Pojechaliśmy na pogrzeb wujka. Gdzieś w Zamojskiem. Mała wioska, skromny kościółek. Cmentarz oddalony o kilometr. Położony malowniczo nieco wśród pól i pagórków, w leśnym zagajniku skąpany w porannym słońcu – jak by to napisała Konopnicka. Cmentarz podzielony jest na pół główną alejką. Po lewej stronie stare groby z wypłowiałego lastryko zgodne z modą i technologią lat 70-90, poprzetykane zaniedbanymi grobami ziemnymi. Krzyże różne, metalowe, drewniane, cementowe. Tabliczki czytelne i nieczytelne. Groby wzniosłe i jakieś przekrzywione.. Estetyczny bałagan. Zdjęcia na owalnych ceramicznych tabliczkach. Twarze prawe, czerstwe, ogorzałe. W środkowej części cmentarza zaczyna się ład. Lastryko błyszczące, pojawiają się nowe trendy we wzornictwie nagrobkowym. Ziemnych kopczyków już dużo mniej.... No po prawej stronie i lata 2000 - obecnie. Rzędy grobów z ciemnego granitu. Na bogato. Gdzieniegdzie podobizny nieboszczyków wyfrezowane w polerowanym granicie. Oczywiście nie tak duże jak w Rosji, gdzie nagrobki zdobią postacie naturalnej wielkości, z komórką w ręku i autem w tle,ale jednak większe, i bardziej swobodne niż ceramiczne medaliony z lat minionych. Nie lubię cmentarzy. Jakieś takie dziwne, Za dużo w nich cementu. Powinniśmy odchodzić ciszej... Ot jak mama mojej koleżanki z Danii. Kiedyś zabrała mnie na cmentarz. Zielona łączka wykoszona kosiarką. Tak zwana łączka pożegnań. A pod jedną tują kamień wielkości bochenka chleba z wypolerowaną płaszczyzną a na niej napisane „Ciocia Jette” I to wszystko. Kto ma wiedzieć ten wie, a kto nie wie to mu ta wiedza nie potrzebna... No ale skoro już jestem na tym cmentarzu gdzieś w Zamojskiem to chłonę napisy, daty, przeliczam ile kto żył, kiedy umarł, wyobrażam sobie jaka była pogoda w marcu 1948r. Pewnie parszywa jak całe te czasy... Aż tu nagle piękny nagrobek małżeństwa. Ona lat 46, a on 56... Różnica taka w sam raz. Ona twarda, trudno powiedzieć czy ładna. Pewnie kiedyś miała trochę uroku jak każda zakwitająca kobieta, ale został z niej wypłukany ciężką pracą. Życie to nie czas na fanaberie. Zwłaszcza gdy się jest tego życia niewolnikiem... On taki „zwykły”, stabilny, przewidywalny i porządny, choć z charakterem... Dziwna rzecz, ale jakby na tym zdjęciu jakby się uśmiechał. Jak gdyby na koniec zrobił jakiś fajny żart całej rodzinie. Na przykład taki: Rodzina zebrana u notariusza. Siedzą na skrzypiących starych krzesłach. Wszyscy w czerni. Notariusz zaczyna....
Hmmm... Odczytam testament Pana Jana Nowaka.
„Ja Jan Nowak , będąc przy zdrowych zmysłach (orzeczenia lekarskie załączniki 1, 2 i 3) biorąc sobie Boga na świadka oświadczam co następuje. Mojej córce Jadwidze zapisuję samochód marki Fiat 126p rocznik 1987 o przebiegu 176 tys.km i cztery litry oleju Selektol SE. Mojemu synowi Tadeuszowi zapisuję wiertarkę Celma wraz z przystawką do ostrzenia wierteł i przedłużaczem 15 metrowym. Ciotce Krystynie zapisuję odkurzacz Zelmer wraz z zapasem 30 wkładów premium na kurz. Swój dom w Zamościu o powierzchni 630 m2, zakład przetwórstwa warzyw i suszonek wraz z zespołem sześciu silosów zbożowych wraz z zawartością, cztery ciężarówki SCANIA z naczepami i auto osobowe Audi 200 przekazuję Towarzystwu Przyjaźni Polsko Chińskiej 00-285 Warszawa ul. Bugaj 14 w zamian za modlitwę...
Taki to wic mógłby wykręcić pan z pomnika i cała rodzina skręcała by się ze śmiechu, na to urocze wspomnienie jeszcze po latach... Swoją drogą ciekawe jak umarli... Wertuję daty.... I nagle! Czyli jak to piszą w komiksach WTEM! Uświadamiam sobie że oni nie umarli! Ani pani pod pięćdziesiątkę o zapadniętych oczach, ani też pan pod sześćdziesiątkę, z miną psotnika, który schował w skrytce bankowej 11 kilogramów sera Rokpol i wyemigrował... Oni żyją!! Hurra! Ten podwójny grób z konterfektami walnęli sobie jeszcze za życia! Są daty urodzin ale na wpisanie daty śmierci zostawiono miejsce! Ale to fajnie mieć taki piękny lśniący grobowiec za życia. Że też sam o tym nie pomyślałem!
Poszedłem po swoją dziewczynę, żeby zapytać co o tym myśli. Popatrzyła, pomyślała.Wiesz, dzieci odchowane, skończyły studia i wyjechały. Wszystko co w ich życiu miało się wydarzyć już się wydarzyło. Teraz tylko czekają na śmierć... Zapobiegliwi i tyle....
No tak: Wszystko co w ich życiu miało się wydarzyć już się wydarzyło. Teraz tylko czekają na śmierć... To chyba właściwe wyjaśnienie.
Co miało się wydarzyć już się wydarzyło...
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości