Tak jak większość mężczyzn mam dwa zegarki. Jeden stylowy magiczny, noszony od wielkiego święta, a drugi to zwykły wyrobnik, solidny, wodoszczelny, niedrogi, szwajcarski, z niezwykle czytelnym analogowym cyferblatem i datownikiem.. Słowem kwintesencja klasycznego czytelnego zegarka z fosforyzującymi wskazówkami i cyferkami na cyferblacie, które doskonale widać w kinie czy to nocą w lesie. Baterie nie są specjalnie trwałe bo wymienia się je co 3 lata,
(w Timexie pracują 5 lat zaś Casio gwarantuje 10 lat pracy a pracują 12) ale, zegarek ma już swoje lata, i to energetyczne łakomstwo można mu wybaczyć. Bateria definitywnie skończyła się dzisiaj. Sekundnik zamarł w martwym bezruchu. Podjechałem więc do takiego skromniutkiego zegarmistrza z dwoma wielkimi zegarami na ścianie, kilkoma budzikami w gablotkach i kilkunastoma wystawionymi zegarkami ręcznymi firmy Q&Q o dość nikczemnej urodzie....
Pan zegarmistrz - szczupły szpakowaty starszy pan, wyjaśnił mi co i jak, a ja zdecydowałem się na wymianę markowej baterii za całe 20 PLN. Pan wymieniał baterię sprawnie spokojnymi suchymi dłońmi, a ja w tym czasie zabawiałem go rozmową. Okazało się, że punkt „przędzie dobrze” jako jedyny taki w okolicy a Pan sobie bardzo chwali ten rok. Poprzednią baterię też wymieniłem u Pana – pochwaliłem się niczym grzeczny harcerz. Wiem,odparł zegarmistrz uśmiechając się - robię na wymienianych bateriach takie małe znaki. Nową uszczelkę i czyszczenie wnętrza zegarka dostałem gratis! Zapłaciłem 20 PLN, i powiedziałem: no to widzimy się za kolejne 3 lata! To będzie, eeeeeee... w marcu 2014 roku!Powiedziałem to tonem bardzo pogodnym, wręcz radosnym, ale – nie wiedzieć czemu – obydwaj jak na komendę popadliśmy w niemą zadumę...
A mnie w sercu zrobiło się tak tęsknie. Ten skromniutki minimalistyczny punkcik usługowy z najcenniejszym jego elementem - eleganckim zegarmistrzem. Te pierwsze promyki wiosennego słońca. Ten cały świat pędzący donikąd w swym obłędnym wirze, i my, dwa ludzkie pyłki.. W konteście tego wszystkiego perspektywa roku 2014 wydała mi się tak straszliwie odległa, tak nierealna, że aż rzewna..
Wyrwaliśmy się z tego niemego namysłu niemalże jednocześnie.
Nie wiem o czym myślał elegancki zegarmistrz, ale kiedy już na odchodne powiedziałem już poważniej: no to do widzenia za trzy lata, czy tak? - nie odpowiedział mi nic, tylko tak smutno się uśmiechnął...
Marzec 2014 ? Boże jak to daleko!
Moje życie połknęło kolejne takie daty niepostrzeżenie, czy tak będzie i z tą?
Mam jakieś przeczucie, że nie, ale może to ta wiosna nas tak rozrzewnia... Niech już by przyszła, cholera jedna..
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości