Wirus szaleństwa jest groźniejszy od COVI-19 z powodu małej rozpoznawalności jego nosicieli uznawanych powszechnie za normalnych.
Aktualna wyborcza kampania prezydencka to ilustracja tej intelektualnej dolegliwości Polaków gremialnie uczestniczących w tym politycznych szaleństwie zmiksowanej rzeczywistości z fikcją bez najmniejszej refleksji na temat tych absurdów.
Wszyscy kandydaci na urząd prezydenta RP solidarnie jednomyślni składają narodowi obietnice wyborcze w „materii” państwowo-gospodarczej nie podlegającej konstytucyjnej władzy prezydenta, co przypomniałem już tutaj:
https://www.salon24.pl/u/foltynowicz/1051605,cywilizacja-tolerowania-bezprawia-to-zmierzch-demokracji-obywatelskiej
Konstytucja stanowi:
1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej.
2. Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.
3. Prezydent Rzeczypospolitej wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach.
Jak więc mają się do powyższego te bałamutne obietnice najważniejszych kandydatów do roli pierwszego obywatela Polski?
Płakać się chce.
Duży medialny szum wokół LGBT, to drugi temat wyborczy zamazujący ważne problemy ustrojowe skutecznie wywracające przez PiS państwo z „liberalno-demokratycznych nóg” na „narodowo katolicką głowę”.
Urzędujący /jeszcze/ prezydent Andrzej Duda prezentuje obietnice zakazu propagowania „ideologii LGBT” nazwany przez media „homofonia plus”
https://oko.press/karta-rodziny-dudy-czyli-homofobia-plus/
Tym gestem Andrzej Duda demonstruje krytykę wobec konkurenta Rafała Trzaskowskiego i Warszawskiej Karty LGBT- Program dla Warszawy
https://mnw.org.pl/program_samorzadowy_dla_lgbt/?gclid=EAIaIQobChMIlvq676r-6QIVWouyCh3EqAIREAAYASAAEgLZgPD_BwE
Zaś kandydat Robert Biedroń przypuszcza atak na krytyków programu LGBT wspierany przez środowisko feministów na łamach GW i WO wielką glorią „dumnej” mamy z syna geja, prze którą to dumę wynosi się homoseksualizm do rangi cnót. Pokazuje, że w Polsce wystarczy być matką geja by zostać SUPRBOHATERKĄ roku 2019.
Zaś prof. Monika Płatek w WO (13 czerwca) „objaśnia” art. 13 Konwencji stambulskiej mówiący, że gender odnosi się do społecznie konstruowanych, narzuconych ról. Nie biologia, lecz kulturowo na siłę wykuwane role kształtują rolę kobiety i mężczyzny. Czyli ludzkie narządy rodne to biologiczny przypadek, bo prawdziwą płciowość kształtuje kultura.
Płakać się chce.
Taką wstydliwą retorykę kampanijną kontynuuje biskup częstochowski Antoni Długosz czyniąc współczesnymi ewangelistami Mateusza Morawieckiego i Łukasza Szumowskiego tak z dużym patosem komunikując:
„Dwaj przedstawiciele naszej władzy, wybranej przez większość Polaków, uobecniają charyzmat dwóch ewangelistów. Ewangelista Mateusz, premier Morawiecki, pochyla się nad egzystencją naszego narodu, by żyło się lepiej. Z kolei ewangelista Łukasz, profesor Szumowski, jest przedłużeniem czynów Jezusa, troszcząc się o nasze życie i zdrowie. Dziękujemy Boża Matko za ich posługę - powiedział biskup Antoni Długosz podczas apelu jasnogórskiego z kaplicy z obrazem Matki Bożej”.
https://wiadomosci.wp.pl/biskup-antoni-dlugosz-mateusz-morawiecki-i-lukasz-szumowski-jak-ewangelisci-6520642885588609a
Gazeta Wyborcza zauważa też przytomnie związek święta kościelnego z kampanią prezydenta Dudy:
„Gdy wydaje się, że widzieliśmy już wszystko, to przychodzi Boże Ciało. Były plenerowe ołtarze przy plakatach wyborczych PiS, był biskup Antoni Długosz porównujący premiera Morawieckiego i ministra Szumowskiego do ewangelistów Mateusza i Łukasza...”
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26027397,lgbt-to-nie-ideologia-tylko-nasi-blizni-i-wspolobywatele.html
W tym miejscu nie tylko, że chce się płakać, tu chce się wręcz wyć!
Obie strony zapalczywego sporu pełne są ludzi wykształconych, utytułowanych, ale niestety intelektualnie dramatycznie skażonych wirusem dogmatycznego szaleństwa kompletnie zawładniającego ich rozum gdzie zabrakło już miejsca na zwykłą przyzwoitość.
Jak więc widać wirus szaleństwa rodzimej polskiej nacji hula bezkarnie po kraju od gminno-parafialnych nizin po najwyższe szczyty władzy i kościoła pustosząc pośród normalnego ludu wszelkie normy przyzwoitości i rozsądku, przeistaczając przysłowiową trzeźwą chłopką rozumność w czystą bezrozumność.
Zachodzi więc pytanie komu – do diaska – zależy na społeczeństwie o małym stopniu dociekliwości otaczających nas zjawisk? Z domysłu wynika, że tym wszystkim polskim bliźnim, co swoją egzystencję i poziom życia nie opierają na kompetencjach zawodowych lecz na większościowym wyborze na dobrze płatne państwowe funkcje bez formalnych wymagań kompetencyjnych.
Sami sobie odpowiedzcie jakie to są stanowiska i funkcje?
PS.
Zmarły 29 maja znakomity polski pisarz Jerzy Pilch takim dramatycznym określeniem podsumował ów egzystencjalny dramat Polski:
„ZE STATKU GŁUPCÓW WYSIADŁEM”
Niech spoczywa w pokoju!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka