Na jednym z kanałów historycznych oglądałem właśnie program o tym jak to przywódcy zachodnich mocarstw do dziś utrzymują, że nie mieli świadomości, że Niemcy prowadzą w Europie holokaust wobec Żydów. O zabiegach Polaków, polskich władz emigracyjnych, aby uświadomić skalę niemieckich zbrodni, zwłaszcza zbrodni wobec Żydów można by napisać wiele książek. Jest pewien dramatyczny i bardzo bolesny przykład tego jak Polacy i polscy Żydzi wszelkimi sposobami starali się uwrażliwić opinię międzynarodową.
Poniżej zamieszczam tekst mojego autorstwa niepublikowany wcześniej na salonie24.pl
„Odebrał sobie życie ze współczucia dla cierpień swego ludu
i w nadziei, że jego śmierć pomoże ratować tych, których kochał"
Jan Karski
Szmul Zygielbojm
Zapomniany Płomień Shoa
Przeszedł na świat pod koniec XIX w. Jego rodzinę można by uznać za wręcz modelowy przykład typowej żydowskiej biedoty, która licznie wówczas zamieszkiwała zabór rosyjskim. Miał dziewięcioro rodzeństwa i aby nie cierpieć biedy wcześnie, bo już w wielu 10 lat, musiał podjąć pracę zarobkową. Doświadczenia dzieciństwa i młodości wywarły silny wpływ na poglądy polityczne Szmula Zygielbojma. Zaangażował się w działalność żydowskiego ruchu związkowego zostając z czasem Sekretarzem Generalnym Sekcji Żydowskiej Centralnej Komisji Związków Zawodowych, ponadto przystąpił do Bundu, który był lewicową partią polityczną skupiającą Żydów, socjalistów, którzy byli jednocześnie przeciwnikami ruchu syjonistycznego. Działalność w Bundzie zaowocowała uzyskaniem mandatu radnego w Warszawie, a po przeprowadzce do Łodzi również mandatu radnego w samorządzie Łodzi.
Jego zaangażowanie w sprawy społeczne nie ograniczyły się tylko do działalności samorządowej. We wrześniu 1939 r. przedostał się do Warszawy gdzie jak inni mieszkańcy stolicy zaangażował się w obronę miasta, a po jego zdobyciu przez Niemców współtworzył podziemny ruch oporu tamtejszej społeczności żydowskiej. Jego aktywność stała się przyczyną jego aresztowania przez Niemców. Na szczęście nie został on rozpoznany i udało mu się odzyska wolność. Po tych doświadczeniach postanowił przedostać się w 1940 r. na Zachód. Ucieczka z terenów okupowanych okazał się nie łatwa np. z tego powodu, że nie został przepuszczony przez władze Holandii i zawrócono go do Niemiec. Przez niepodległą jeszcze wówczas Belgię, gdzie w Brukseli wygłosił przemówienie na temat sytuacji Żydów polskich pod niemiecką okupacją na konferencji europejskich partii socjaldemokratycznych, szokując nim zebranych tam polityków, przedostał się do Londynu. Gdy już znalazł się na emigracji bardzo mocno zaangażował się w obrony ludności żydowskiej przed holocaustem.
W 1942 r. Prezydent Rzeczypospolitej powołał Szmula Zygielbojma w skład polskiego Parlamentu na emigracji noszącego nazwę Rada Narodowa. Miał on w nim poszerzać reprezentację polskich Żydów, których już wcześniej reprezentował od 1940 r. inny żydowski polityk nurtu syjonistycznego Ignacy Izaak Schwartzbart.
Swoją prace w Radzie Narodowej Szmul Zygielbojm koncentrował wokół próby nagłaśniania sprawy eksterminacji Ludności żydowskiej w Polsce. Dzięki aktywności polskiego i żydowskiego ruchu oporu w Polsce otrzymywał obszerne raporty i informacje o przebiegu zagłady polskich Żydów. Informacje to przy wsparciu władz emigracyjnych, a zwłaszcza premiera Władysława Sikorskiego, przekazywał do wiadomości międzynarodowej opinii publicznej w tym do Światowego Kongresu Żydów i do Amerykańskiego Kongresu Żydowskiego.
Liczył na to, że wpływy tych organizacji spowodują zwiększenie nacisku na państwa alianckie i zaowocują bardziej intensywną pomocą tych państw dla jego rodaków mordowanych przez Niemców. Tak się jednak nie stało, a rezultaty tych zabiegów były bardzo skromne.
Momentem prawdziwego załamania jego marzeń o uratowaniu polskich Żydów było Powstanie w Gettcie Warszawskim. Liczył na to, że może ten tragiczny zryw zmobilizuje opinię międzynarodową. W jednym z raportów, który przekazał Aliantom w kwietniu 1943 r. z walczącego Getta czytamy:
"Natychmiastowej, skutecznej pomocy może teraz udzielić potęga aliantów. Imieniem milionów już pomordowanych Żydów, imieniem obecnie palonych i masakrowanych, imieniem heroicznie walczących i nas wszystkich na śmierć skazanych, wołamy wobec świata: Niech już teraz, a nie w mrokach przyszłości, dokona potężny odwet aliantów na krwiożerczym wrogu - w sposób powszechnie jako rewanż zrozumiały. Niech najbliżsi nasi sprzymierzeńcy uzmysłowią sobie nareszcie rozmiary odpowiedzialności wobec bezprzykładnej nad całym narodem popełnionej zbrodni hitlerowskiej, której tragiczny epilog teraz się odbywa"
Także i ten apel podobnie jak wiele wcześniejszych pozostał nieomal niezauważony przez możnych tego świata, którzy niedowierzali w informacje płynące z obozów koncentracyjnych i zza murów gett.
W tej sytuacji gdy w Warszawie gasło powstanie w tamtejszym Gettcie, w Londynie odebrał sobie życie Szmul Zygielbojm. W liście pożegnalnym, który skierował na ręce emigracyjnego Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza i premiera Władysława Sikorskiego pisał:
„Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju. Nie było mi sądzonym zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich i do ich grobów masowych. Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego".
Gdy nie pomagały przemówienia i apele, listy i wystąpienia radiowe, pozostała mu już tylko jedna forma zwrócenia uwagi świata na tragedię jego Narodu, ofiara z własnego życia. Nie zawahał się jej złoży jak jego bracia, którzy w Gettcie walczyli tylko po to aby nie umiera jako niewolnicy.
W 1943 r. Władysław Broniewski napisał wiersz „Żydom polskim", który dedykował pamięci Szmula Zygielbojma. Wprawdzie różnie można ocenia zarówno wszystkie aspekty twórczości Władysława Broniewskiego, jak i jego zaangażowanie polityczne w okresie powojennym, jednak nie sposób odmówić mu dużego talentu i poetyckiej wrażliwości. Niech słowa tego wiersza przez kilka chwil przywołają naszej pamięci czasy i okoliczności, które stały się powodem dramatycznej decyzji posła, reprezentującego polskich Żydów w emigracyjnym Parlamencie, Szmula Zygielbojma:
ŻYDOM POLSKIM
Z polskich miast i miasteczek nie słychać krzyków rozpaczy,
padli, jak hufiec bojowy, warszawscy obrońcy getta...
Słowa me we krwi nurzam, a serce w ogromnym płaczu,
dla was, o Żydzi polscy, polski tułaczy poeta.
Nie ludzie, lecz psy okrwawione, i nie żołnierze, lecz kaci
przyszli, by śmiercią porazić was, wasze dzieci i żony:
gazem w komorach wydusić, wapnem w wagonach wytrącić
i szydzić z umierających, bezbronnych i przerażonych
Lecz wyście podnieśli kamień, by cisnąć nim w kanoniera,
który nastawił działo, by dom wasz zburzyć do szczętu...
Synowie Machabeuszów, i wy potraficie umierać,
podjąć bez cienia nadziei, walkę we Wrześniu zaczętą
Oto co trzeba wyryć, jak w głazie , w polskiej pamięci:
wspólny dom nam zburzono i krew przelana nas brata,
łączy nas mur egzekucyj, łączy nas Dachau, Oświęcim,
każdy grób bezimienny i każda więzienna krata.
Wspólne zaświeci nam niebo nad zburzona Warszawa,
gdy zakończymy zwycięstwem krwawy nasz trud wieloletni:
każdy człowiek otrzyma wolność, esk. chleba i prawo
i jedna powstanie rasa, najwyższa: ludzie szlachetni.
Inne tematy w dziale Polityka