Pewnie bym nie sięgnął po GW, choć ostatnio parę razy to robiłem - i ani razu się nie zawiodłem; dopóki pisują tam panie Kolenda i Olejnik - mocne wrażenia z lektury są pewne, a ostatnio trafiłem na Kurskiego i Michnika - i też było nieźle. Wczoraj bym pewnie nie sięgnął, bo ileż można - aż tu rano w przeglądzie prasy słyszę, jak pan Wacław Tkaczuk cytuje Mirosława Czecha komentującego przedwczorajszą debatę sejmową. Nie - myślę sobie - to niemożliwe, albo ja się przesłyszałem, albo pan Wacław coś pokręcił. Pędzę więc do kiosku, wysupłuję 280 groszy, choc nie mam ich w nadmiarze - i jest, od razu na drugiej stronie, żebym nie musiał przewracać całości. Redaktor Czech pisze: - "Wczorajsze starcie Tusk wygrał. Pokazał ... że Kaczyński w formie, jaką prezentuje, nie jest dla niego niebezpiecznym rywalem. To, co zagraża premierowi i obozowi rządzącemu, to spowolnienie gospodarcze, wzrastające bezrobocie, brak pomysłu na pobudzenie tworzenia miejsc pracy, problemy ochrony zdrowia ..." Ach, co za ulga: premierowi nie zagraża ten potwór Kaczyński, tylko - być może - jakieś takie głupstwa w rodzaju bezrobocia i takie tam różne. A więc pan Wacław niczego nie przekręcił i ja też usłyszałem dobrze. Co tu powiedzieć na taki popis panaredaktorowego myślenia ? Chyba to, że - za przeproszeniem - guzik mnie obchodzi, co też zagraża premierowi i jego obozowi; mnie obchodzi to, co zagraża mnie i ludziom mnie podobnym - i dziwnym trafem to są te rzeczy, które redaktor Czech był łaskaw wymienić. I w dodatku - a tego pan redaktor jakoś nie był zdolny zauważyć - o te właśnie sprawy miał do rządu pretensje Kaczyński. Może trzeba by się na coś zdecydować, panie redaktorze - bo jakże to tak: zagrożeniem dla rządu jest spowolnienie, bezrobocie etc. etc. - a to, że prezes Kaczyński tymi akurat pociskami w rząd strzela - ten stan zagrożenia likwiduje ? Hm, być może myślenie na poziomie zaproponowanym przez redaktora jest dla mnie niedostępne. No, dobra - powiedzmy, że pojedyńczy Kaczor ze swoimi pretensjami o bezrobocie i te inne rzeczy - niebezpieczny nie jest; pan redaktor powinien jednak byc świadom tego, że oprócz Kaczyńskiego jestem jeszcze ja, paru moich bliskich znajomych - i parunastu dalszych, a poza tym - ileś tam milionów ludzi, októrych wiem, że są w podobnych, co ja warunkach i są także poddani tym wcześniej wymienionym zagrożeniom. Mogę tak mówić, bo uważam się za obywatela szeregowego, powiedziałbym - uśrednionego i wiem, co ja oraz te ileś tam milionów pokażemy temu obozowi na pożegnanie, kiedy przyjdzie pora.
Pan Czech pisze jeszcze: - "operacja >premier< była czystą hucpą i nią pozostała. To była operacja bez związku z rzeczywistością" - i dalej: "PiS na tym zyskał ... mógł przekonywać ... że ma długą ławkę kadrową. A na niej profesorowie, ludzie znani i kompetentni". Nie jest moją sprawą pouczać pana redaktora o czymkolwiek; jak mówił Zagłoba - "nie godziłem się na niedźwiednika, żebym miał go uczyć na zadnich łapach chodzić". Moge tylko powiedzieć, że uważam za nadzwyczaj smakowite zestawienie - i to w bezpośrednim sąsiedztwie - informacji, że z profesorem Glińskim to była hucpa bez związku z rzeczywistością - z tą, że PiS zyskał, bo pokazał, że ma na ławce znanych i kompetentnych profesorów.
To jedźmy dalej: - " PiS też stracił, bo pokazał, że żadna z sił politycznych nie myśli budować z nim koalicji ... PiS chce występować jako jedyna opozycja i to się częściowo udaje, bo w sondażach zaczyna się zbliżać do Platformy". Konstrukcja, jak widać, podobna do poprzedniej: stracił, ale w efekcie w sondażach zbliża się do PO. Daj Boże dalej tak tracić.
I na koniec: -"Premier ripostował celnie i dobitnie: Kaczyńskiemu nie zależy na stabilizacji ... działa na rzecz zwiększenia bałaganu ... nie zajmuje się rozwiązywaniem problemów Polaków ..." Pomijając takie kwiatki, jak te - że zarzut zwiększania bałaganu wydaje się potwierdzać tegoż bałaganu istnienie i że rozwiązywać problemy Polaków ma rząd, a nie Kaczyński (póki, rzecz jasna, nie jest premierem) - pomijając więc te kwiatki wypada panu redaktorowi powiedzieć, co znaczy: ripostować. To znaczy - najprościej mówiąc - mniej więcej: odbić piłkę. Odbić piłkę ! - a nie próbować odbić przeciwnikowi np. nerki. To znaczy, że odbicie piłki powinno byc na temat: jeśli Kaczyński mówi, że bezrobocie rośnie - należałoby udowodnić (o ile to możliwe), że wręcz przeciwnie - maleje. Albo, że w zamian za to zachodzi jakiś niebywale korzystny proces. Jak mówi o słabej pozycji Polski na arenie międzynarodowej - to celną ripostą powinno być dobitne i jasne wykazanie, że tę rurę przed Świnoujściem dawno już na nasze stanowcze żądanie zakopano. O to chodzi, panie redaktorze. A tak - to Tusk zamiast tego wszystkiego, co powiedział - mógł równie dobrze nadmienić, że Kaczyński bije Murzynów; byłoby przynajmniej krócej.
Na tej samej stronie, co Czech - produkuje się Monika Olejnik i tym razem objeżdża Wałęsę. Króciutko, bo komentowanie logiki w wydaniu GW męczy:
"Pan prezydent uważa, że najważniejsze jest małżeństwo, bo daje dzieci. Nie wiem, jak się mają czuć ci, którzy nie mogą mieć dzieci".
- Po pierwsze - dlaczego ktokolwiek miałby mówić "jak się mają czuć"
- Po drugie - małżeństwo zakłada posiadanie dzieci, a ich zdarzający się brak - to dopust; związek homoseksualny ma założenie z natury rzeczy odwrotne. O to chodziło Wałęsie.
"Były prezydent nie zauważył, że po abdykacji papieża nic nie będzi takie samo i tkwi w dziwnie pojętym konserwatyzmie" - dlaczego abdykacja papieża miałaby skłonić byłego prezydenta, a szerzej biorąc kogokolwiek - do polubienia gejów ? ( bo to było w tym kontekście).
"Lech Wałęsa może ... być przeciw związkom partnerskim, ale sposób, w jaki wyraża swoje poglądy budzi grozę. Za dużo żółci ". - no, jasne - ma prawo być wzburzona pani redaktor znana z tego, że swoich nielubianych rozmówców ma zwyczaj smarować masłem i polewać miodem. Gdzieżby tam jakaś żółć !
"Ten noblista dynamitu nie wymyśli, ale ostatnimi występami wysadza sie sam". Ostatnimi występami ! - to trzeba zauważyć, bo poprzednie, teraz przez panią Monikę przypomniane - jak: wezwanie do pałowania związkowców, zaproszenie Lecha z żoną i Jarka z mężem - wtedy jakoś oburzenia pani redaktor nie wzbudziły. Zmieniają się okoliczności - zmienia się nastawienie. Możnaby jeszcze nadmienić, że żaden z noblistów dynamitu nie wymyślił, czemu więc wytykać to właśnie Wałęsie. Rozumiem, że miało być dowcipnie - a wyszło, jak to u pani Moniki.
Ja Wałęsy nie bronię - mówię tylko, jak piszą w Wyborczej. Chętnym do czytania życzę miłej, inspirującej intelektualnie lektury.
Inne tematy w dziale Polityka