Pierwszy miał miejsce 12 maja 1926 r. w „reżyserii” Józefa Piłsudskiego przeciwko parlamentarnej demokracji niezdolnej do racjonalnych rządów osłabionych konfliktami skłóconych w Polsce obozów politycznych.
Prawdopodobieństwo drugiego zamachu majowego / możliwego 10 maja/ ma podobne podłoże w skłóconych obecnie środowiskach politycznych na tle dokonywanej przez obóz rządzący zmiany ustroju państwa bez konstytucyjnego umocowania rządzących w braku wymaganej do zmiany ustroju większości sejmowej.
Oba zamachy ten z 12 maja 1926 roku i ten domniemany na 10 maja br. mają ważną wspólną cechę: są antykonstytucyjne.
Kontrowersyjność mojej tezy zamachowej polega na paradoksie:
1) Piłsudski obalił siłą legalną władzę konstytucyjną,
2) PiS /czytaj Kaczyński/ zapowiada odebranie praw wyborczych Suwerenowi, który tę władzę legalnie PiS-owi powierzył.
Planowane pozbawienie obywateli III RP pełnych praw wyborczych w najbliższych wyborach prezydenckich polega na:
1) planowanej likwidacji komisji wyborczych,
2) głosowanie tylko drogą korespondencyjną,
co pozbawia wybory ich podstawowych funkcji jak:
1) Kreacyjna - ukształtowanie składu organów przedstawicielskich,
2) Legitymizująca - udzielanie przedstawicielom legitymacji do sprawowania władzy,
3) Polityczno - programowa - wyborca wyraża preferencje polityczne oraz poparcie dla programów przedstawicieli,
4) Kontrolna - społeczeństwo potwierdza swą odpowiedzialność polityczną
Najważniejszy jest punkt 4 funkcji wyborów o odpowiedzialności politycznej wyborców /Suwerena/, której /odpowiedzialności/ będziemy pozbawieni brakiem komisji wyborczej, mężów zaufania i funkcji kontrolnej obserwatorów.
Brak takich funkcji jest okazją do fałszowani wyborów, co nie kto inny tylko PiS podnosił nieudanie wnioskując likwidację system korespondencyjnego:
„4 grudnia 2017 roku komisja nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego, przegłosowała likwidację głosowania korespondencyjnego. Przeciwko opowiadała się opozycyjna część komisji, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i przedstawiciele środowiska osób niepełnosprawnych. Padały argumenty o dyskryminacji, wykluczeniu i odbieraniu niepełnosprawnym prawa do głosowania.
Prawo i Sprawiedliwość przekonywało wtedy, że to krok ku wyeliminowaniu fałszerstw wyborczych. - Głosowanie korespondencyjne jest ogromną dziurą w systemie wyborczym, umożliwiającą absolutnie nie do wykrycia przeprowadzania procedury skupu głosów. O to nam chodzi - tłumaczył Marcin Horała w grudniu 2017 roku, ówczesny zastępca przewodniczącego komisji i poseł PiS".
https://tvn24.pl/polska/pis-w-2017-chcialo-usunac-zapis-o-glosowaniu-korespondencyjnym-w-2020-proponuje-jego-rozszerzenie-4517218
Resume:
1. Katastrofalne zagrożenie narodu epidemią śmiertelnej zarazy wymaga natychmiastowego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego /klęski żywiołowej/ czego PiS nie robi, a co jest świadomym unikaniem tego stanu z pobudek politycznego interesu partii rządzącej zamierzającej przedłużyć reelekcje swojego prezydenta, czego nie mogli by zrobić w stanie nadzwyczajnym.
2. Przeprowadzenie wyborów 10 maja według tradycyjnych procedur to groźba jeszcze większego nasilenia się zarażeń śmiertelnym wirusem skutkująca zwiększeniem zachorowań i zgonów zarażonych obywateli.
3. Rezygnacja władz z tego ryzyka kosztem pozbawienia obywateli demokratycznych praw wyborczych i stwarzania możliwości fałszerstw wyborów niedopuszczalnymi, poza konstytucyjnymi procedurami głosownia i liczenia głosów jest gwałtem demokracji.
Taki jest właśnie obraz wydedukowanego podobieństwa „zamachu stanu” budowanego przez PiS swoimi regułami wyborczymi w imię tylko własnych, partyjnych interesów obozu rządzącego ryzykownym kosztem Polaków chorych i śmiertelnych ofiar szalejącej epidemii.
Jarosław Kaczyński nie ukrywa, że chce trwale zapisać się w polskiej historii, co zapewne mu się uda z tym, że on chce być zapisany pozytywnie, a wszystko co robi wystawi mu obraz wręcz odwrotny.
Piszę to wszystko z nadzieją, że nie uda się zrealizowć tego scenariusza panu Kaczyńskiemu, bo realia życiowe zmuszą PiS do ustanowienia stanu klęki żywiołowej, co spowoduje odsunięcie wyborów prezydenckich na czas po klęsce. I to będzie czas na prawdziwe demokratyczne wybory. Wtedy wybierzemy kogo chcemy, a nie kogo chce Jarosław Kaczyński.