To nie jest klinika. Pacjenci masowo wprowadzani w błąd

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Wiele pojedynczych gabinetów lekarskich, stomatologicznych, a nawet kosmetologicznych nazywa same siebie nazywają kliniką. Dzięki temu rośnie ich prestiż i przybywa pacjentów. Tymczasem to, kiedy można stosować nazwę "klinika", regulują przepisy.

Jednak zjawisko nadużywania słowa „klinika” stało się na tyle powszechne, że interweniował Rzecznik Praw Pacjenta, który przypomniał, że nazwa nie może wprowadzać w błąd. RPP ma świadomość tego, że o tym, do jakiego podmiotu leczniczego zwrócimy się o udzielenie świadczenia zdrowotnego, często decydują czynniki, o których można powiedzieć, że posiadają walor marketingowy. Dobrze brzmiąca nazwa lub nazewnictwo wskazujące na wyższy standard świadczeń mogą z powodzeniem determinować wybory pacjentów. Należy jednak mieć się na uwadze i pamiętać, że niektóre oznaczenia zarezerwowane są tylko dla wybranych podmiotów. 

Prywatny podmiot nazwał się kliniką 

Do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynął sygnał, iż jeden z podmiotów udzielających świadczeń stomatologicznych posługuje się nazwą „klinika”, mimo braku spełniania warunków prawnych przewidzianych dla tego rodzaju jednostek. Przepisy ustawy o działalności leczniczej wprost bowiem wskazują, że oznaczenie „klinika”, „kliniczny” lub „uniwersytecki” może pojawiać się w nazwie podmiotu w trybie przewidzianym prawem. Oznacza to, że kliniką może być podmiot posiadający stosowne porozumieniami z uczelniami medycznymi. Prowadzone przez Rzecznika postępowanie wykazało, że podmiot określający się mianem „kliniki” nie posiadał zarówno stosownej kadry medycznej, jak również nie spełniał formalnych warunków umożliwiających mu używanie takiego nazewnictwa. Tym samym mógł on wprowadzać w błąd pacjentów (także tych przyszłych) co do zakresu, charakteru i jakości udzielanych świadczeń zdrowotnych.  


Pacjenci sugerują się fachową nazwą 

W uczelniach medycznych prowadzona jest działalność badawcza i innowacyjna, dlatego możliwość używania oznaczenia „klinika” w podmiocie - w szczególności nowoutworzonym i nieprowadzonym przez uczelnię medyczną - podnosi jego rangę. Jak wynika natomiast z wyjaśnień podmiotu leczniczego, ten nie współpracuje z żadną uczelnią medyczną, jak również nie ma zawartej umowy cywilnoprawnej z uczelnią medyczną (w rozumieniu art. 89 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 o działalności leczniczej).

Posługiwanie się zatem przez podmiot określeniem „klinika” jest bezpodstawne oraz może wprowadzać w błąd, co do charakteru tego podmiotu leczniczego bezpodstawnie sugerując jego współpracę z uczelnią medyczną. Pacjent może sugerować się przy wyborze podmiotu leczniczego właśnie taką nieuprawnioną informacją. Świadczy to o braku należytej staranności w organizacji procesu udzielania świadczeń zdrowotnych, która może mieć wpływ na kwestię realizacji praw pacjenta.

Omawiany przypadek przypomina tym samym, iż działalność lecznicza jest działalnością regulowaną, wymagającą odpowiednio wysokiego standardu i bezkompromisowej zgodności z przepisami prawa. Wszelkie nazewnictwo dotyczące podmiotów leczniczych, choć na pozór nieszkodliwe, może rodzić poważne konsekwencje i w sposób nierzetelny wpływać na percepcję pacjentów i ich wybory dotyczące leczenia i zdrowia. To pokazuje jak ważne jest, aby zgodność z prawem i troska o właściwe informowanie pacjentów były respektowane.  


Do pół miliona złotych kary

Rzecznik Praw Pacjenta uznał, że podmiot leczniczy poprzez opisane wyżej działanie stosuje praktykę naruszającą zbiorowe prawo pacjentów i nakazał w decyzji wdrożenie działań naprawczych. Obecnie Rzecznik oczekuje na stanowisko podmiotu leczniczego, a w razie braku realizacji decyzji, Rzecznik nakłada karę pieniężną do wysokości 500 000 zł.   


Fot. zdjęcie ilustracyjne/Unsplash

Tomasz Wypych


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj2 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości