W dniu wczorajszym Jeremiasz Paliwoda zabłysnął teorią, jak to tupolew chlasnął skrzydłem brzozę ruchem z góry w dół, co było bezpośrednią przyczyną złamania tejże.
Swoją rewelację okrasił efektownym rysunkiem poglądowym:

Zatem policzczmy zgrubnie, z jaką prędkością kątową musiałby obracać się samolot, żeby zdążyć wypłacić brzozie z liścia:
samolot leciał z prędkością ok. 275 km/h czyli 76 m/s, czas przelotu nad brzozą (średnica pnia 0,4 m) - 0,005 sekundy (pięć tysięcznych sekundy)
z rysunku Paliwody można odczytać, że przez te 0,005 sekundy samolot obrócił się wzdłuż osi podłużnej o ok. 70 stopni
co daje 38 obrotów na sekundę :)
powiedzmy, że punkt skrzydła, który uderzał w brzozę był oddalony o 15 metrów od osi obrotu. poruszał się zatem (2 x Pi x R) z prędkością 3580 m/s, inaczej 10 Macha (10 razy szybciej niz prędkość dźwięku), inaczej 13.000 km/h
co oczywiście fizycznie jest niemożliwe, żaden samolot nie jest w stanie zrobić 38 beczek w ciągu sekundy, szczególnie pasażerski. (można oczywiście policzyć to dokladniej, uwzgledniając szerokość skrzydła, ale absurdalności tej teorii to nie zmieni)
I tak właśnie nasi prawicowi fachowcy eksperczą w sprawie swojego wyśnionego zamachowybuchu.
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka