Dywagowanie środowisk bliskich Koalicji Europejskiej o przyczynach przegranego z PiS wyścigu wyborczego do PE bardzo niepokoi z powodu niezrozumienia przez jej liderów /koalicji/ prawdziwych powodów zbyt małego sukcesu wyborczego.
Przegrany obóz demokratyczny nie zrozumiał, że świat, w którym żyjemy nie kieruje się rozumem tylko emocjami zmieszanymi z uczuciami. Emocje i uczucia to syjamscy bliźniacy niezwykle odporni na pragmatyzm rozumu wpływającego na stan sumień ludzi i tłumiącego egoizm, ów szkodliwy czynnik człowieczego ego.
Jak słucham i czytam o zaletach współczesnej cywilizacji sprzyjającej ponoć rozwojowi osobowości współczesnych ludzi i porównuję ten pogląd z posiedzeniami Sejmu, Senatu, czy KRS to ogarnia mnie współczucie dla tych gremiów z powodu ich niewolniczego posłuszeństwa nakazom rodzimych partii dokładnie przeciwstawnych owemu pragmatyzmowi rozumu i w całości podporządkowane opinii wyuczonej na partyjno - organizacyjnych „spiczach” z obowiązkiem ich głoszenia.
Te stadne, partyjniackie głosy to odbicie społecznych nastrojów szerokiego elektoratu PiS i bardziej wysublimowanego liberalnie elektoratu Koalicji Europejskiej, otwartego - w przeciwieństwie do elektoratu PiS - na tolerancję dla różnorodności światopoglądowej i obyczajowej.
Bardziej wyedukowany socjologicznie PiS w sojuszu z klerem KK ostrym szturmem zaatakował w kampanii wyborczej liberalizm poglądowo obyczajowy tak dowcipnie opisany przez Stanisława Mancewicza. Członków Komitetu Europejskiego i ich zwolenników autor nazwał „optymistami” zaś zwolenników PiS „pesymistami” z tak doprecyzowanymi przymiotami świadomości polityczno-wyborczej obu konkurencyjnych wyborczo grup:
„Scenariusze pesymistyczne wydają się na ogół bardziej spójne i prawdopodobne. Optymiści – zwłaszcza naiwni – gdy opisują rzeczywistość, są w takich zawodach bez szans. Oto naiwni pesymiści dali się bez kłopotu przekonać, że optymiści odbiorą dane im pieniądze, domy, piece na węgiel, dzieci, wiarę i tożsamość, a może i pracę. Że narzucą im podejrzaną obyczajowość, budzącą niejaką odrazę lub niepokój, że każą im tolerować cokolwiek, co – zważmy, jeśli idzie o psychikę każdego sceptyka – jest najbardziej drażniącym poleceniem, uderzającym często w godność. Zgódźmy się, że namówienie sceptyka do optymizmu jest zadaniem syzyfowym. […] On wierzy, że kiedy przyjdą Żydzi to zabiorą ludziom domy, meble i kołdry, potem zjadą się homoseksualiści, którzy zabiorą nam dzieci, na koniec zaś pod jakimś pozorem przyjadą tu Arabowie, którzy zgwałcą wszystkie Polki i niektórych Polaków zmuszanych przez progresywnych artystów do oglądania i analizowania sztuki zwyrodniałej?”
„Naiwni optymiści, zadowoleni z urody swych umysłów uznali też nieomal a priori, że nie ma większego sensu odpowiadać na te w/w - ich zdaniem - bezsensowne obawy. Naiwni optymiści chcieli takoż wierzyć, że łamanie prawa przez rządzących w kraju ludzi uznających kodeksy i ich paragrafy za niezrozumiały element przemocy państwa Nad cokolwiek chcącym obywatelem, w społeczeństwie ufającym tylko najbliższej rodzinie, będzie miało dojmujący wpływ na decyzje wyborcze. Wiara ta - nie po raz pierwszy - okazała się żałosnym chciejstwem’.
https://www.tygodnikpowszechny.pl/o-optymistach-159030
Tak więc, posługując się językiem Mancewicza optymistom wydawało się, że podpisanie przez prezydenta Warszawy deklaracji LGBT przysporzy ruchowi Koalicji Europejskiej głosów „wolnomyślicieli” i zwiększy szansę przewagi nad PiS. Nic bardziej złudnego, bo propisowscy wyborcy, nazwani przez Mancewicza „pesymistami” dostali od prezydenta Warszawy argument potwierdzający ich lęki i przy urnach wyborczych dali temu wyraz.
Pisałem kiedyś:
„Neutralni światopoglądowo obywatele III RP (trzecia grupa) nie angażują się w ideowe spory światopoglądowe oczekując, że polskie siły polityczne współzawodniczące o władzę zaprezentują w nadchodzących kampaniach wyborcze programy polityczne umocowane na konstytucyjnym ustroju państwa bez ideologicznego, demagogicznego schlebiania wszelkim grupowym egoizmom chwiejącym całym obowiązującym ładem ustrojowym, jedynym i najważniejszym gwarantem stabilnego funkcjonowania państwa i jego rozwoju.
Niech obowiązuje zasada: „żyj i daj żyć innym”. Nie komplikuj tego prawnego porządku i nie wymyślaj wygód dla siebie, tylko dlatego, że odczuwasz jakiś niedosyt osobistej wolności, albo jakiegoś emocjonalnego konfliktu pomiędzy własną cielesnością z poczuciem osobowości płci przeciwnej.
Korzystaj z wolności życia bez obowiązku respektowania konwenansów obyczajowych i nie epatuj otoczenia swoimi problemami cielesno psychicznymi, bo każdy w jakimś zakresie ma własne i musi się z nimi mierzyć dopasowując się do świata, a nie świat do sobie”.
[https://www.salon24.pl/u/foltynowicz/944393,polskie-spory-ideologiczno-kulturowe-z-seksem-w-tle,2]:
Demokracja jest ustrojem większości, a polska większość wyborcza to społeczeństwo mocno „zakorzenione” w kulturze chrześcijańskiej o czym pamięta PiS, a pomija Koalicja Europejska. Ideologiczno chrześcijańska narracja PiS ma szersze podstawy społeczne w narodzie, który bardzo długo będzie się przyzwyczajał do europejskich trendów kulturowo obyczajowych z „żoną płci męskiej” i „mężem płci żeńskiej”, co bardzo długo nie trafi „pod strzechy” i - póki co - będzie symbolem obcości kulturowej nieakceptowanej społecznie na obszarze gminno - parafialnym gdzie wygrał PiS.
Komitet Europejski krytykuje PiS za dążenie do zmiany konstytucji, a sam sugeruje jej rewizję pod kątem legalizacji związków partnerskich zrównując się w zacietrzewieniu politycznym z PiS-em. Ten burzliwy kulturowo czas wymaga od polityków zapewnienia nienaruszalności konstytucji i ładu ustrojowego, co wygasi ideologiczne ogniska zapalne tkwiące w egoistycznych planach konkurentów obecnej sceny politycznej w Polsce obozu narodowo-katolickiego /bliskiemu ludowi/ z liberalno-demokratycznym lekkomyślne utożsamiającym się z ruchami LGBT i feministycznym /niemiłych ludowi/, co zostało potwierdzone w wyborach.
Tak więc gorszy od spodziewanego wynik wyborczy Koalicja Europejska „zawdzięcza” przyjęcie na siebie zobowiązań wspierania ruchu LGBT i feminizmu /patronat Trzaskowskiego ostatniej parady równości/, co dowodzi niskich kwalifikacji politycznych liderów KE.
Lud jest jaki jest, a udawanie, że tego nie widać to błąd, przyczyna niepowodzeń opozycji. Jak tego nie pojmą przegrają wybory jesienne.