Marcin "Borys" Miksza, postrach przestępców i legenda CBŚP, przerywa milczenie. O czym opowiada były naczelnik, który z myśliwego stał się zwierzyną? Idkryj wstrząsającą prawdę o kulisach polskiej policji.
"Nie ma zbrodni bez kary, ale są kary bez zbrodni."
Był postrachem przestępców, symbolem bezkompromisowej walki z przestępczością zorganizowaną. Marcin Miksza, szerzej znany jako „Borys”, były naczelnik Centralnego Biura Śledczego Policji, od lat owiany legendą, postanowił zerwać zasłonę milczenia i opowiedzieć o swoich doświadczeniach. To nie jest opowieść o superbohaterze w mundurze, lecz brutalnie szczery obraz instytucji, która, jak sam przyznaje, „zgniła od środka”.
Borys bez maski: Czy polska Policja jest psem, czy zgnilizną?
Początki Mikszy w policji to historia pasji zaszczepionej przez kultowy program „997”. Ojciec, sam będący policjantem, początkowo odradzał mu ten zawód. Jednak dzieciństwo spędzone w komisariacie, gdzie przez ścianę słychać było przesłuchania, a przez okno można było rozmawiać z zatrzymanymi, naznaczyło jego przyszłość. To właśnie tam, w Iwicznej w latach 90., przeszedł brutalną unitarkę – doświadczenie, które, choć trudne, ukształtowało jego dyscyplinę i pokorę. Dziś Miksza uważa, że właśnie tego brakuje młodym adeptom sztuki policyjnej, a dawni przełożeni często wyżywali się na podwładnych, nie budując autorytetu, a jedynie strach.
Jego historia to również opowieść o niekonwencjonalnym myśleniu, które wyniosło go na szczyty. Gdy wydział narkotykowy zarządu ustyńskiego borykał się z nieefektywnością, czteroosobowy zespół werbunkowy „Borysa” likwidował kolejne laboratoria amfetaminy. To właśnie ta skuteczność zaprowadziła go na stanowisko naczelnika, gdzie postawił na bezkompromisowe wymaganie od policjantów zaangażowania. W końcu, jak podkreśla, CBŚP to elita, a elita musi być skuteczna. Miksza mówi wprost: kluczem do sukcesu było budowanie relacji z przestępcami, wykorzystywanie ich słabości i pozyskiwanie źródeł informacji. Przyznaje, że jego specyficzna aparycja często otwierała mu drzwi do świata przestępczości, a zasada „cel uświęca środki” bywała niekiedy interpretowana w sposób, który dla postronnego obserwatora mógłby wydawać się kontrowersyjny. „Jeśli dziecko jest porwane, sprawca zasługuje na surowe potraktowanie” – mówi bez ogródek, choć zaznacza, że w przypadku zabójstwa potrafił współczuć sprawcy, rozumiejąc, że sytuacje życiowe mogą zmusić ludzi do strasznych rzeczy.
Jednak to, co najbardziej poraża w zwierzeniach „Borysa”, to krytyka polskiej policji od wewnątrz. Brak dyscypliny, intrygi, donosicielstwo – to tylko wierzchołek góry lodowej. Miksza obarcza winą brak silnej ręki na szczycie i wszechobecne wpływy polityczne. Mówi o niekompetentnych ludziach na stanowiskach, nepotyzmie i „podpierdalaniu” między sobą, zamiast wzajemnej lojalności. „Zgnilizna” – tak określa stan polskiej policji, wskazując na przypadki mobbingu i złego traktowania odchodzących funkcjonariuszy.
Co ciekawe, mimo tak gorzkich słów, Miksza konsekwentnie odmawia ujawnienia metod operacyjnych policji, wiedząc, że mogłyby one zostać wykorzystane przez przestępców. Podkreśla, że prawdziwą siłą policjanta jest inwencja twórcza, a nie technika. Nie szczędzi też gorzkich słów pod adresem mediów, polityków i samorządowców, wskazując na korupcję w ich szeregach.
Na koniec, „Borys” stawia diagnozę, która może szokować, ale w jego ustach brzmi jak bolesna prawda: w polskiej policji zapanowała „pizdowatość”. Ludzie, którzy nie nadają się do tego zawodu, są przyjmowani, a przełożeni boją się ich zwalniać. Wciąż ci sami ludzie obsadzają stanowiska, często awansując za „wchodzenie w dupę politykom”. Konsekwencją tego jest utrata zaufania społecznego, szczególnie po akcjach na protestach. Miksza jasno zaznacza, że policjanci muszą być przeszkoleni i ostrożni w używaniu przemocy, bo każdy przypadek jej nadużycia to kolejny gwóźdź do trumny instytucji, którą kiedyś z pasją kochał.
Słowa Marcina „Borysa” Mikszy to nie tylko osobiste rozliczenie z przeszłością, ale przede wszystkim alarmujący sygnał dla społeczeństwa i decydentów. Obraz polskiej policji, jaki wyłania się z jego opowieści, jest daleki od ideału instytucji stojącej na straży prawa i porządku. To portret pełen wewnętrznych sprzeczności, gdzie heroiczne zaangażowanie jednostek zderza się z systemową dysfunkcją, intrygami i politycznymi wpływami. Pytanie, które pozostaje, to: czy polska policja, w obliczu tak ostrej krytyki ze strony własnych, doświadczonych funkcjonariuszy, jest w stanie podjąć wysiłek prawdziwej reformy? Czy dawny „łowca” swoimi słowami jest w stanie stać się zwiastunem zmian, czy jedynie samotnym głosem wołającym na pustyni?
| #MarcinMiksza | #Borys | #Policja | #CBŚP | #przestępczość | #korupcja | #polskapolicja | #naczelnikCBŚP | #systempenitencjarny | #kryzys | #CyprianMajcher |
Oprac. redaktor Gniadek
Fot. ilust. Cyprian Majcher - 137 tys. subskrybentów
Łączę lokalne zakorzenienie w Górowie Iławeckim (12 km na północ od Warmii) z uniwersalnym przesłaniem związanym z ikoniczną postacią Gandalfa, ma to podkreślać zarówno symboliczny jak etyczny charakter działalności. To forma budowania mojej tożsamości, która działa aktywnie na rzecz swojej małej ojczyzny, a jednocześnie aspiruję do roli moralnego świadka obserwowanej rzeczywistości...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka