- Niedługo po pogrzebie własnego syna, przyjeżdża w 1984 do Watykanu, i źródło Departamentu I natychmiast relacjonuje pobyt Barbary Sadowskiej w Watykanie, gdzie robione jest wszystko, by nie doszło do jej spotkania z Janem Pawłem II - „pijaczka, narkomanka, erotomanka” - tego typu zarzutami wobec Sadowskiej posługuje się ksiądz, późniejszy arcybiskup – Gmyz nie od razu chce ujawnić nazwisko biskupa – Gulbinowicz nie był rejestrowany przez Departament I, czyli wywiad, no ale tak to jest.
Pomimo miłości do Kościoła, który jest dziełem Jezusa Chrystusa, czuć ogromny ból, gdy widzi się, jak ludzie, którzy mieli być pasterzami, zawiedli w tak dramatyczny sposób. Henryk Gulbinowicz to tylko jeden z głośniejszych przypadków, ale takich historii jest więcej i każda kolejna boli tak samo.
Przez uzasadnione podejrzenia popełnienia przez kardynała Gulbinowicza licznych przestępstw seksualnych, gdy zmarł w 2020 roku, na polecenie papieża Franciszka nie pochowano go w katedrze wrocławskiej.
Zarzuty o nadużycia seksualne wobec kardynała Henryka Gulbinowicza dotyczyły m.in. molestowania 16-latka w 1990 r., relacji homoseksualnych z klerykami, czy tuszowania pedofilii. Przykładowo, ks. Paweł Kania, pośrednio to dzięki przychylności Gulbinowicza, zdołał zgwałcić kilku nieletnich chłopców! Gdy sprawa ks. Kani stała się głośna, Henryk Gulbinowicz napisał do sądu list w sprawie obrony księdza pedofila.
Jan Pospieszalski na swoim kanale 3 m-ce temu gościł Cezarego Gmyza, którego zapytał
- Jak to jest, że Kościół Katolicki mając taką pozycję polityczną w Polsce, tak wielki wpływ na opinię publiczną, nie był w stanie wyegzekwować od polskiego państwa rozliczeń licznych zbrodni wobec księży katolickich, czy udziału PRL-owskich służb w zamachu na Jana Pawła II?
- Dlatego, że sam jest umoczony.
(…)
Wiemy, jak się skończyła lustracja w kościele i co spotkało śp. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Wiemy, że była komisja z udziałem p. Łączkowskiego, która nigdy nie opublikowała opracowanego raportu, napisanego po sprawie arcybiskupa Wielgusa, gdy poddano lustracji cały episkopat. Raport został co prawda wysłany do Watykanu, ale opinia publiczna nigdy nie miała szansy, aby się z nim zapoznać (...). Wciąż częścią polskiego episkopatu są nieujawnieni agenci Służby Bezpieczeństwa, nawet ci, którzy działali w Watykanie.
Wciąż nie wszystko jeszcze opublikowałem, np. historię emerytowanego już biskupa, o pseudonimie „Vetro”. Takich przypadków jest więcej. Po prostu Kościół ma „sporo za uszami”, przy czym to nie jest też tak, jakby chcieli ludzie z lewicy, że to był jakaś masowa współpraca. Raczej tak, jak u Apostołów, z których jeden był zdrajcą. Około 10 procent.
Cezary Gmyz wspomniał o arcybiskupie Januszu Bolonku, który jako agent wywiadu PRL ujawnił działalność Ryszarda Kuklińskiego, a któremu na szczęście udało się ewakuować.
W Watykanie dziennikarz widział donos na Barbarę Sadowską, matkę Grzegorza Przemyka:
- Niedługo po pogrzebie własnego syna, przyjeżdża w 1984 do Watykanu, i źródło Departamentu I natychmiast relacjonuje pobyt Barbary Sadowskiej w Watykanie, gdzie robione jest wszystko, by nie doszło do jej spotkania z Janem Pawłem II - „pijaczka, narkomanka, erotomanka” - tego typu zarzutami wobec Sadowskiej posługuje się ksiądz, późniejszy arcybiskup – Gmyz nie od razu chce ujawnić nazwisko – Gulbinowicz nie był rejestrowany przez Departament I, czyli wywiad, no ale tak to jest.
Komentarz:
Ryba psuje się od głowy. Oficjalnie mamy trójpodział władzy, choć powszechnie mówi się o IV władzy – mass mediach. Sądzę, że warto wspomnieć o V władzy, którą można nazwać wszelkie instytucje religijne. Kościół Katolicki, który w Polsce sprawuje potężną władzę duchową z pewnością może być nazwany V władzą.
Jednak chrześcijaństwo, jako zjawisko, wszystkie idee, które go tworzą, cała ta skomplikowana struktura i zasady, są nie tylko metodą na zbawienie, ale również sposobem na życie. W chrześcijaństwie nie jest tak, jak w islamie i jego prawie szariatu, które reguluje wszystkie aspekty życia, albo tak jak w judaizmie, gdzie przed Chrystusem stworzono skomplikowane prawo regulujące wszystko, co tylko możliwe (zupełnie jak w UE).
Chodzi oto, że sprawny, oddany, uczciwy, prostolinijny ale asertywny, a kiedy trzeba krzyczący Kościół Katolicki, choć może o tym sam zapomniał, ma wielką (obecnie potencjalną) siłę polityczną. Przykładowo to przejęcie władzy duchowej przez systemy polityczne Wielkiej Brytanii i Rosji, gdzie głową kościołów są kolejno Król oraz Car (obecnie Putin także ma faktyczne władzę nad Cerkwią prawosławną, przykładem są sławni patriarchowie-generałowie).
To dzięki odpowiedniej lokalizacji geograficznej i bliskości do Rzymu, władza papieska sprzyjała krajom niemieckim w kluczowym dla tworzenia się państw europejskich okresie, gdzie pomogła zjednoczyć Niemcy pod zamkniętą koroną cesarską i zrobić je potęgą.
To dzięki wyborowi Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II, rozpoczął się rozpad komunizmu w Europie Środkowej. Komunistyczna władza w Polsce zyskała wtedy wroga, z którym sama sobie nie mogła poradzić. Co więcej, ten Papież – polityk, bez pośrednictwa Polski, ale dzięki autorytetowi, tak samo własnego stanowiska, jak i własnej osoby, promieniował nie tylko na wolny świat, ale na wszystkie kraje pod jarzmem komunizmu (nie tylko katolickie).
Komunizm to bardzo nieudolny i niebezpieczny system. Nie odwołuje się do logiki, prawa podaży i popytu, czy potrzeby człowieka do elementarnej wolności (podobnie, jak dzisiejsza UE). Skoro komunizmu nie można brać na logikę, to aby funkcjonować, komunizm potrzebuje wiary. Wiary jego wyznawców, gotowych dla niego siłą zdominować drugiego człowieka.
Badania naukowe pokazują, że wiara w Boga pomaga, tak jak pomagają modlitwy, kontemplacja (nie medytacja), itd. Przy czym nie chodzi tu o naukowe rozstrzyganie, czy Bóg istnieje, czy nie. Po prostu dla własnego zdrowia warto spotykać się we wspólnotach religijnych i je tworzyć. Choć jest jeden warunek: to nie mogą być sekty. Tymczasem komunizm by istnieć, takiej sekty potrzebuje. Komunizm tak samo mocno potrzebuje systemu terroru, ponieważ jako nielogiczny system działający wbrew prawom biologii, ludzkiej psychiki, czy przysłowiowego „zdrowemu rozsądkowi” musi tłumić wszelkie uzasadnione bunty i ich źródła, które mogłoby dopuścić, do zniszczenia od wewnątrz.
Właśnie m.in. dzięki tej zdrowej działalności wielu wspaniałych ludzi Kościoła, Polska odzyskała niepodległość. Może ta niepodległość nie jest doskonała, a sama Polska mogłaby być doskonalsza, to trzeba przyznać, że jednak lepiej żyć w takiej niedoskonałej Polsce, jak tej z dzisiaj, niż Polsce z 1982, czy 1989 roku. Ale, żeby nie było znowu gorzej, na co się, jeśli tego wspólnie nie powstrzymamy, znowu zanosi, to Polska potrzebuje zdrowego, sprawnego, sprawiedliwego i odważnego Kościoła Katolickiego.
Mahatma Gandhi, wybitny indyjski mąż stanu miał powiedzieć, że ci, którzy chcą oddzielenia religii i polityki, nie wiedzą czym jest polityka i religia. Ten cytat zdaje się jest mu niesłusznie przypisywany, ale nie chodzi o to, że religia ma definiować, określać politykę, ale, że musi być odniesieniem moralnym. Człowiekiem bez religii, może faktycznie poczuć, że nie odpowiada przed nikim, a to bywa niebezpieczne i zgubne.
Jeszcze gorzej, gdy tak, jak w systemach autorytarnych, człowiek religię zastępuje kultem jednostki. Wtedy, w świecie bez zasad, rządzić będzie, tak jak w filmie "Władca much" z 1990 roku, zdziczenie. Będzie znacznie gorzej, jak w obecnych tzw. dziko żyjących plemionach, bo te, w relacji do tego, co teraz jest szykowane na świecie, mają bardzo surowe i konserwatywne zasady. Proszę obejrzeć ten film. Jest bardzo dołujący. Tymczasem do tego zmierza nasza cywilizacja.
Albo będziemy mieli cywilizację, albo piekło. Sprawny Kościół, taki bez skandali seksualnych i majątkowych, który reguluje podstawowe zasady tzw. współżycia społecznego (określenie nadęte, ale praktyczne), który nie zapomina o całokształcie swojej duchowej misji, jest potrzebny, żeby „to wszystko” w miarę spójnie się trzymało.
Sprawny Kościół, to sprawna Polska. Sprawna Polska, to sprawny Kościół. Tymczasem jeśli kościół jest głową, a jak wiemy, ryba psuje się od głowy, to naprawę mentalną (a może regenerację) tego całego systemu społeczno-polityczno-gospodarczo-kulturalno-itd, należy zacząć od Kościoła Katolickiego, a skoro sam z siebie Kościół nie jest w stanie się naprawić, to muszą mu pomóc wierni.
CEZARY GMYZ | JAN POSPIESZALSKI ROZMAWIA #124, link: https://www.youtube.com/watch?v=fvC2YGs6quE
Inne tematy w dziale Społeczeństwo