fisher fisher
1048
BLOG

Kto wykorzystał Karola Chuma?

fisher fisher Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Medialne nagłośnienie opowieści niejakiego Przemysława Kowalczyka o tym, jakoby 30 lat temu był molestowany przez kardynała Henryka Gulbinowicza to kolejny przykład zdziczenia wywołanego paniką moralną wokół zjawiska nadużyć seksualnych w Kościele. Dla większego efektu propagandowego zeznaniom Kowalczyka, używającego pseudonimu Karol Chum, towarzyszy formalne zawiadomienie o popełnionym przestępstwie złożone do prokuratury przez aktywistów antykatolickiej organizacji "Nie lękajcie się", chociaż od początku wiadomo, że czyn zarzucany kardynałowi już kilkanaście lat temu uległ przedawnieniu.

Instytucja przedawnienia karalności nie jest nagrodą dla sprawcy za to że się długo ukrywał, tylko rozsądnym i uczciwym rozwiązaniem opartym na przekonaniu, że po upływie wielu lat przeprowadzenie sprawiedliwego procesu jest praktycznie niemożliwe. Z biegiem czasu dewaluują się dowody, zaciera się pamięć uczestników wydarzeń, zawodzi pamięć świadków i coraz trudniej ustalić rzeczywiste okoliczności.  Nie bez znaczenia jest również fakt, że po wielu latach przed sądem w roli oskarżonego stawałby już inny człowiek, o innych doświadczeniach i całkowicie innej świadomości. To samo dotyczy domniemanej ofiary.

W konkretnej sprawie Przemysława Kowalczyka, twierdzącego, że w styczniu 1990 roku, jako 15-letni seminarzysta był seksualnie napastowany przez wrocławskiego metropolitę, kardynała Gulbinowicza, istnieją trzy możliwości

-  Kowalczyk mówi prawdę, do zdarzenia rzeczywiście doszło, ale przez lata z jakiegoś powodu nie zależało mu na tym, by sprawca poniósł karę

-  tło zdarzenia jest zasadniczo prawdziwe, ale Kowalczyk okoliczności spotkania z kardynałem znacząco wyolbrzymił, tak by jednoznacznie kojarzyło się ono z przestępstwem seksualnego wykorzystywania nieletnich

-  zdarzenie jest w całości zmyślone w celu wywołania sensacji z wykorzystaniem szczególnego momentu, kiedy po filmie Sekielskiego uwaga mediów skupiona jest na temacie nadużyć seksualnych księży

Problem polega na tym, że żadne dochodzenie nie byłoby w stanie wykazać, która z tych wersji jest bliska prawdy, bo wszelkie błędy i nieścisłości w zeznaniach, jakie się mogą pojawić zarówno po stronie oskarżenia, jak i obrony, należałoby tłumaczyć upływem czasu. Nie mówiąc o tym, że kardynał Gulbinowicz ma dzisiaj 95 lat i  nie jest już zdolny do tego, by się bronić.

W tej sprawie jest jeszcze jedna zadziwiająca okoliczność - podobno Przemysław Kowalczyk w 1998 roku opowiedział o molestowaniu przez kardynała w wywiadzie udzielonym jakiemuś pisemku środowisk homoseksualnych. Ktoś z nim ten wywiad przeprowadzał, w redakcji pracuje pewnie kilka osób, a czytelników, jak można sądzić, jest jeszcze więcej i jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by o przestępstwie powiadomić prokuraturę. Wtedy przeprowadzenie dochodzenia było jeszcze możliwe, jako że okres przedawnienia upłynął dopiero pięć lat później. I to tyle, jeśli chodzi o rutynowo powtarzane zarzuty "ukrywania" i "tuszowania" przestępstw seksualnych.

Na razie to szaleństwo będzie trwało dalej, do czasu aż ktoś przez nieostrożność postawi podobne zarzuty nie temu sprawcy, co potrzeba. 

fisher
O mnie fisher

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo