Ekxpoze Jeana-Claudea Junckera powinno bardzo zaniepokoić polski rząd z powodu wyraźnego wskazania Polski (bez wymówienia nazwy) jako hamulcowego europejskiej integracji.
Integracja będzie się zacieśniać na podstawie wspólnej waluty powiedział Juncker i mocno zaakcentował, że UE to wspólnota wartości, że obowiązuje tu przestrzeganie niezawisłości sądów, zasad państwa prawa, wykonuje się wyroki trybunałów. Takie są zasady klubu, których dobrowolnie zgodzili się przestrzegać wszyscy członkowie. To one kontynuują wspólnotę.
Wyraźniej już nie można było wskazać adresatów tego przesłania, Polskę i Węgry wyraźnie kwestionujące owe wspólnotowe wartości wymienione przez przewodniczącego Komisji Europejskiej. Kraje te nagminnie łamią reguły państwa prawnego naruszaniem głównego jądra demokracji parlamentarnej przez likwidację trójpodziału władzy.
To przecież Polska nie respektuje postanowień Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i nonszalancko dywaguje o braku znajomości prawa przez Komisję Europejską.
Unia nie może nie zauważyć zawirowań wokół polskiego sądownictwa od Trybunału Konstytucyjnego po chociażby najnowsze orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie prezydenckiego ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i pytania prawnego o prawomocność mandatu Julii Przyłębskiej obsadzonej przez obóz rządzący na funkcji prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Unia nie może zamknąć oczu na fakt, że bardzo przeciętni polscy prawnicy na funkcjach rządowych (i nie tylko), bez zawodowego i naukowego doświadczenia nonszalancko obrażają światowe autorytety prawnicze (polskie i zagraniczne) lekceważącym zbywaniem ich światłych, merytorycznych opinii w sprawie naruszanego w Polsce prawa z Konstytucją na czele.
Obecne władze polskie mocno uwiera demokracja unijna więc z niej rezygnują w imię ideowego przebudowywania Polski na państwo nacjonalistyczne (zwane narodowo – katolickim) wbrew obowiązującej konstytucji, której strażników – Trybunał Konstytucyjny i prezydenta – PiS ubezwłasnowolnia, co rządzącym konsekwentnie wytyka UE.
Reakcją PiS na to są nieprzyjazne ataki polskiego rządu na Niemcy wmawianiem im antypolskie sprawstwo w wszczynanych przez UE postępowań dyscyplinarnych wobec Polski za łamanie owej praworządności i prymitywny odwet polskiego rządu kuriozalnym wszczynaniem roszczeń reparacyjnych od Niemiec za II wojnę światową.
Takie zachowania niszczą przyjaźń polsko-niemiecką skrupulatnie budowaną całe dziesięciolecia.
Opinia publiczna w Niemczech ze zdumieniem przyjmuje ten nagły polskie zwrot z przyjaznego na wrogi.
„72 lata po zakończeniu wojny polscy politycy domagają się od Niemców reparacji. Niemieckie media codziennie o tym informują i zastanawiają się, jaki to ma sens. Informują też o wrogości polskich polityków wobec nas, o wypowiedziach, że kontrolowana przez Berlin Unia Europejska Polskę uciska. Mówi się jednak z nadzieją o inicjatywie polskich biskupów, którzy wyrazili niepokój o przyszłość polsko-niemieckiego pojednania”.
http://wyborcza.pl/7,75968,22362011,placimy-przepraszamy-pomagamy-niemiec-pisze-do-przyjaciol.html
A polscy biskupi dotąd bardzo wyrozumiali (żeby nie powiedzieć przychylni) wobec rządów PiS-u nareszcie zareagowali wzywając polskie władze do opamiętania:
"Wyrażamy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za nasz kraj i relacje międzynarodowe, mając na uwadze dokonane już procesy pojednania [polsko-niemieckiego], będą budowały na tym kapitale i w oparciu o jego wielopłaszczyznową wartość" - napisali biskupi w opublikowanym na stronach Episkopatu apelu”.
Podpisali:
abp Henryk Muszyński, współprzewodniczący Zespołu ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec w latach 1994-2005
bp Jan Kopiec, współprzewodniczący Zespołu
abp Wiktor Skworc, współprzewodniczący Zespołu w latach 2005 - 2016
kard. Kazimierz Nycz, współprzewodniczący Zespołu
bp Tadeusz Lityński, członek Zespołu
Warszawa, 08.09.2017, w święto Narodzenia NMP
Pełna treść apelu tutaj: http://wyborcza.pl/7,75398,22341639,apel-biskupow-do-osob-odpowiedzialnych-za-kraj-pojednanie.html
Tak wygląda polityka obecnego obozu władzy w Polsce określana „dobrą zmianą”, co w świetle wspomnianych zdarzeń zakrawa na kpinę, bolesną kpinę, bo stajemy się w Europie kandydatem do dalekiego miejsca i to w tym gorszym, drugim klubie.
Może po ostatnich reakcjach prezydenta i coraz częstszych listach i apelach polskich biskupów, PiS i jego obóz rządzący przejrzy na oczy i zaprzestanie parodiować znaczenie słów „dobra zmiana”. Oby!
