Ludzie wymyślili mowę i pismo dla uprecyzyjnienia wzajemnego porozumiewania się podczas wspólnotowych działań, poprawiających skuteczność podejmowanych przedsięwzięć na rzecz ogólno-wspólnotowego egzystowania.
Z biegiem czasu sposób porozumiewania coraz bardziej się rozwijał także poza sferę zabiegów li tylko w imię biologicznego bytu człowieka. Zaczął także służyć do rejestrowania ludzkich, intelektualnych wytworów natury duchowej, jak np. religii, filozofii, literatury, itp.
Całokształt tej międzyludzkiej komunikatywności zaczęto nazywać „językiem” nadając mu cechy nauki jako dziedziny w permanentnym rozwoju. W efekcie takiego działania powstawały słowniki, encyklopedie, dzieła beletrystyczne, traktaty filozoficzne, polityczne, militarne, itd., itp.
Procesowi rozwoju ludzkości towarzyszyła potrzeba organizowania się ludzi w zespoły społeczne dla efektywniejszych działań na rzecz dobra wspólnego.
Tak rozwijało się życie społeczne, aż po struktury państwowe, które z postępem czasu także ulegały modyfikacji ustrojowej od niewolnictwa po demokrację.
Mamy szczęście żyć w epoce demokracji, która w warunkach wolności światopoglądowej i politycznej pozwala narodom wyłaniać spośród siebie władzę w państwie, którego jesteśmy mieszkańcami i obywatelami. Demokracja nie uchroniła się jednak przed deformacją zrodzoną z egoizmu ludzi, których przedstawiciele upatrzyli sobie w sprawowaniu władzy własne korzyści (indywidualne i grupowe) w miejsce dobra wspólnotowego. W tym celu zastąpiono więc mechanizm wyboru kandydatów do władzy cechowany dotąd ich mądrością i przywódczym talentem na „konkurs uwodzenia” wyborców przekupstwem obietnic współodpowiedzialności państwa za ich (wyborców) komfort życia.
Ponieważ obietnice takie nie wymagają talentu ani rozumu potrzebnego do odpowiedzialnego rządzenia państwem, wyborczy „konkurs uwodzenia” głosujących współobywateli szybko wyeliminował z walki wyborczej kandydatów bardziej światłych i odpowiedzialnych na rzecz interesownych populistów zamieniających obywatelską służbę dla narodu na kontrakty usług politycznych (zawodowi parlamentarzyści) za wybitnie intratne apanaże, główny cel zdobywania władzy.
Polska jest obecnie najdobitniejszym przykładem tego rozkładowego procesu demokracji przedstawicielskiej wprowadzanymi metodą gigantycznego rozdawnictwa pieniędzy publicznych spełniających obietnice z wyborczego „konkursu uwodzenia” w 2015 r. i powodujące duże poparcie społeczne.
Na to poparcie powołują się rządzący przy dokonywanej modernizacji ustroju systematyczną marginalizacją niezależności sądownictwa i dominacją propagandy rządowej w mediach narodowych (dawniej publicznych), powodujących stanowczy przeciwko temu protest Unii Europejskiej, bagatelizowany przez obóz rządzący w Polsce jako „biurokratyczny”, a akceptowany przez „suwerena”, dla którego ważniejsze są beneficje rozdawnicze niż sądy.
Wszystkich, którzy władzy to wytykają władza odpiera takie zarzuty wyolbrzymioną wrażliwością zbiurokratyzowanych struktur unijnych, inicjowanych rzekomo ze strony polskich europarlamentarzystów z mandatu Platformy Obywatelskiej.
W kontekście powyższego narracja PiS i mediów narodowych w sprawie nazwała tych parlamentarzystów „donosicielami” na Polskę. I tu czas nawiązać do tytułowego problemu „propagandowego nicowania terminów językowych”.
Słowo „donos” oznacza denuncjacje – poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Donos
Polska jest elementem składowym Unii Europejskiej i ma swoich przedstawicieli we wszystkich strukturach unijnej władzy, która nie jest wobec Polski „zagranicą” tylko składową częścią naszej państwowości obecnej w Unii z mocy traktatów stowarzyszeniowych.
Status europarlamentarzystów z państw członkowskich jest taki sam jak posłów w sejmie. Kiedy zostają euro parlamentarzystami, to reprezentują UE, a Polskę ,kiedy zostają posłami.
Czy Komisja Sejmowa w Polsce, do której wpływa wniosek poselski o zbadanie prawomocności decyzji rządu (ministra) jest donosicielstwem? Czy skierowanie przez prezydenta RP do Trybunału Konstytucyjnego ustawy rządowej uchwalonej przez sejm z wnioskiem zbadania jej konstytucyjności jest prezydenckim donosem na polski rząd , czy sejm?
Nie jest i nie może być nawet o to podejrzewany. To normalny system kontroli przestrzegania prawa. Taki właśnie charakter mają wnioski różnych instytucji unijnych wobec Polski rządzonej przez PiS.
Albo czy donosem na Polskę jest dokument polskiego premiera rozdany dziennikarzom w Brukseli z informacją że Sąd Najwyższy w Polsce jest skansenem PRL-u z rezydującymi tam sędziami stanu wojennego, podczas gdy na 100 sędziów tego sądu tylko jeden ma taką przeszłość?
Polska praktyka politycznego nicowania słów języka narodowego – precyzyjnie określających rzeczy i pojęcia – przypisywaniem im czynów bez najmniejszego związku z ich właściwym znaczeniem jest zwykłym matactwem pojęciowym z celowym wprowadzaniem w błąd prostych obywateli Polski wmawianiem, że czyny dobre są złymi, a złe dobrymi. Na przykład aktywista PZPR i prokurator stany wojennego w ławach poselskich PiS nie jest „złogiem PRL, zaś jeden sędzia Sądu Najwyższego (na 100 sędziów) takim PRL-owskim złogiem jest. PARADOKS: aktywista PZPR, prokurator stanu wojennego jest główną twarzą likwidacji złogów stanu wojennego w sądzie najwyższym! Parodia!
Takimi działaniami i propagandową retoryką obecnej ekipy rządzącej fałszuje się obraz rzeczywistości spychaniem polityki do roli marketingu rynkowego jasno nazwanego przez Bartosza Kuźniarza (filozof, socjolog z Uniwersytetu Białostockiego) [GW MAGAZYN ŚWIĄTECZNY Z 20/21 STYCZNIA]:
„Nie trzeb być Freudem, aby wiedzieć, że w warunkach rozwiniętej gospodarki rynkowej wola człowieka jest bez przerwy urabiana za pomocą mechanizmów wymykających się z świadomej percepcji. Współczesna polityka przyswoiła sobie ten sposób myślenia bardzo skrupulatnie i z zasady oferuje wyborcom nie to czego mogliby chcieć, gdyby poważnie się nad tym zastanowili, ale coś, czego chcą już teraz w oczekiwaniu na przyjemny szturm *endorfin”.
Powyższy cytat z p. Kuźniarza zostawiam jako refleksję o propagandowym przeinaczaniu znaczeń słów w celu indoktrynowania świadomości społeczeństwa na rzecz i potrzeby indoktrynującego. Widać, że manipulatorzy językowych „przeinaczeń” nie znają przysłowia „kłamstwo ma krótkie nogi”.
Kiedy się o tym przekonają będzie ich bardzo bolało!
*Endorfiny (skrótowiec od „endogenne morfiny”) – grupa hormonów peptydowych, wywołują dobre samopoczucie i zadowolenie z siebie oraz generalnie wywołują wszelkie inne stany euforyczne (tzw. hormony szczęścia). Tłumią odczuwanie drętwienia i bólu.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka