
DEMOKRACJA
”Ludzkość od początków swego istnienia ma do czynienia z sytuacjami kryzysowymi. Zachowań człowieka nie można w pełni kontrolować i przewidzieć. Nie można też w pełni przewidzieć działania sił przyrody. Możemy ograniczać sytuacje wywołujące kryzys oraz minimalizować skutki, jednak nie da się ich całkowicie wyeliminować. Kryzys jest zjawiskiem szczególnym, występującym w ramach ogólnego, czasami bardzo długiego procesu występujących wokół nas zmian”.
/pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys/
To krótkie objaśnienie kryzysu uzmysławia nam, że permanentny polski kryzys polityczno – społeczny jest właśnie „zjawiskiem występującym w ramach ogólnego, bardzo długiego procesu występujących wokół nas zmian”.
Wystarczy przypomnieć burzliwą historię polskich „zmian” począwszy od Chrztu Polski, utratę niepodległości na /bez mała/ 1,5 wieku, dwie wojny /niepodległościowa z Bolszewikami 1919-1921/ i II światowa /1039 - 1945/, jałtańska utrata suwerenności /1945 – 1989/, /pokomunistyczna transformacja ustrojowa /1989 – 2004/, wspólnota z Zachodem (NATO 1999 – nadal) i UE (2004 – nadal).
Wystarczy trochę wyobraźni by pojąć wielką mieszaninę społecznych postaw i nastrojów Polaków nabywanych w owym historycznym *tyglu narodowościowo ideowym. Wszak wszystkie owe historyczne państwowości i idee ustrojowe wtłaczały do umysłów kolejnych pokoleń swoje ideały rządów dalekie od polskiego, narodowego patriotyzmu. Ślady tych poglądów są u nas widoczne w każdej kampanii politycznej.
Pokolenie moich rodziców dawało świadectwo zaborczej pruskiej indoktrynacji Polaków. Zaś moje pokolenie pamięta indoktrynowanie nas komunistyczną ideologią walki klas.
Jedną trzecią XX wieku od odzyskania suwerenności Polski mocno zaniedbaliśmy szkolną edukacje historyczną młodzieży godząc się bałamucić ją „polityką historyczną” kolejnych, rządzących partii politycznych z ambicjami własnej wizji patriotyzmu narodowego. Taki model edukacji utwierdził wielu Polaków w różnych odmianach patriotyzmu przekazywanego w szkole.
Ów dualizm patriotyczny mocno wzmocniła ateizacja państwa odrzucająca moralność chrześcijańską zarówno w obyczajach jak i w stosunkach społecznych.
To potęgowało jeszcze bezwstyd zachowań establishmentu elit władzy popularyzujących owe obyczaje typu choćby ściskaniem się prezydenta z ułaskawionymi przez siebie przestępcami skazanymi prawomocnie przez sąd Rzyczypospolitej.
Równeż wynoszenie homoseksualizmu do rangi normatywu małżeńskiego ogłupia dużą część Polaków uwierzeniem w ową seksualną normę, która normą nie jest. Pozostałą cześć społeczeństwa z tego powodu władzy nie lubi.
Ów historyczno - edukacyjny obraz kształtowania kultury narodu polskiego, to obraz dzisiejszy pauperyzacji tej kultury, tak boleśnie widoczny w każdych wyborach.
Otwarta wrogość konkurujących o władzę w Polsce obozów politycznych Prawicy i Liberalnej Demokracji uniemożliwia prowadzenie rzeczowych debat przedwyborczych.
Dziwacznie nijaka w tym sporze jest rola Kościoła katolickiego w Polsce rezygnującego z historycznej praktyki bezdogmatycznej polskiej religijności patriotycznej, chluby wszystkich zrywów niepodległościowych narodu. Dzisiaj nie ma po tym śladu.
Po niedzielnych wyborach prezydenckich okaże się czy jesteśmy bliżej demokratycznie ucywilizowanej normalności politycznej czy tkwimy w błotku polsko polskich swarów.
Zobaczymy.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka