Polityka to brudna gra, wszyscy to wiemy i z lubością powtarzamy, ale też ona ma taka właśnie być aby była naprawdę skuteczna. Za czystym, dostępnym całą dobę paliwem dobrej jakości w naszych dystrybutorach, prądem w gniazdkach czy chlebem w sklepie, którego codzienna obecność na stole w skali świata jest raczej wyjątkiem niż oczywistością, stoją brudne gry wywiadów, skrytobójcze morderstwa i ludzkie ciała rozpuszczone w kwasie. Lub właśnie morderstwa bardzo medialne takie jak Politkowskiej, Litwinienki, Olafa Palme czy Komendanta Papały, mające być wyraźnym sygnałem do odczytania dla wtajemniczonych i przestrogą dla sytego ogółu.
Słowem piękni, malowniczy i kulturalni Francuzi mogą pozwolić sobie na spokój i gromadkę sponsorowanych przez państwo dzieci, tylko dlatego że ich komandosi wspierali konflikt pomiędzy Tutsi u Hutu m. in. szkoląc i dostarczając stronom chińskie maczety po 0,33 USD. A dzięki temu surowce na światowych rynkach są o 18% tańsze. Belgowie są nobliwi i robią przepyszne czekoladki, podczas gdy w Antwerpii kwitnie jawny handel afrykańskimi diamentami które spływają krwią...
Skoro polityka to taka z założenia brudna gra, to dziwi mnie, czemu politycy nie idą na całość i nie używają do walki politycznej czarnej magii, zaklęć, okultyzmu.
Myślę o tym szczególnie teraz, gdyż ostatnio miałem interesujące spotkanie z bardzo inteligentnym człowiekiem, który potrafi znaleźć różnice interpretacyjne pomiędzy dwoma różnymi przekładami apokryfów. I on mi wyjaśnił w jaki to sposób można za pomocą okultyzmu wpływać na ludzi, którzy - niczym zdalnie sterowane samochodziki – posłusznie mówią → robią → myślą dokładnie to,
co mają mówić → robić → myśleć..... Czy to prawda czy też nie? Nie nie wiem do końca. Wiem tylko, że kiedyś spotkałem na swej drodze życia czarownicę. Prawdziwą czarownicę, która wzięła do ręki zdjęcie mojego kolegi i powiedziała o nim wszystko, tak jakby czytała z kart nawet nie tyle książki, co dobrze przygotowanego wywiadowczego skryptu. Spanikowany pomyślałem, że muszę do niego czym prędzej zadzwonić. Na co ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała: niech pan tylko do niego teraz nie dzwoni, on nie jest na to gotowy, i tak pana nie wysłucha... Taaak... Tajemnice są na świecie...I na pewno są ludzie, którzy mają do tych niebezpiecznych tajemnic klucz....
No ale dajmy spokój okultyzmowi, czarom i czarnej magii. Są przecież pozytywne przeczucia, sny, jakieś niewinne, nieokreślone lęki, czy wreszcie pomocna dłoń naszego Anioła Stróża. Tej ostatniej każdy z nas doświadczył pewnie niejednokrotnie.
Jechałem z kolegą do restauracji Mac Donald's. Była prawie północ. Bo my czasem mamy taką fazę i z jego warsztatu motocyklowego nocą wypadamy na kebab lub pysznego zdrowego, soczystego, pełnego odżywczych witamin Big Maca i kawę. Jechaliśmy a ja zastanawiałem się na głos: "
Kacper, jak to jest jest możliwe, że z tych 96 osób które zginęły w tym samolocie, nikt nie miał nawet przeczucia, snu, czy jakichś obaw... Nikt nie zadzwonił i nie powiedział w ostatniej chwili, że nie jedzie bo mu się w nocy śniła matka a zawsze jak mu się śni matka to z nim dzieje się coś złego. Nawet jak Pan Wasserman się spóźnił, to ten rydwan śmieci uprzejmie na niego poczekał aż on zje sobie śniadanko."
"A to nie prawda - odparł kolega. Tu niedaleko nas mieszka stewardesa z tego właśnie samolotu. Przed samym odlotem walczyła jak lwica i zamieniła się z koleżanką z tego pierwszego samolotu który wylądował. Tamta zginęła a ta żyje. Czyli ona jedna miała jakieś przeczucie..."
No miała. Czyli jej pięknym przeznaczeniem jest żyć...
A co było przeznaczeniem pozostałych 96 osób?
Przeznaczenie, misja, zwykły okultyzm czy też może jakaś niezwykła awaria?
No sam nie wiem, ale skąd niby awaria...
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości