

DYKTATORZY ŚWIATA
Klęska tego spotkania jest oczywista. Silenie się polityków, politologów i dziennikarzy na omawianie, komentowanie i deliberowanie o Alasce, to żenujący pokaz intelektualnej bezsilności tych środowisk i ich „rozdarcie” w demonstrowaniu postaw pomiędzy „poprawnością polityczną” a klęską moralności politycznej demokracji .
Zaś po amerykańsku jest zapewnienie, że osiągnięto postęp zapowiedzią nowej rundy negocjacji. W tym czasie na Ukrainie ostrzały i naloty się nasilają, a rosyjski polityk Siergiej Mironow twierdzi, że Wołodymyr Zełeński powinien zostać aresztowany, jeśli nie zaakceptuje ustaleń z „rozmów” Donalda Trumpa i Władimira Putina. Według posła, aresztowania dokonać powinny amerykańskie służby.
To jest niby ten sukces polityki Trumpa, który przy każdej okazji oświadcza, że winnym tej wojny jest były prezydent USA Joe Biden.
W pełnej z min zgodzie Putin oświadczył, że zawsze miał dobre, pragmatyczne, ale też oparte na zaufaniu relacje z prezydentem Donaldem Trumpem. Dodał, że jest gotów podjąć rozmowy z USA i powtórzył opinię Trumpa, że nie doszłoby do wojny, gdyby to on był w Białym Domu w 2022 roku. Ciekawe dlaczego ów świat o deklarowanej demokracji i praworządności tak oszczędnie o tym przebąkuje zamiast głośno pytać, co powoduje, tę elegancję Trumpa wobec Putina?
Może dlatego, że owa zachodnia demokracja jest tylko pozorowana. Przykładem może być list gończy za prezydentem Rosji. Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie uznali, że są realne podstawy by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.
To jednak nie przeszkadzało Trumpowi rozwinąć czerwony dywan na powitanie zbrodniarza wojennego.
Może ów liberalizm moralny Trumpa wnika z jego własnej kartoteki karnej z 35 prawomocnymi wyrokami ?
Smutna to demokracja w której głowy państw są notowane w kartotekach karnych, a mimo to wyborcy powierzają im kierowanie państwem.
Jeżeli historia wskazuje tylko polityków jako winnych za wojny i terror narodów, to może nie jest to rzetelne naświetlanie historii? Wszak ci politycy mają mieli, a obecni mają mandat wyborców do rządzenia, czyli mają przyzwolenie swoich narodów.
Czy nie jest więc zasadnym pytanie o dokonanie osądu tych narodów, które płacą własną krwią za te niesforne, swoje wyborcze decyzje.
Taki cel do refleksji ma właśnie tytuł tej notki
„Co dalej po Alasce”?
Starsze pokolenie pamięta podobne pytanie Polaków: „Co dalej po Jałcie”.
Odpowiedź jest w podręcznikach historii. Módlmy się aby historia się nie powtórzyła!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka