Nienawiść jaką ma nasz stan dziennikarski do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Profesora Lecha Kaczyńskiego ukazała się po incydencie Gruzińskim w całej swej okazałości. Jest to nienawiść bardzo szkodliwa, bo uderza nie tylko w osobę Profesora Kaczyńskiego ale przede wszystkim w instytucję Prezydenta Rzeczypospolitej, w nasz ustrój polityczny i prawne. Nienawiść jest też zagrożeniem dla interesów międzynarodowych Polski.
Dziennikarz prowadzący wczorajszy program na TVP3 o incydencie gruzińskim co chwila zadawał pytanie: ale jakie Polska ma interesy na Zakaukaziu. Dziennikarz ten powinien zostać dzisiaj zwolniony z pracy. Jest pracownikiem telewizji publicznej, telewizji opłacanej przez Polskich podatników i nie może sobie tam uprawiać własnej polityki informacyjnej. Zadanie pytania: Jakie Polska ma interesy w Gruzji jest dowodem absolutnego braku wyrobienia państwowego i znajomości historii Polski. Anglicy i Francuzi też w roku 1939 pytali się swoich rządzących jakie interesy mają oba kraje w obronie Polski? W sumie nie miały żadnych i na naszym terenie nigdy nie pojawiły się samoloty w barwach RAF-u czy Francuskich Sił Powietrznych. Na naszych sztandarach zawsze było wymalowane hasło „Za naszą wolność i waszą”, i chociażby z tego powodu musi wspierać dążenia Gruzji do niepodporządkowania się Rosji. Czy ten dziennikarz chce aby kiedyś ktoś w USA albo w Niemczech pytał jakie te kraje mają interesy nad Wisłą? Dziennikarz polityczny powinien też wiedzieć czym był Ruch Prometejski.
Kiedyś już pisałem o tym jak wyraża się tępota naszych elit. Więcej sympatii wzbudzają w nas oddaleni o tysiące kilometrów, wyznający inne zasady, nie mający z nami wspólnych wrogów Tybetańczycy, niż o wiele bliżej położeni, tak samo jak my chrześcijańscy, z którymi żyliśmy niegdyś w jednym państwie Gruzini. Wszystkie doktryny strategiczne mawiają: wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi. I jeśli ta zasada ze strony gruzińskiej działa prawidłowo, czego dowodem jest miłość jaką naród Rzeczypospolitej obdarzany jest przez naród Gruziński, o tyle ze strony Polskiej brak jest takiego odzewu.
Pamiętają być może państwo sprawę zatonięcia Rosyjskiej łodzi podwodnej Kursk? W parę dni po tym wydarzeniu Polska zaoferowała się, że przyjmie na kolonie do siebie dzieci tych marynarzy. Było to odpowiednio nagłośnione przez media ogólnopolskie. Nie przyniosło chyba jednak zmiany nastawienia Rosjan do Polski, które cały czas wyraża się „Kura nie ptica, eto Polsza nie zagranica”. Powiedzmy sobie uczciwie, że to wyrażenie jest głęboko upokarzające dla Polski i pokazuje, że Rosjanie niełatwo pogodzą się, z tym że Polska nie jest tym czym była od czasów Piotra Wielkiego, z przerwą tylko na okres międzywojenny.
Gdy rozpoczęła się wojna Rosyjsko-Gruzińskie nie widziałem aby jakieś media opisywały sprawę zaproszenia jakiś dzieci Gruzińskich poszkodowanych w konflikcie. Jeżeli takie rzeczy się pojawiały to gdzieś w lokalnej prasie i to na dalszych stronach. Trzymając się słów Bartoszewskiego, że Polska jest brzydką panną na wydaniu, można by dopowiedzieć, że jeszcze bardzo niewdzięczną. Gruzini uwielbiają Polaków. W naszej historii widzą natchnienie do sprzeciwu wobec Rosji. Z Polakami chcą budować koalicje krajów nie godzących się na rosyjski imperializm. Wielkie marzenia Piłsudskiego i jego ruchu Prometejskiego po tylu latach się spełniają. A Polacy mówią, że Gruzini przeprowadzają prowokacje na Polskiego prezydenta. Polscy specjaliści od prawa międzynarodowego mówią, że Gruzini nie mogą sprawować władzy na swoim terytorium. Polskie miasta nie zapraszaja Gruzińskich studentów. Nie ma placów czy ulic które były by chociaż minimalnie sympatyczne wobec Gruzinów. Zapraszani do studiów prawnicy nie patrzą na to przez pryzmat tego czy był to zamach na życie Pana Prezydenta. Główna oś komentarz: po co on się tam pchał.
Fukuyama, który otępił nasze elity końcem historii nie ma racji. Historia dzieje się. Rosja będzie odbudowywać swoje imperium. I będzie to realizowała wszystkim środkami, łącznie z manu militari. Naiwnością będzie twierdzenie, że wystarczy zrezygnować, nie drażnić Rosję i ona się zatrzyma. Tbilisi jest dalekim przedpolem Warszawy. I tego przedpola musimy bronić. Nie można sobie jaj robić ze strzelania do kaczek. Pomyślcie państwo co by się działo gdyby na granicy z Obwodem Królewieckim oddano z polskiej strony kilka strzałów do zwykłych obywateli rosyjskich. Tu widać różnicę w podejściu do rozumienia prestiżu państwa przez Moskwę i elity w Warszawie.
W Tbilisi stoi kopia Warszawskiego pomnika syrenki podarowana przez Pana Prezydenta Kaczyńskiego na wyraźną prośbę Prezydenta Saakaszwilego. Chociażby z tego powodu obowiązkiem Polski jest obrona Gruzinów.
Inne tematy w dziale Polityka