BLOG
Sprawnym krokiem zbliża się kolejna szopka pod batutą Macierewicza. Nowa komisja uzbrojona w czary mary, sprawnie osiągnie ideologiczny cel. Ciekawostką jest to, że będzie to pierwsze w historii ciało "badające katastrofę lotniczą", którego głównym celem nie jest poprawa bezpieczeństwa w lotnictwie. Tak się szczęśliwie składa, że do tworzenia spiskowych teorii dziejów nie potrzeba wiedzy lotniczej. Pomocne są za to tytuły naukowe (nawet naciągane), wiara w zło i spisek bliźniego swego. Komisję tworzy więc idealny dream team o równie profesjonalnym podejściu jak te wykonane w Smoleńsku. The show will go on!
Potrzebna będzie jeszcze szybka, dobra zmiana ustawy "prawo lotnicze", bo:
Art. 140. 1a. Badanie wypadków i poważnych incydentów lotniczych w lotnictwie państwowym ma na celu ustalenie ich okoliczności i przyczyn oraz wydanie zaleceń i wniosków dla zapobieżenia podobnym wypadkom i incydentom w przyszłości.
2b.W skład Komisji Lotnictwa Państwowego powinni wchodzić specjaliści z zakresu: szkolenia lotniczego, techniki lotniczej, nawigacji, ruchu lotniczego, ratownictwa lotniczego, meteorologii, łączności, prawa lotniczego oraz medycyny.
2c. Za specjalistów w danym zakresie uważa się osoby posiadające odpowiednie wykształcenie wyższe oraz udokumentowaną minimum pięcioletnią praktykę w danej dziedzinie, a w przypadku lekarzy – udokumentowaną specjalizację.
Brnąc w dobre zmiany, należy również zmienić RL2006, ze wsteczną datą wejścia w życie (np. 01.04.2010), tak by podejście w Smoleńsku stało się legalne.
Można też pokusić się o kolejną dobrą zmianę, tak by uprawnienia załogi nadawał minister obrony narodowej. Korzystając ze wstecznego datowania, cała załoga miałaby ważne uprawnienia, a nie tylko technik.