Członek zarządu i długi

Nie wszyscy kandydaci na rozmowach kwalifikacyjnych mówią wszystko (i to dobrze). Jednak szczególnie pamiętam jedną młodą kandydatkę.  Na imię ma Ilona. I jest to historia prawdziwa.

 

Ilona miała 24 lata, gdy z wyróżnieniem ukończyła studia telekomunikacji. Bardzo sympatyczna i inteligentna dziewczyna. W czasie studiów prowadziła własny program radiowy z muzyką alternatywną w państwowym radiu. Nosiła włosy do pasa spięte w koński ogon. Znała dwa języki. Jej pierwszym „prawdziwym” miejscem pracy była duża spółka telekomunikacyjna, w której Ilona została zatrudniona jako sekretarka zarządu. Rozpoczęła pracę z pełnym zaangażowaniem. Dlatego po 2 tygodniach zadzwoniła do prokurenta, że członków zarządu to właściwie w pracy nie ma. Nie ma komu podpisać listy płac, robotnicy żebrzą o zaliczki, z firmy nie wychodzą żadne przelewy, bo nie ma komu ich podpisać i właśnie wczoraj w firmie był poborca skarbowy, który chce zająć majątek. Prokurent (bo właściciel zachorował) przyjechał natychmiast do firmy i powiedział tak: „Pani Ilono. Tak bardzo jest Pani tutaj zaangażowana i jest Pani w firmie na miejscu. Członkowie zarządu są w terenie. Powołam Panią na członka zarządu, to będzie Pani mogła podpisywać dokumenty, aby się nie piętrzyły”. Ilonka pomyślała – docenili mnie. Rodzice się ucieszyli, że córka tak wcześnie zaczyna karierę.

Ilona była członkiem zarządu przez prawie miesiąc. W tym czasie wypłaciła ludziom zaległe pensje i wynegocjowała z ZUS-em i US-em spłatę zaległości na raty. Zrezygnowała z pracy w firmie, gdy pewnego dnia przyjechał do miasta prokurent, zaprosił Ilonę o godzinie 23 w nocy do hotelu i przy kolacji poprosił ją, aby podpisała do przelewu fakturę wystawioną na usługi niby świadczone przez jego syna na kwotę 600 tyś. Ilona w tym momencie wręczyła mu swoje wypowiedzenie, a następnego dnia sama zgłosiła się na prokuraturę poinformować o przestępstwach gospodarczych prowadzonych w spółce. Po roku spółka została zgłoszona do upadłości. Właściciel pogrążył się w niebyt choroby psychicznej, prokurent wyjechał z Polski w nieznanym kierunku, dwóch członków zarządu zmarło.

 

Upłynęło 5 lat i pewnego ranka mama Ilony poszła na pocztę odebrać list polecony. Po powrocie z pracy Ilona otwiera kopertę a tutaj: „Pani Ilona – ma pani zapłacić 400 tyś pln wraz z odsetkami w ciągu 7 dni” – stwierdziło pismo z US. Wyjaśnienia nie zdały się na nic. Sąd Ilonę wyśmiał. Bardzo trudno było znaleźć prawnika, który podjąłby się prowadzenia spawy w II instancji. Teraz toczy się sprawa, ale Ilona ma zajęte pobory – całe jej wynagrodzenie idzie na konto US, a najniższą krajową, którą pracodawca przelewa na jej konto – również zajął US. Ilona pracuje, bo jest twarda i nie chce w domu zwariować. Dziewczyna ma dziś 30 lat i nadal nosi włosy do pasa spięte w koński ogon. Jak kometa. Dziś farbuje się na rudo, kiedyś miała włosy w naturalnym kolorze blond.

 

Tak, członkowie zarządu są odpowiedzialni przed urzędami

 

1. za wszystkie zaciągane zobowiązania, jeżeli w odpowiednim czasie nie zgłosili spółki do upadłości
2. za spłatę ZUS-u i podatków do US wraz z odsetkami za całe przedsiębiorstwo, jeżeli spółka została zgłoszona do upadłości

Podstawa prawna: art. 116 Ordynacji podatkowej członkowie zarządu odpowiadają za zobowiązania spółki, których nie można ściągnąć w drodze egzekucji, solidarnie i całym swoim majątkiem.

Czy Ilona wygra w Sądzie II instancji? Trzymam za nią kciuki i bardzo, bardzo jej tego życzę.

 

Serdecznie pozdrawiam Ewa Pióro

 

 

PS. Znalazłam wyjaśnienie co do odpowiedzialności członków zarządu - oto ono:

http://prawo.money.pl/aktualnosci/okiem-eksperta/artykul/zobowiazania%3Bspolki%3Ba%3Bodpowiedzialnosc%3Bczlonkow%3Bzarzadu,203,0,265419.html