Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski dostrzegł oczywistą analogię pomiędzy katastrofą w Smoleńsku a katastrofą malezyjskiego samolotu. W swoim wpisie na twiterze potwierdził sprawstwo strony rosyjskiej jako przyczyny katastrofy w Smoleńsku.
Tak jak po Smoleńsku, przyczyna
katastrofy jest szybko oczywista a
władztwo ad miejscem upadku umożliwia
utrudnianie dochodzenia
Oczywistym dowodem udziału Rosjan w przyczynieniu się do obu katastrof jest przejęcie pełnej kontroli nad miejscem upadku samolów, ich warakami. Zapewne napływające ze wschodniej Ukrainy informacje o sposobie postępowania z ciałami ofiar, przejęciem kontroli nad czarnymi skrzynkami wzmogły przekonanie szefa MSZ o tych oczywistych analogiach obu katastrof samolotowych. Do wyjaśnienia pozostaje kwestia "kto skłanił pana ministra do ukrywania prawdy od pierwszych minut po katastrofie w Smoleńsku"?. Powiniśmy sobie zdawać sprawę, że funkcja ministra spraw zagranicznych nakłada na osobę ją piastującą szereg obowiązków, łacznie z patrzeniem w przyszłość, oceną konsekwencji wypowiadanych słów i opinii. Dyskrecja w wypowiedziach jest immanentnie związana z wykonywaniem zawodu dypolomaty.
Wypada przypomnieć, że powyższą ocenę sytuacji i wyciągniętych analogi już wcześniej podzielił premier FR W.Putin, obciążający odpowiedzialnościa za katastrofy lotnicze kraje, na terenie których dochodzi takich katastrof. Wydaje się, że istniejąca zgodność poglądów obu polityków zwiększa szanse R.Sikorskiego na objęcie eksponowanego stanowiska w strukturach NATO lub Unii Europejskiej. Pozostaje czekać na konferencję prasową Premiera RM D.Tuska, który również aspiruje do stanowisk odpowiadających w UE roli i znaczeniu Polski
Poprosiliśmy o opinię znanego eksperta lotniczego, współpracującego z rządowym Zespłem Laska, wicenaczelnego "Przeglądu Lotniczego" Michała Setlaka:
Boeing 777 - taki jak zestrzelony wczoraj nad Ukrainą - to jeden z najpopularniejszych samolotów pasażerskich na świecie. - Jest to jedna z najbardziej nowoczesnych konstrukcji.Uznawany jest za bardzo bezpieczny. Ale oczywiście na rakiety nie ma mocnych, typ samolotu nie ma tu najmniejszego znaczenia.
- Być może to jedna z ostatnich tzw. klasycznych konstrukcji, czyli wykonanych w większości nie z kompozytów, a z metalu - główna struktura to duraluminium, trochę tytanu oraz elementy kompozytowe - wyjaśnia Setlak.
Inny ekspert lotniczy Juliusz Werenicz mówił w roku 2010 o Tu-154M numer boczny 101, który w katastrofie pod Soleńskiem uległ całkowitej destrukcji:
Tu- 154 to nie kopia bombowca, to raczej kopia boeinga 727, tupolew od zachodnich maszyn różnił się nieco mocniejszym podwoziem i skrzydłami. Wzmocnienia te zaprojektowano z myślą o radzieckich lotniskach z nierówną nawierzchnią.
Jednym słowem klasyczna konstrukcja z metalu, gniotsja nie łamiosja czyli dobre bo rosyjskie, ze wzmocnionymi w stosunku do amerykańskich oryginałów skrzydłami.
WAP- wioskowa agencja prasowa
Inne tematy w dziale Polityka
