foros foros
1895
BLOG

Strajk Rodziców w Radomiu

foros foros Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

Dziś Prezes Kaczyński był w Radomiu. Mówił o budowie państwa dobrobytu (państwo opiekuńcze, welfare state), potrzebie walki z postkomunizmem czy jego dziedzictwem, o inwestycjach w służbę zdrowia, o utworzeniu województwa z Warszawy. Radom jest dziś miejscem ciekawym również z innego powodu: trwa tam chyba najbardziej dotąd nagłośniony strajk rodziców.

O co chodzi? W skrócie w jednej z podstawówek była problematyczna klasa. Pierwszego wychowawcę zmieniono w II klasie, drugiego w III, w IV w końcu p. wychowawczyni udało się klasę opanować i prowadzić wreszcie normalne lekcje. W nowym roku szkolnym okazało się jednak, że klasę zasila 12-letni spadkowicz sprawiający olbrzymie problemy. Przenoszony kilka razy z klasy do klasy, wulgarny, atakujący inne dzieci i nauczycieli, chodzący z nożem po szkole itd. itp. (szczegóły poniżej w liście Rady Rodziców do Radia Plus). Chłopiec w wieku 12 lat ma już wyznaczonego przez sąd kuratora (w czerwcu), o jego poczynaniach wie policja (nie może interweniować - małoletni) Ośrodek Zarządzania Kryzysowego, Sąd Rodzinny, Kuratorium (wniosek o przeniesienie do innej szkoły).

Gdy rodzice dowiedzieli się o nowym koledze ich dzieci gremialnie zastrajkowali nie posyłając dzieci do szkoły. Od razu po 2 września do dziś. Domagają się przeniesienia 12-latka do innej klasy, spokojniejszej, gdzie jest dużo dziewcząt i tylko 3 chłopców. Dyrektor spotkał się już dwa razy z rodzicami ale to nic nie daje. Ponoć rodzice nie chcą się spotykać. W tym tygodniu ma rozmawiać z nimi Kuratorium (czwartek? piątek?). Być może w stosunku o rodziców zostanie wszczęte postępowanie administracyjne, możliwe do rozpoczęcia gdy uczeń ma opuszczonych 50h nieusprawiedliwionych  (z drugiej strony jest zalecenie odgórne, że jeśli rodzic usprawiedliwia nieobecność ucznia to szkoła powinna to uwzględnić). Obecnie od początku roku do klasy chodzi tylko rzeczony 12-latek (wg innych źródeł z jeszcze innym uczniem).

Prawnie sytuacja jest taka, że ucznia nie może karać ani szkoła, ani policja, ani sąd (czeka na pierwszy raport kuratora sądowego). Przenieść do innej szkoły może go tylko Kuratorium ale jeśli udowodni mu się, że wyczerpane zostały wszelkie możliwości prawne, że w inny sposób nie można rozwiązać sytuacji i jeśli znajdzie szkołę, która daje nadzieję na poprawę. Aby dziecko przenieść do szkoły specjalnej, skierować do poradni itp. potrzebna jest zgoda rodziców.

Sprawa zyskała duży rozgłos medialny. Piszą o niej różne portale, jest w radiu (Radio Plus, Radio dla Ciebie) i tv (Polsat News).

Ciekawa i obszerna dyskusja o sprawie wywiązała się na portalu parenting przejrzałem jej cześć (gdy przeglądałem było ok 100 stron każda po kilka wpisów). Wnioski? Największa grupa wypowiadających się doradzała jak poradzić sobie z problemem. Najczęstsza rada: pobić ucznia tak dotkliwie i tak długo by wybić mu z głowy agresję w szkole. Sypano tutaj przykładami głównie z lat 80-tych gdzie miały miejsce podobne sytuacje. Twierdzono, że powinni tutaj interweniować koledzy ze starszych klas (w 80-ych latach była to szkoła 8-klasowa podobna jak stworzono teraz), albo rodzice pobitych znieważonych dzieci, albo "od czego w szkole są wuefiści", część dyskutujących i dziś oferowało swoje usługi twierdząc, że taką sprawę załatwiliby bardzo szybko. Druga (rozmiarowo) grupa dyskutujących zastanawiała się nad kwestiami prawnymi głównie tłumacząc dlaczego poszczególne instytucje nie mogą rozwiązać tego problemu. Grupy trzecia i czwarta, to ci którzy narzekali na niewydolność systemu oraz ci, którzy twierdzili, że w szkołach gdzie chodzą ich dzieci są podobne problemy, padały tutaj nawet konkretne adresy i zgodnie twierdzono, że nie ma możliwości by sobie z tym problemem poradzić, może poza jednym: szkołę terroryzowała 11-letnia dziewczynka a rodzice mocno ją w tym dopingowali. W końcu całą rodzinę usunięto z osiedla za notoryczne nie płacenie czynszu, nadużywanie alkoholu, burdy itp. W szkole zawitał błogi spokój. Inna mama skarżyła się, że w jej szkole też jest takie dziecko ale można coś zrobić tylko w wypadku gdy zrobi ono jakieś bardzo duże przestępstwo. Dyrektorka o tym wie i wie, że jeśli o tego dojdzie to ona jako zarządzająca poniesie odpowiedzialność ale ma związane ręce, matka zaś drży by nie trafiło na jej córkę.

