Akcja #polishHolocaust wzbudza w Polsce falę oburzenia, a ja sobie myślę: NARESZCIE!
Do tej pory wszelkie próby użycia określenia "holokaust" do opisu innych wielkich tragedii wywoływały furię środowisk żydowskich (i nie tylko). Tak było w przypadku nazwania "holokaustem" masowych aborcji czy - niejako z drugiej strony politycznej barykady - przemysłowego uboju zwierząt. Tak też było, gdy próbowano zestawiać z żydowskim Holokaustem dokonaną przez Turków rzeź Ormian.
A teraz nagle Żydzi sami dają nam okazję przełamać ten trend i "odczarować" pojęcie holokaustu. Skoro użyli terminu "polishHolocaust", spróbujmy go wykorzystać. Pokażmy światu obraz prawdziwego "polskiego holokaustu".
Zacznijmy od "rzezi Woli" - pokażmy zdjęcia tego, co zrobili Niemcy z bezbronnymi cywilami Warszawy, i opatrzmy to tagiem #polishHolocaust. Pokażmy łapanki na ulicach polskich miast, krwawe pacyfikacje polskich wiosek - z tym samym tagiem. Przypomnijmy zdanie Hansa Franka: "Gdybym o każdych siedmiu rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, to w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru na takie plakaty". To jedynie kilka pomysłów. Potrzeba tylko kogoś, kto się tym zajmie, kto przygotuje stosowne materiały fotograficzne i angielsko-, niemiecko-, francusko-, hebrajskojęzyczne opisy.
Wykorzystajmy wymyślone przez amerykańskich Żydów hasło.