Tadeusz Kowalski, arch. rodzinne
Tadeusz Kowalski, arch. rodzinne
Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek
790
BLOG

Życie opowiadane wierszem. Tadeusz Kowalski (1902–1962)

Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Załucze nad Niemnem - szlachecki zaścianek na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej, nad Niemnem. To tu latem spotykała się cała liczna rodzina mieszkająca w różnych częściach kraju. Atmosfera miejsca i relacje między członkami rodziny często znajdowały odbicie w poezji mego Wuja, Tadeusza Kowalskiego.

Są twórcy znani i nieznani. Tadeusz Kowalski pisał dużo, choć nigdy nie publikował swoich wierszy. Miały one jednak zawsze wiernych odbiorców w najbliższym kręgu rodzinnym, wśród przyjaciół i w środowisku zawodowym. Urodził się 3 czerwca 1902 roku w Łaznowie, w powiecie brzezińskim. Był jednym z pięciorga dzieci Aleksandra i Jadwigi z Szymańskich. Ojciec był urzędnikiem kolejowym, zawiadowcą odcinka drogowego między Radomskiem a Częstochową.

W 1921 roku uzyskał świadectwo maturalne w Gimnazjum Humanistycznym Męskim Stanisława Niemca w Radomsku. Jeszcze będąc gimnazjalistą, jako ochotnik wziął udział w wojnie obronnej z bolszewikami w 1920 roku, służąc w kawalerii.

Z domem rodzinnym rozstał się wcześnie wskutek młodzieńczego buntu wobec bigoterii matki. Ten fakt wpłynął w znacznym stopniu na Jego stosunek do życia, świata i ludzi.

Wrażliwy, o subtelnej naturze, mając głębokie humanistyczne wykształcenie, już w młodzieńczych latach zaczął pisać wiersze. Mimo młodego wieku poety są to utwory dojrzałe. Przewija się w nich uczucie żalu, krzywdy, wręcz  niechęci do życia – pokłosie trudnych relacji z matką i domem rodzinnym, na co wskazuje wiersz  napisany w 1923 roku:

 

                                      Gdzie jesteś szczęście?

Gdzie jesteś szczęście, zwodnicza maro?        
Błędny ogniku na życie bagnie;
Na próżno człowiek chwycić cię pragnie
Duszę zostawisz rozbitą czarą,
A samo ujdziesz nie bacząc na to,
Że dusza odtąd będzie jak groby
Z zewnątrz bielona, a pod tą szatą,
Będą zgnilizny psuć ją mikroby.
Żaden już promyk w nią się nie wkradnie,
Aby oświecić pustkę ponurą.
Rozpacz w niej będzie hulać wichurą
Kir zapanuje nad nią wszechwładnie!   

 

Radykalna zmiana nastroju poety nastąpiła wraz z pojawieniem się w Jego życiu Jadwigi z Pankiewiczów, jego przyszłej żony. Kobieta pełna ciepła i miłości stała się Jego ostoją i natchnieniem. To Jej właśnie i zdarzeniom z Nią związanym poświęcił większość  swej twórczości.

Jadwiga pochodziła z wielopokoleniowej rodziny ziemiańskiej (Lipińskich herbu „Rawicz”) od XVI wieku związanej z Podolem. Patriotyczna atmosfera, dążenie do wiedzy, udział w walce o niepodległość Polski, a przede wszystkim serdeczność we wzajemnych relacjach sprawiły, że Tadeusz znalazł w tym gronie  dusze pokrewne i odtąd żył jego problemami. Rodzina Jadwigi uchodząc z Podola przed bolszewicką nawałą zatrzymała się na krótko w Radomsku i tu najprawdopodobniej los złączył drogi obojga.

We wrześniu 1926 roku Tadeusz rozpoczął pracę w szkole powszechnej w Borownie. 

Nową siedzibą rodziców Jadwigi stał się folwark Załucze, który otrzymał Jej  brat, Adam Pankiewicz, za walkę o niepodległość Polski. Załucze leżące w zakolu Niemna, na obrzeżu Puszczy Nalibockiej było miejscem szczególnym. Tu bowiem kilkadziesiąt lat wcześniej żył i tworzył poeta Władysław Syrokomla zwany lirnikiem kresowym. Po dziesięcioleciach znów poezja zaczęła wypełniać to miejsce, bowiem poetyckie listy, jakie nadchodziły do Załucza z odległego Borowna, były wydarzeniem, czekano na nie, a kiedy Tadeusz zaniedbywał się w korespondencji, Babcia Cezaryna, Jego teściowa, potrafiła zdopingować zięcia do pisania ciętym pytaniem: „Czy w Borownie zdrożał atrament???”.

Listy Tadeusz pisał wierszem zgodnie ze swą dewizą przedstawioną w liście do swej szwagierki, a mej Matki, Amelii z Pankiewiczów:

 

Ja wypowiadać nie umiem się prozą,
Zawsze, dopóki mnie tam nie odwiozą,
Gdzie na cmentarzu szumią smutne brzozy, 
Uwielbiam wiersze, a nie znoszę prozy

 

Każde wakacje spędzane przez Jadwigę i Tadeusza w Załuczu owocowały kolejnymi utworami. Urzeczony nadniemeńską przyrodą poeta napisał:

 

          Do przyjaciół

Ze wschodnich piszę, Najdrożsi rubieży                      
List do Was  pełen szczerego zachwytu,
Bo tu jest pięknie! Niemen cicho bieży
Wśród łąk zieleni i nieba błękitu.
I taki urok w pierwotnej naturze
I takie wokół rozśpiewane lasy,
Że piękna tego piórem nie powtórzę
A kto nie widział, nie pojmie ich krasy!

 

Załucze było miejscem, gdzie latem spotykała się cała liczna rodzina mieszkająca w różnych stronach kraju. Często przebywało tam jednocześnie do dwudziestu kilku osób. Dziadek Ignacy Pankiewicz dbał o materialny byt osady, Babcia Cezaryna Pankiewicz pielęgnowała atmosferę szlacheckiego zaścianka. Relacje między członkami tej licznej rodziny często znajdowały odbicie w wierszach Wujka. Można tu przytoczyć okolicznościowy utwór „Sursum Corda” adresowany do drugiego w rodzinie Tadeusza (Pankiewicza) . Ten to – oficer Straży Ogniowej w nieodległej od Borowna Częstochowie, był najbliżej, co sprzyjało częstszym kontaktom. Tadeusz- strażak znany był w swym środowisku zawodowym z tego, że w 1925 roku na schodach częstochowskiego Ratusza zameldował się przejeżdżającemu wtedy przez miasto Prezydentowi RP Stanisławowi Wojciechowskiemu, dość bezczelnie oświadczając, że miejscowa Straż Ogniowa zbiera datki na swą pierwszą motopompę.  Z tego spotkania  Tadeusz Pankiewicz wyniósł czek na dużą wówczas dla strażaków kwotę 1.000.- złotych polskich (a było to już po reformie pieniężnej ministra Grabskiego).                   

Obaj Tadeusze, w podobnym wieku, o różnych charakterach mogli rozmawiać mniej subtelnie, bardziej „po męsku”:

 

Pisałem, pomnisz do Ciebie z Załucza
Ale jak zwykle nie mam odpowiedzi,
Wiem jednak, że Ci samotność dokucza,
Więc Ci przebaczam , jak ksiądz na spowiedzi;
Lecz Ty poprawę też przyrzeknij Tadku,
Bo Cię chorobo zeklnę na ostatku.        

 

Dowcipny ton, docinki były dopuszczalne dzięki dużej zażyłości   członków skoligaconych rodzin Kowalskich, Pankiewiczów, Martyków, Gawinków i  Modzelewskich.

Nawroty choroby z jaką przez ćwierć wieku walczyła Jadwiga znalazły odbicie w przejmujących strofach powstałych, gdy poeta zostawał sam w domu, kiedy Jadwiga walczyła w szpitalach o zdrowie. Ten okres zaowocował w przejmujące wiersze- modlitwy. Kiedy Jadwiga odeszła w wieczność,  w rok po Jej śmierci tak wspominał przeszłość: 
   

Jak ćma do światła biegłem bez pamięci
Nie bacząc na to, że w ogniu się spalę
Za złudą szczęścia, co majakiem nęci,
Aby znów umknąć i nie wrócić wcale.
Odbierze spokój i odbierze sen Ci
Będziesz żył w męce i łudził się stale            
Że wróci znowu…

 

Spośród pięciorga swego rodzeństwa Tadeusz najbardziej kochał siostrę Zofię Hrynkiewicz, która wraz ze swym mężem Antonim i córką Malinką po wojnie zamieszkała w Londynie. Czy to geny decydować mogą o uzdolnieniach poetyckich? Zofia Hrynkiewicz była znaną w polskich kręgach emigracyjnych poetką i pisarką bajek dla dzieci. Dwa lata przed śmiercią Tadeusz Kowalski odwiedził swą siostrę w Londynie. Ten fragment życia poety zaowocował kilkoma utworami, z których chciałbym zacytować choćby jeden- to życzenia świąteczne przesłane do Londynu:

 

      Zosiu!
Z daleka, stąd
gdzie srebrne kwitną bazie,
gdzie stołów biel
pisanki barwne stroją,
gdzie w czasie świąt       
w wiosennym krajobrazie
spowite w mgły
przydrożne wierzby stoją,
gdzie świątyń rząd
powrotu Twego czeka,
„Wesołych Świąt” życzenia
śle z daleka
Tadek

 

Tadeusz Kowalski był demokratą, czułym na ludzkie losy. Jego  przekonania oddaje najlepiej wiersz z 1945 roku, kiedy rodziła się nowa rzeczywistość: 

 

           M o d l i t w a

Daj nam, o Panie, Polskę taką,
W której się wszystkie zboża kłoszą
Daj wreszcie ludźmi być biedakom,
A inni niech się nie panoszą.
Daj nam dokonać wielkich przemian
Niech w nas się dusze przeinaczą.
Nie dziel na plebs nas i na ziemian
Na tych co biorą i co płacą.
Wywiedź z suteryn i poddaszy
Tych najbiedniejszych liczne grono,
Niech widmo głodu ich nie straszy
I daj im starość zapewnioną.
Daj wszystkim dzieciom skrawek nieba,
Spragnionym płucom daj powietrze,
A wszystkim daj dostatek chleba!

 

Poeta zmarł w 1962 roku i spoczął na cmentarzu w Białogardzie.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Tadeusz Kowalski "Przeszłość", arch. rodzinne
Tadeusz Kowalski "Przeszłość", arch. rodzinne

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura