fot Julia Bachman puszka.waw.pl
fot Julia Bachman puszka.waw.pl
frycz66 frycz66
597
BLOG

Magiczna Warszawa - praktyczny Sochaczew

frycz66 frycz66 Kultura Obserwuj notkę 1

 

Życie małego człowieka - w sensie kilkulatka, to taki sen przerywany jakimiś momentami świadomości, zdarzeń, wrażeń, smaków i zapachów. Przypomniały mi się wakacje roku 1972. Lato w PGR Pawłowice, radio turystyczne Koliber a w nim „Lato z radiem” na żywo. Zapach pól kwiatów, zbóż i zapach nowego Trabanta 601 kombi, jakiego to sprawili sobie moi starsi.
Ten trabant był ogromny!! Mogłem w środku stać wyprostowany! Albo rozciągnąć się na tylnym siedzeniu i wygodnie spać! A w bagażniku mogłem bawić się samochodzikami! Dzisiaj żeby zrealizować coś takiego musiałbym kupić podwyższanego Forda Transita, albo Fiata Ducato :) A że Trabanta kupiliśmy po niezwykle zawodnej i paliwożernej Syrenie 104, to jawił się on nam jako  pojazd dosłownie z innego świata. Pojazd umożliwiający ciche i niezawodne przemieszczanie się z punktu A do B. Korzystaliśmy więc z tego gorliwie, wypadając w weekendy do Warszawy. Przyjeżdżaliśmy w sobotę rano, potem zwiedzanie muzeów, potem fantastyczne lody „Ambrozja” w nieistniejącej kawiarni Hortex, potem znowu zwiedzanie Warszawy, Starówka, i w końcu pozytywnie wymęczeni, nocą wracaliśmy 50 kilometrów do domu.. Podczas całej podróży stałem pomiędzy fotelami trzymając się oparć foteli i obserwowałem, komentowałem, rozmawiałem – jak to robi każdy rezolutny sześciolatek. Fotelików i całej tej histerii jeszcze wtedy nie znano, zagłówków chyba jeszcze też, a pasy bezpieczeństwa były ekstrawagancją którą można było znaleźć w Volvo Amazon.

 

Gorliwie obserwowałem świat, i teraz pamiętam, że wiedziałem niezawodnie kiedy wjeżdżamy do Warszawy. Taką magiczną bramą odgradzającą praktyczny, pragmatyczny, trochę przybrudzony świat Ożarowa, Błonia czy Sochaczewa, od magicznej Warszawy były rzeźby ustawione na ulicy Kasprzaka. Piękne, strzeliste, kolorowe, awangardowe, kosztowne, i ustawione jedynie po to aby zdobiły – czyli „po nic”.

 

Rzeźby powstały na biennale rzeźby w 1968 roku, którego kuratorem był Władysław Frycz. Zaproszono twórców z kraju i zagranicy, a opiekę nad imprezą roztoczył zakład im. Kasprzaka (znany szerzej jako producent bateryjnego odbiornika Barbara). Rzeźby były różne i pamiętam, że już wtedy, jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, a jeszcze inne – jak przystało na prawdziwą sztukę - mnie denerwowały. Magiczny ciąg rzeźb witał nas w nowym lepszy świecie.
A najbardziej magiczną z magicznych – taką super magiczną - była rzeźba autorstwa Adama Smolana i Krzysztofa Szewczyka „Żagle” (foto tytułowe). Mój Boże, jak ta rzeźba inspirowała moją wyobraźnię!  Rzeźby Bronisława Kubicy - Awangarda przedstawiajacej ludzi z żelaza - to normalnie się bałem – a metalową żyrafę już wtedy uważałem za ładną ale artystycznie zbyt naiwną.

 

powyżej -Bronisław Kubica Awangarda  (tego się bałem w 1972)

 

Taka sztuka mogła powstać tylko wtedy, w tamtym czasie i tamtym miejscu. Teraz powstaje inna sztuka miejska. Zapewne teraz palma Joanny Rajkowskiej na Rondzie de Gaulle'a wyznacza innemu sześciolatkowi – tym razem opakowanemu szczelnie w atestowany fotelik - granice pomiędzy nieco przybrudzonym i praktycznym Otwockiem a „magiczną” i bogatą w znaczenia Warszawą..:)

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura