Sytuacja w kraju jest nadzwyczajna, czyli anormalna, a więc nie zapewniająca obiektywnych warunków dla demokratycznej kampanii wyborczej, równoprawnej dla wszystkich kandydatów. Wszyscy oni zawiesili swoje kampanie wyborcze z tym, że obecny prezydent zabiegający o reelekcję własnej prezydentury swoją aktywnością publiczną praktycznie kampanię kontynuuje.
W nadzwyczajnej obecnie sytuacji w państwie, spowodowanej pandemią koronawirusa prezydent RP pełniąc ważną funkcję głowy państwa odwiedza szpitale, uczestniczy w tematycznych naradach sztabowych ds. walki z epidemią, jest więc – siłą rzeczy – „na okrągło” obecny w mediach robiąc sobie korzystne publicity równoznaczne z wyborczym wizerunkiem kampanijnym.
W sytuacjach zwyczajnych ów konstytucyjny wyróżnik aktywności prezydenta na rynku politycznym byłby normalny, jednak w sytuacjach nadzwyczajnych jest on / ten wyróżnik/ także nadzwyczajny, bo usuwając z areny przedwyborczej konkurentów wyborczych urzędującego prezydenta, pozostawia go na nim jako dominującego solistę bez konkurencji.
A to zaprzecza prawu do równoprawnych kampanii wyborczych wszystkich kandydatów na prezydenta. A przecież pandemia koronawirusa wyeliminowała ich z rynku współzawodnictwa kampanijnego z urzędującym prezydentem, więc w imię demokratycznej równoprawności prezydent powinien także wycofać się z tego rynku pozbawionego konkurencji.
Ponieważ prezydent państwa nie może zrezygnować z roli głowy państwa powinien przełożyć /zaproponować/ wybory prezydenckie do czasu po wygaśnięciu pandemii. Odłożenie wyborów o rok byłoby najwłaściwsze, bo zapewne pandemia już wygaśnie, a i pan prezydent zyska rok na podreperowanie swojego nadwyrężonego politycznie wizerunku.
Jeżeli tego nie zrobi to mocno pogorszy ów swój nadwyrężony prezydencki wizerunek. No i demokracja bardzo ucierpi!