Kolejna pod względem wielkości grupa to oburzająca się na zwolenników pobicia ucznia. Ci użytkownicy twierdzili, że dziecko jest chore, trzeba mu pomóc angażując pedagogów, psychologów ogólnie specjalistów.

Wreszcie najmniejsza grupa to ci, którzy twierdzili, że to wina nauczycieli i dyrektora. Jak sobie nie radzą to do wymiany, bo za coś biorą pieniądze. 


Tyle dyskusja.

Swoją drogą ciekaw jestem, jak ten problem zostanie rozwiązany. No bo albo ustąpi dyrektor i przeniesie ucznia do spokojnej klasy z dziewczętami czego bardzo nie chce zrobić (chyba wszyscy domyślają się dlaczego), ale nie wiadomo co wtedy zrobią rodzice z tej klasy, albo Kuratorium przeniesie problem do innej szkoły przyznając się do porażki systemu (powiedzmy tutaj, że dla każdego dyrektora taka prośba do kuratorium to olbrzymi stres, bo pierwszą rzeczą jaką robi Kuratorium w takim przypadku to kontrola szkoły, a przepisów jest tyle, że jeśli Kuratorium będzie chciało  to zawsze udowodni, że jest jakaś możliwość prawna, którą szkoła może wykorzystać), albo ustąpią rodzice  (negocjacje, presja postępowania administracyjnego) ze skutkiem, którego można się domyślać. Ponoć do końca września Kuratorium ma podjąć decyzję. Inny aspekt tej sytuacji: jeśli w tej medialnej sprawie rodzicom uda się wygrać, to jak zareagują rodzice z innych klas, którzy też chcą normalności?

Warto tutaj wrócić do ostatniego, niesławnego strajku nauczycieli. Jeśli ktoś w trakcie jego trwania chciał posłuchać autentycznego głosu nauczycieli, a nie polityków - typu urzędnicy z MEN czy karierowicze z zarządu ZNP - to do mediów przebił się on jedynie w tekstach owych wyśmiewanych piosenek.Tam, prócz zarobków, widoczne były głównie dwa bóle: 

1. To, że nauczyciele nie mogą sobie poradzić z uczniami (częstotliwość występowania różnych pejoratywnych słów o części uczniów)

2. To, że ranga nauczyciela i w stosunku do rodziców, i w społeczeństwie jest dziś bardzo niska (passusy o autorytecie, to że nawet zwierzęta gospodarskie są od nich ważniejsze)

Nauczyciele swój strajk przegrali i to na tyle sromotnie, że część ich podstawowych postulatów nie trafiła nawet do puli rozmów między ZNP a rządem. Problemy jednak pozostały. Bo od przynajmniej 20 lat polityka państwa w kwestii niskiej pozycji nauczyciela w szkole i wąskiej palety narzędzi wychowawczych jest stała, niezależnie od reform edukacji, ministrów, partii, programów i zapowiedzi wyborczych. Teraz, po nauczycielach, jak się wydaje, pałeczkę strajkową przejmują rodzice i odnoszą lokalne sukcesy (w poprzedniej klasie 12-latka w Radomiu rodzice przez 3 tygodnie nie puszczali dzieci do szkoły, wywalczyli, że chłopiec nie zdał i został przeniesiony o innej klasy), zobaczymy jak im pójdzie.

Przy okazji przypomniało mi się, że gdy bylem w podstawówce mieliśmy podobny problem: agresywny zrzutek w klasie. Chłopak ten nie zdał 2 czy 3 lata, był o głowę wyższy od wszystkich, wpadał od czasu do czasu w niekontrolowaną agresję, miał problemy z czytaniem. Ciekawe jest to, że szkoła nie wytaczała dział przy bójkach nawet gdy wyrwał innemu uczniowi (też rozrabiace) garść włosów z głowy (odrosły). Chłopak nawet zaczął się coś uczyć, czytać, był dumny gdy coś przesylabizował do końca, gdy udzielił poprawnej odpowiedzi. Ale gdy rzucił nożyczkami i trafił dziewczynę w okolice oka szybko został szybko usunięty ze szkoły. Nie było też mowy o agresji w stosunku do nauczycieli, co najwyżej ucieczki z klasy w trakcie lekcji. Więc nie tak znowu dawno, w schyłkowym PRL szkoły umiały sobie z takimi przypadkami radzić, bez policji, sądów, ośrodków reagowania na kryzys itp.




PS.

Jeśli kogoś zainteresował temat radzę przesłuchać linkowany materiał z Radia Plus, są tam chyba reprezentatywne wypowiedzi rodziców, dyrektora, kuratorium.


 

List Rady Rodziców do Radia Plus;

"Chciałbym w imieniu rodziców prosić o interwencję w sprawie sytuacji w klasie 5c Publicznej Szkoły Podstawowej w Radomiu.

Do klasy 5c począwszy od 2 września tego roku skierowany został przez Dyrektora Pana Marka Sternalskiego dodatkowy uczeń. Uczeń ten nie uzyskał promocji do wyższej klasy w roku ubiegłym. Uczeń ten jest uczniem problemowym: niemal codzienne bójki, wyzwiska, agresja, zastraszanie. Dotyczy to nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Uczeń ten ma przydzielonego kuratora, który twierdzi, że nic nie może dopóki nie będzie jakiejś tragedii. W zeszłym roku miał przydzielonego nauczyciela wspomagającego. To nic nie dało. Żadna lekcja nie odbyła się normalnie. Ciągłe incydenty. Sytuacja tego ucznia jest doskonale znana Dyrekcji, Policji, Kuratorium, Sądowi Rodzinnemu. W zeszłym roku szkolnym uczeń ten był trzykrotnie przenoszony do różnych klas. W ramach protestu w ostatniej klasie rodzice nie wysyłali dzieci do szkoły przez trzy tygodnie.

Rozmowa wszystkich rodziców w dniu 2 września z Dyrektorem Panem Sternalskim nic nie dała. W żaden sposób nie potrafił uzasadnić takiej decyzji i nie docierały nie niego żadne argumenty. Wzruszył jedynie ramionami stwierdzając, że taka decyzje podjął i tak będzie. Nic nie może zrobić.

Jeśli nawet uczeń ten musi uczyć się w tej szkole to przydział tego ucznia do klasy 5c jest decyzją najgorszą z możliwych i jedynie „zamiataniem sprawy pod dywan”.

Klasa ta od samego początku to jest od klasy pierwszej była klasą problemową, najtrudniejszą klasą ze szkoły. Wynikało to ze złego doboru uczniów. W jednej klasie ulokowano uczniów, którzy sprawiali problemy w podstawówce, zamiast ich rozdzielić. Dodatkowo była tam znacząca przewaga chłopców. Na domiar złego ulokowano tam jedynie sześcioro sześciolatków (jednego chłopca i pięć dziewczynek). W klasie tej była agresja, przemoc, wyzwiska… Były skierowania do poradni pedagogicznej, interwencje u pedagoga i psychologa szkolnego oraz dyrekcji. Dyrektor cały czas twierdził, że nic nie może. Wychowawca klasy zostawiła klasę po drugim roku, gdzie żelazną zasadą jest prowadzenie klasy przez pierwsze trzy lata przez tego samego wychowawcę. Kolejny nauczyciel tez sobie nie poradził. W tym czasie nikt z Dyrekcji szkoły, ani panie pedagog, czy psycholog nie zechciały przyjść na wywiadówkę. W poprzednim roku klasa ta również została „zasilona” uczniem, który nie uzyskał promocji do klasy następnej. Były interwencje u Dyrekcji i jak zwykle nic. Dyrektor nic nie może, „dajcie jemu szansę”.

Wychowawczyni, która w roku poprzednim objęła klasę wtedy 4c poradziła sobie. Ogromnym wysiłkiem własnym, wysiłkiem dzieci i rodziców udało się względnie ustabilizować sytuację. Wreszcie można było dzieci zacząć edukować, a nie jedynie wychowywać i pilnować ich bezpieczeństwa.

W tym czasie odszedł jeden z najbardziej problemowych uczniów oraz kilku uczniów, których rodzice przestali wierzyć Dyrekcji w możliwość zmiany.

Do takiej klasy Dyrektor Sternalski z pełną determinacją skierował opisanego powyżej ucznia.

W PSP nr 2 w Radomiu są cztery klasy 5. Jest klasa 5a, gdzie jest jedynie 17 dzieci w tym 3 chłopców. Tam nadzór może być znacznie lepszy i nie jest i nie była to klasa problemowa. Jednak Dyrektor miał powiedzieć, że wszędzie tylko nie do a.

Mamy wrażenie, że nasze dzieci traktowa


ne są jak króliki doświadczalne. Jak zaczęły być pozytywne symptomy to Dyrektor chce to zburzyć.

Mając na uwadze realne zagrożenie zdrowia i życia dzieci nie będą one uczęszczały do szkoły aż Dyrektor nie zmieni przydziału opisanego ucznia. W dniu wczorajszym w szkole w klasie 5c był jedynie ten uczeń.

Decyzja taka wbrew temu co twierdzi Dyrekcja nie jest skierowana przeciwko temu uczniowi, ale podyktowana troską o nasze dzieci".


https://parenting.pl/piatoklasisci-nie-byli-na-lekcjach-od-poczatku-roku-szkolnego-agresywny-uczen-od-roku-terroryzuje-szkole#more

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-17/agresywny-12-latek-sterroryzowal-szkole-uczniowie-z-jego-klasy-nie-chodza-na-lekcje/

https://radioplus.com.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=40255&Itemid=435

https://www.rdc.pl/informacje/radom-z-nozem-po-korytarzach-rodzice-i-dyrekcja-bezradni-uczniowie-nie-chodza-na-lekcje-posluchaj/

https://www.cozadzien.pl/radom/rodzice-protestuja-a-dzieci-nie-chodza-do-szkoly/59163


  

UPD

1. Sąd:

Tymczasem rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu powiadomił, że postępowanie dotyczące 12-latka toczy się w sądzie już od roku. O sprawie jednak mówi ogólnie, bo rzecz dotyczy osoby nieletniej. Wczoraj odbyło się posiedzenie sądu po sprawozdaniu kuratora. Sąd podtrzymał stan istniejący. Kolejne raport kuratora za 2 m-ce.

Do sądu wpłynęła już opinia z poradni pedagogiczno-psychologicznej, która diagnozowała chłopca. – Stwierdzono pewne wady związane z rozwojem tego dziecka; wymaga ono opieki. Jego zachowanie jednak się zmieniło, ma jakiś kontakt z rówieśnikami, dlatego sąd nie zareagował na kolejne sprawozdanie kuratora – wyjaśnia rzecznik SO.

2. Wczoraj miało się odbyć spotkanie z rodzicami z udziałem psychologa i  m.in. radomskiego rzecznika praw dziecka oto wypowiedź p. Wolskiego: 

Zdaniem tego ostatniego, przenosimy 12-latka do innej szkoły niczego w życiu chłopca nie zmienią. – Bo w następnej szkole będzie dokładnie to samo. Zresztą, z tego co wiem, to jest już trzecia szkoła tego chłopca. A więc tylko spokój, merytoryczne rozmowy i konsekwencja. To nie jest jakiś terrorysta, który rzeczywiście może spowodować uszczerbek na zdrowiu. Nie sądzę. To są różnego rodzaju złośliwości, wulgaryzmy, zaczepianie. Dzieciom trzeba tłumaczyć te zachowania również, aby budować poczucie bezpieczeństwa. Ale przede wszystkim chłopca trzeba dobrze zdiagnozować. I od tego trzeba zacząć – radzi Włodzimierz Wolski.

3. Kuratorium. Dziś o 17 mialo się rozpocząć spotkanie w kuratorium w W-wie w tej sprawie. Zaproszeni byli rodzice.

4. Rodzice chłopca (tv Polsat)

Do redakcji "Interwencji" zadzwonił ojciec chłopca. Twierdzi, że od początku roku szkolnego nie było skarg na jego syna.

- Jest codziennie w szkole, nie ma z nim żadnych problemów, żadnych skarg. Zbiera pozytywne oceny. Jeśli chodzi o rodziców pozostałych dzieci, którzy nie przysyłają dzieci do szkoły, nie podjęli oni żadnej próby rozmowy z nami, nic ich nie interesowało. My jesteśmy cały czas w kontakcie z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, realizujemy jej zalecenia. Poradnia rok temu stwierdziła, że zajęcia z psychologiem naszemu synowi nie są potrzebne. Stwierdziliśmy jednak, że dobrze by było, żeby nasz syn z kimś takim się spotykał, więc chodzimy na taką terapię prywatnie. Jesteśmy również w kontakcie stałym z lekarzami, ze specjalistami w dziedzinie psychiatrii dziecięcej i ci specjaliści wyraźnie powiedzieli, że nasze dziecko absolutnie nie kwalifikuje się do specjalistycznego ośrodka, powinien chodzić do normalnej szkoły - powiedział ojciec 12-latka. 

 

foros
O mnie foros

</ script> WAU_small ('33nm7mbknmq3 ") </ script > a counter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo