Mamy wypadek samochodu, powiedzmy we Francji. Wbił się w drzewo, całkowita destrukcja pojazdu, kierowca oraz pasażerowie zginęli.
Przyjeżdża policja oraz rzeczoznawcy. Badają okoliczności, dokumentują je, brak śladów hamowania, wrak do kasacji, głęboki ślad od uderzenia w pniu drzewa.
Znajdują dwóch świadków, którzy widzieli jak samochód z dużą prędkością uderzył w drzewo.
Ciała zabrane, wrak jedzie na szczegółowe oględziny, rzeczoznawcy orzekają, że wszystkie podzespoły pojazdu były sprawne w tym układ kierowniczy, hamulcowy.
Wykonana zostaje sekcja zwłok kierowcy. Był zdrowy, żadnego zawału, wylewu itd
We wszystkich czynnościach uczestniczą polscy policjanci i biegli i tworzą własną dokumentację, która pokrywa się z francuską.
Oficjalne orzeczenie: kierowca najprawdopodobniej zasnął i to było powodem wypadku
Ciała wracają do Polski, pogrzeby, wrak leży na jakimś francuskim szrocie.
Polska policja i prokuratura dostają dokumentację śledztwa i od Francuzów i od biegłych polskich, odkłada je na półkę. Sprawa zamknięta.
Nagle pojawia się grupa oszołomionych prawaków i krzyczy, że śledztwo we Francji zostało sfingowane, że drzewa tam nie było, że samochód i ofiary podrzucono, że był to zamach i morderstwo, polscy biegli wcale nie byli polscy, że należy przeprowadzić własne patriotyczne śledztwo, i że do tego wrak samochodu jest niezbędny, dopóki wrak nie wróci do Polski dopóty nie można tego śledztwa zakończyć.
Paranoja?
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka