Życie człowieka trwało kiedyś znacznie krócej. Około 40 lat. Tak w sam raz. Nie było problemu z zębami, stawami prostatą. Zresztą, czemu piszę o tym w czasie przeszłym? W tej chwili mediana wieku w afryce wynosi właśnie 20 lat. 40 lat na jakie obliczony jest człowiek ze swoimi zębami, mięśniami stawami i refleksem.
40 lat które są krańcem zdrowej bezpiecznej płodności dla kobiety i początkiem kryzysu wieku średniego dla mężczyzny. Słowem czas po którym kupuje się Harleya Davidsona, i w towarzystwie kolejnej partnerki objeżdża Europę.
Czy tak musi być? Jasne że nie, i nawet kiedyś, gdy nie istniały nici denystyczne, elmex i witamina "d" w kapsułkach byli osobnicy mocni, twardzi i ponadprzeciętni, którzy żyli długo i wnosili do życia wiele nawet u schyłku dni. Ale to były wyjątki....
Co oferuje nam pierwsza czterdziestka? Bardzo wiele; szczęśliwe (lub nieszczęśliwe – to zależy ile też „nabroiliśmy” w poprzednim życiu) dzieciństwo, intrygujące doświadczenia związane z dojrzewaniem, jędrną, pachnącą hormonami skórę, ciekawy wszystkiego, dociekliwy choć powierzchowny umysł. Dodajmy do tego znakomite poczucie rytmu, nieskończoną ilość hormonów w których pławią się nasze komórki i erekcję w 10 sekund. Potem jest okres młodzieńczy, tokowanie, zdobywanie partnerek, często ojcostwo/macierzyństwo, praca.....
Wszystko w pewnym pięknym naturalnym rytmie życia, budzenia, poznawania i stawania się....
A co oferuje nam druga czterdziestka? Aaaaa.... To zależy? Pierwsze 40 lat życia można porównać do huśtania się na drążku podwieszonym pod kopułą cyrku. Huśtamy się, huśtamy, coraz mocniej, i mocniej i hyc! Chwytamy oburącz drugi drążek który jak wraz, jest obok nas.... I jeżeli jest, a my chwyciliśmy się go pewnie to druga trampolina oferuje nam niespieszne smakowanie życia, siłę jaka jest wynikiem połączenia rozwagi i doświadczenia, szansę bycia mentorem, mądrym doradcą i skutecznym wojownikiem pozbawionym okrucieństwa... Sama radość, jaką daje smak dojrzałego reńskiego wina i smak skóry naznaczonej spełnioną tęsknotą...
Sęk w tym, co wtedy, gdy nie chwycimy się pewnie rozchwianego drążka z napisem „druga połowa życia” bo ten drążek jkoś nie przybywa na czas...
Wtedy albo wisimy smutni, starzejący się i coraz bardziej żałośni na tym pierwszym, i niczym znany prezenter telewizyjny za pomocą operacji plastycznych próbujemy zatrzymać czas....
Albo też rzucamy się „w ciemno” i plask!! Walimy pyskiem na beton! Mój Boże... Zawsze zostaje wtedy nam liryczny smutek, zimna smaczna wódka no i „baza ludzi umarłych” do przerobienia ma później.
Rozmawialiśmy o tym niespiesznie. Sączyły się kolejne herbaty, kolejne niewinne drinki... Rozmawialiśmy o upływajacym czasie i operacjach plastycznych i niestosownych w pewnym wieku włoskich kabrioletach.
„Wiesz - powiedziała refleksyjnie - nie ma w tym nic złego, że mężczyzna bierze Viagrę, nic też złego nie ma w tym, że ma dwudziestoletnią kochankę. Takie jest życie.... Ale gdy mając pachnącą życiem i nieustanną owulacją dwudziestoletnią kochankę musi brać viagrę, to jest jednak żałosne..... „
No tak, może spóźnił się na swój drążek ?
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości