Szkolenie było z zasad dobrej komunikacji i jadąc jeszcze doprecyzowaliśmy ćwiczenia których na wszelki wypadek było więcej niż czasu... Cóż, ukłon w stronę procesu grupowego. Wiesz, powiedziałem do Pani psycholog, miałem kiedyś specyficzną szefową i to można by omówić na szkoleniu.
Jak specyficzną - zapytała Pani psycholog. Oj bardzo! Obydwoje pracowaliśmy w fabryce tkanin. Ja byłem kierownikiem jednej z hurtowni, podczas gdy ona pracowała w samej centrali.
O ile kontakty osobiste jakoś tam wyglądały o tyle rozmowy telefoniczne były ponurym dziełem sztuki. Pani kierownik była mistrzynią powtarzania po mnie całych sekwencji zdań nadając tym powtórzeniom charakter pytań, poprzez dodawanie słowa "JAK" a wszystko to okraszane było trudnymi do zniesienia pauzami nieuzasadnionymi merytorycznie i emocjonalnie....
Poczułem na sobie spojrzenie Pani psycholog. Faktycznie, patrzyła na mnie nieruchomo oczami o wielkości dwuzłotówek.. Że jak?! Daj mi jakiś przykład....
Oczywiście, proszę:
Kierowniczka:Gdzie teraz jesteś? (Głos stękliwy, matowy, pozbawiony pozytywnej energii i jasnej barwy. Bez podkreśleń i zmiennej intonacji. Słowem taki jak by ktoś rozmawiał siedząc na kibelku z bólem głowy i do tego właśnie zobaczył, że nie ma papieru toaletowego...) A pytanie "gdzie teraz jesteś" wkurzało mnie strasznie!
Ja. Jadę na targi tkanin do Zgierza....
K-a:Jakie targi....
Ja: Krajowe targi tkanin obiciowych i dekoracyjnych w Zgierzu, mamy tam stoisko, wysłałem ci maila....
K:(chwila ciszy...) Jakiego maila?
Ja: Jakiego maila !? Takiego elektronicznego maila, dyrektor Kociuba wydelegował mnie na te targi na dziś i jutro.
K:(chwila ciszy) Kiedy?.....
Ja: No na dziś i jutro.
K:Pytam kiedy wysłałeś tego maila?
Ja: Tego elektronicznego? Wczoraj, zresztą dostali go wszyscy zainteresowani...
K:(znowu cisza w słuchawce....)
Ja: Pfffff.... Pfffff... dmucham w mikrofon bo nie wiem czy nie zerwało połączenia
K:(dalej cisza.....)
Ja: (zdezorientowany) Halo? Halo?
K:Jestem.....
Ja: Halo?!
K:No jestem, ale ja nic nie wiem o tych targach...
Ja: Kociuba to zorganizował z działem marketingu, każdy kierownik regionalny ma tam być dwa dni...
K:Kociuba?
Ja: No tak, Kociuba.
K:A w hurtowni kto cie zastępuje.
Ja: Wolanowska i Skowron, to mądre dziewczyny, poradzą sobie...
K:Wolanowska i Skowron?
Ja: Tak Wolanowska i Skowron...
K:A kto płaci za to stoisko?
Ja: Dział marketingu z budżetu Kociuby
K:Z budżetu Kociuby?
Ja: Tak, płacone z budżetu Kociuby! (jestem już mocno poirytowany tą rozmową) Czy ja bełkocę - pytam? Czy ja mówię niewyraźnie? A może ja seplenię!? (wykrzykuję do słuchawki!)
K:(znowu cisza.....)
Ja: (znowu zdezorientowany) Halooo? Haloooo?
K:Ja seplenię?
Ja: Nie ! To ja seplenię! Nieważne! Mariola powiedz z czym dzwonisz ?!
K:Potrzebuję stany magazynowe.
Ja: Poproszę Marcina to Ci o 10-tej wyśle...
K:Jak po 10? Ja potrzebuje teraz na zebranie z dyrektorem*...
Ja: Teraz jest 8:20, a hurtownię otwieramy o 10.... Musisz poczekać....
K:Jak poczekać?
Ja: Normalnie! "Poczekać" to leksykalnie znaczy tyle tyle co „uzbroić się w cierpliwość” , "spodziewać się że coś nastąpi..."
K:(znowu ta cholerna cisza......) w co mam się uzbroić?....
Ja: JUŻ W NIC ! Weź nasz stan magazynowy z wczoraj, odejmij 300 metrów szenila które wczoraj sprzedaliśmy i będziesz miała stany na dziś rano?
K:(cisza.....)
Ja: Halo!
K:Jakiego szenila?
Ja:Tak , szenila! Przecież handlujemy szenilami, a nie granatami i petardami !
K: Skąd miałeś szenile?
Ja: Zamówiłem jeszcze kiedyś za czasów Makowskiego u nas w magazynie centralnym! Przecież nie kupiłem u Arabów!!
K:U jakich Arabów?
Ja: Srakich! ŁUP!! (rozwaliłem telefon komórkowy o deskę rozdzielczą auta!)
Te rozmowy były po prostu upodlające poznawczo i sprawiały wręcz fizyczny ból,
a świat miał kolor szaro – fioletowy.
Pani psycholog uśmiechnęła się filuternie i powiedziała: Twoja kierowniczka wcale nie miała takiego temperamentu. To bardzo perfidna babka, która była pasożytem energetycznym. Pasożytowała na całym świecie, a na tobie pasożytowała energetycznie w taki właśnie a nie inny, wyrafinowany sposób. Wiedziała, (niekoniecznie świadomie), że się denerwujesz i tak a nie inaczej z Tobą rozmawiając doskonale sie przy tym bawiła.
Przy okazji okradając Cię z energiii...
Przyznam, że nigdy nie myślałem o tym z tej strony, kładąc to raczej na karb pączków faszerowanych ołowiem w szkolnej stołówce Pani Kierowniczki, w Wołominie....
* Dyrektor w rozumieniu pracującej tam do dziś Marioli był istotą wyższego gatunku niż zwykły człowiek. Istotą półboską. Istotą Boską był dopiero członek zarządu i prezes, którego dotyk uzdrawiał trędowatych i ociemniałych.....
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości