GPS GPS
1300
BLOG

Państwo

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 9
Państwo to: 1. Prawo publiczne – czyli władza zwierzchnia, 2. terytorium, 3. zdolność obrony tego prawa i terytorium.
Nie ma możliwości by dłuższy czas istniał stan bez państwa na jakimś terytorium. Policja może być prywatna, wojsko może być prywatne, ale nie ma możliwości by istniało tylko i wyłącznie prywatne prawo, a zatem tylko umowy między ludźmi. Prawo musi się dzielić na prywatne i publiczne, a publiczne prawo tworzy państwo, bo prawo publiczne musi być związane z jakimś spójnym terytorium, bo dotyczy ogólnego porządku publicznego i nie jest żadną dwu-, czy wielostronną, umową.
Prawo prywatne to umowy między stronami jakiejś transakcji czy przedsięwzięcia, albo regulamin korzystania z czyjejś własności, a prawo publiczne to zasady rozwiązywania konfliktów w ramach grupy ludzi zamieszkującej jakieś spójne terytorium – grupy tak dużej, sprawnej i zorganizowanej, że jest w stanie bronić militarnie tych swoich publicznych zasad przed innymi podobnymi grupami.
Nie ma żadnej odmiany, czy odłamu, libertarian, którzy uznawaliby zbędność prawa publicznego - taką zbędność uznają tylko anarchiści. Stan anarchii, czyli stan bezpaństwowy, to stan, w którym nie obowiązuje publiczne prawo na danym terytorium - taki stan jest bardzo niestabilny i powoduje ciągłe spory, bitwy i wojny, które muszą doprowadzić do stworzenia co najmniej publicznego prawa, a często prowadzą do powstania tyrani, dyktatury, czy innego zamordyzmu opartego o monopolistyczny aparat przemocy [1].
Jeśli gdzieś będzie choć dwoje ludzi, to oni zawsze będą uzgadniać jakieś ogólne zasady współpracy, współistnienia i korzystania z dóbr, które znajdą, czy zajmą. To co postulują libertarianie to jest wolnościowe państwo, a nie stan anarchii, bo libertariańskie postulaty to postulaty publicznego prawa czyli zasad rozwiązywania konfliktów między ludźmi.
Państwo może składać się z kilkuset obywateli - wtedy nazywa się to stadem czy plemieniem - i w takich państewkach żyli nasi przodkowie w czasach przedcywilizacyjnych. Im bliżej czasów osiedlania się ludzi i przekształcania się z myśliwych i nomadów w mieszczan i rolników, tym te liczebności obywateli państw [2] są większe.
Plemiona osiadłe, a zatem już pełnoprawne państwa, bo oprócz wspólnych zasad mające też stałe terytorium, to już tysiące, setki tysięcy, a nawet miliony osobników. Dziś już jest niemożliwe utrzymanie małych, kilkusetosobowych państewek, uznających wspólne zasady rozwiązywania konfliktów zamieszkujących spójne terytorium zdolnych do jego obrony, bo bronić się muszą przed państwami miliardowymi. Chyba, że takich państewek będzie dużo i będą ze sobą współpracować tworząc wspólne prawo publiczne.
Libertariańskie aksjomaty o nieagresji [3] i samoposiadaniu tworzą prawo publiczne. Ale to nie wszystko – te aksjomaty nie tylko określają jakie prawo publiczne może, czy musi, być, ale też to, jakie zasady nie mogą być prawem publicznym. Jeśli to prawo obowiązuje na jakimś terenie, a zatem większość je uznaje, albo uznająca je mniejszość ma taką siłę propagandową, by to wymusić na reszcie mieszkańców i ma taką siłę militarną opartą o przemoc (być może wynikającą z siły finansowej) by utrzymać to jako prawo publiczne przed próbą zmiany tego przez jakieś okoliczne społeczności, to obszar obowiązywania tego prawa publicznego definiuje państwo.
Ale by istniało państwo wcale nie jest konieczne istnienie monopolistycznej organizacji wykonującej prawo. Takich organizacji może być wiele [4]. Każda z nich będzie mieć zarząd – można to zwać też rządem, radą stanu czy sztabem generalnym. Rząd to po prostu grupa zarządzająca aparatem przemocy. Libertarianie się temu nie sprzeciwiają, nie są przeciwni wszelkim rządom, nie są przeciwni temu, by różne organizacje były zarządzane hierarchicznie i miały swoje kierownictwo z jednym wodzem na czele. Można tego wodza nazwać prezesem, prezydentem lub królem. Ten kierownik może być wybieralny przez udziałowców organizacji, ale może być też dziedzicznym właścicielem.
Prawo publiczne musi być jedno, musi być terytorialnie monopolistyczne, ale może być wiele rządów wykonujących to prawo, bo może być wiele firm militarnych, ochroniarskich czy detektywistycznych. Każda z nich będzie miała zarząd, którym będzie kierował jakiś prezes, premier, prezydent czy król.
W tym wywodzie nie oparłem się o jakąś specyficzną, libertariańską definicję państwa, ale o definicję potoczną, ogólnie uznawaną.
Wikipedia tak definiują państwo: "trwały związek ludzi stale zamieszkujących określone terytorium, podlegających władzy zwierzchniej oraz zdolność do nawiązywania i utrzymywania stosunków dyplomatycznych z innymi państwami.".
To jest dokładnie to, o czym ja piszę. By coś nazwać państwem niezbędne są trzy atrybuty:
  1. Prawo publiczne – czyli władza zwierzchnia,
  2. terytorium,
  3. zdolność obrony tego prawa i terytorium.
Obowiązkowość podatków i monopol aparatu przymusu nie są niezbędnymi atrybutami państwa, bo władza zwierzchnia to może być tylko legislatura, nawet nie jako konkretni ludzie, ale jako procedura ustanawiania praw.
A więc „libertariańskie państwo” to nie jest oksymoron, bo libertarianie to nie anarchiści. Libertarianie nie są przeciwni państwu w ogóle, ale sprzeciwiamy się państwu zamordystycznemu, rozbudowanemu, socjalistycznemu, tworzącemu jakiekolwiek monopole. Jesteśmy za państwem minimalnym i pluralistycznym.
Uważamy, że celem państwa [5] jest tylko i wyłącznie ochrona wolności, własności i życia, ale wcale nie musi być to ochrona monopolistyczna. Ogólnie libertarianie sprzeciwiają się wszelkim monopolom organizacyjnym odgórnie narzuconym. Państwo to prawo publiczne jednolite i spójne na danym terytorium – ale legislatura, judykatura i egzekutywa to może być wiele niezależnych, oddolnych organizacji działających w ramach tego prawa.
Oddolne tworzenie wielu organizacji prywatnych, lokalnych, niezależnych, samorządnych, konkurencyjnych, pluralistycznych, do których przynależność jest dobrowolna, to bardzo charakterystyczna i unikalna cecha naszej cywilizacji. Nasza cywilizacja jest w istocie libertariańska. Wszystkie inne cywilizacja są tożsame z państwami, w których się rozwijały – jedno imperium tworzy tam zazwyczaj jedną cywilizację i na odwrót.
Cywilizacja łacińska [6] zrodziła się w Europie w pluralizmie politycznym - od początku istnienia cywilizację tę tworzyło wiele państewek, księstw, dzielnic, domen prywatnych, zakonów, wolnych miast, autonomii, lig, unii itp…, które ze sobą konkurowały. Wszelkie europejskie próby jednoczenia w imperia czy cesarstwa to były i są głównie wpływy cywilizacji bizantyjskiej [7].
Nie jest więc tak, że libertarianizm to idea nowa, wymyślona, teoretyczna, niepraktyczna, oderwana od rzeczywistości i tradycji, ahistoryczna i sztuczna. Idea wolności, pluralizmu, konkurencji i braku monopolów jest silnie zakorzeniona w naszej cywilizacyjnej tradycji.
Ale niestety nasze europejskie tradycje to nie tylko wolność i pluralizm, nasze tradycje to też ciągłe ścieranie się cywilizacji łacińskiej z bizantyjską, to ścieranie się pluralizmu z centralizmem, tolerancji z cezaropapizmem, liberalizmu z socjalizmem, wolnego rynku z centralnym planowaniem, libertarianizmu z zamordyzmem.
Dziś wygrywa socjalizm, centralizm i totalizm, a zatem bizantynizm. Albo się temu poddamy, aż nas zeżre wielki lewiatan, który zdechnie potem z przejedzenia, albo się temu sprzeciwimy, poprzemy idee libertariańskie wywodzące się z cywilizacji łacińskiej, idee wolności, idee konkurencji, wolnego rynku i pluralizmu politycznego, i pokonamy tego bizantyjskiego lewiatana. Ten lewiatan to Unia Europejska [8] i jej wierna poddana Trzecia Rzeczpospolita czyli Druga Komuna [9].
Precz z komuną! Wiwat wolna, niepodległa, pluralistyczna Rzeczpospolita [10]!
 
Grzegorz GPS Świderski



Konkurencyjne aparaty <- poprzednia notka
następna notka -> Dobrobyt

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka