptownie frontu i nie zaczynać dopieszczać tychże.

                 I tak dalej, i tak dalej.

                 Strony konfliktu nie stoją na równych pozycjach. Władza ma większe możliwości i te możliwości wykorzystuje w sposób, którego nie możemy zaakceptować. My możemy zapalać znicze (tzn. zaśmiecać miasto), śpiewać "racz nam wrócić" i cytować poetów (tzn. szerzyć nienawiść). Po jednej stronie czyny - po drugiej słowa. "Nie ma równości!"

                  Pisze Pan m.in.: "...były działacz rządzącej PO zabił działacza PiS...ale po tym wydarzeniu ani jedna, ani druga strona nie podjęła nawet próby wyciszenia emocji".

                   "Ani jedna, ani druga..." - znowu ta równość w sprawie tak nierównej. Zaraz zacznę sobie wyrzucać, że nie pobiegłem natychmiast do najbliższego biura PO, żeby tam kogoś uściskać i powiedzieć, że nie mam żalu - i że więcej nie będziemy podstawiać głów pod słuszny gniew ich oddanych działaczy.

                     Pojednanie, wyciszenie? - tak, ale przecież nie przez zapomnienie i przejście nad wszystkim do porządku. Jeśli rząd przeprowadzi uczciwe dochodzenie w sprawie Smoleńska (oparte o dowody - a to już jego sprawa, jak w rok po fakcie to zrobi), jeśli winni zostaną ukarani, jeśli dostaną po łapach ci od hazardu - i nie tylko, krótko mówiąc - jeśli władza skutecznie zadba o moje niewygórowane interesy, które wcześniej wyłożyłem - to obiecuję, że nie będę zapalał zniczy na Krakowskim Przedmieściu, a moją żałobę będę realizował prywatnie. Nie będę śpiewał "Racz nam wrócić". W ogóle - nie będę musiał niczego domagać się od władzy.

                    Trochę się rozmarzyłem - mogłoby być zupełnie dobrze. Ale obok pańskiego tekstu leży też czwartkowa "Rzepa" z tekstem Haliny Flis-Kuczyńskiej "Opuszczeni o zmroku". Gdybym miał go traktować jako wypowiedź jakiejś nieodpowiedzialnej idiotki, za którą nie stoi żadna poważna siła - no, to pół biedy. Ale za nią stoi minister rządu, który odgraża się: "skończył się czas miłości!". Za nią stoi premier, który mówi: "Zrobimy wszystko, żeby PiS zniknąl z polityki". Za nią stoi wicemarszałek sejmu, który... no, ze względów estestycznych dajmy już spokój.

                   Chyba zakończę zapożyczonym od Pana pytaniem: "Jak budować jednolitą strategię narodu?". Opadają ręce.
 

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka