Grudeq Grudeq
359
BLOG

Armia Królewska, Armie Prywatne, Armia Zawodowa, Agencje Ochrony

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 6

Dzisiejszy post przygotujemy z następujących informacji:

a)      w tym roku nie zostanie zlikwidowany pobór do wojska ponieważ brakuję ochotników do wstąpienia do armii zawodowej. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,5954515,Brak_chetnych_do_sluzby_rozlozy_reforme_armii.html

b)      Rozporządzenia Pana Ministra Obrony Narodowej Rzeczypospolitej w sprawie ochrony przez specjalistyczne uzbrojone formacje ochronne terenów komórek i jednostek organizacyjnych resortu obrony narodowej http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WDU19990600647

c)      Z liczby ogólnej agencji ochrony w Polsce. Niestety nie udało mi się znaleźć jaka jest dokładna liczba agencji ochrony osób i mienia działających w Polsce, ilu jest ochroniarze, więc tu będziemy musieli operować danymi wzrokowymi, mówiącymi, że jest ich dużo.

 

Zagłębiając się w historię I Rzeczypospolitej zauważamy, że nasz kraj ludny i bogaty zawsze miał bardzo mało wojska. My mamy 8 mln mieszkańców i ledwo 20 tys. wojska. Prusy mają 2 mln. mieszkańców, a wojska 200 tysięcy. Ot, ktoś by powiedział, że my naród spokojny i nie skory do wojny. Do wojny to może i nie skory ale do bitek i wypitek i owszem. Możliwość realizacji tych bitek dawało wojsko prywatne. Radziwiłłowie, Czartoryscy, Wiśniowieccy, Potoccy, Braniccy po swych zamkach i rezydencjach trzymali tysiące swoich żołnierzy. Mogło ich się nawet uzbierać z 200 tysięcy. Tylko pożytku z nich dla Rzeczypospolitej żadnego, bo to były wojska do wojenek z kuzynami, z bratankami. Do wojen o spadek, o kobietę, o honor. Nie było to wojsko do obrony granic Rzeczypospolitej, i te 20 tysięcy wojsk koronnych przed zaborami nas nie obroniło.

 

Rzeczpospolita nie mogła wystawić więcej wojska bo nie miała na to pieniędzy. Radziwiłłowie, Czartoryscy, Wiśniowieccy, Potoccy, Braniccy przepuszczali swoje fortuny na swoje prywatne pułki. Do skarbu państwa płacili ustalone jeszcze za Ludwika Węgierskiego dwa grosze od łana. Musieli pewnie mocno tęsknić za tą nierządną Rzeczpospolitą gdy stali się poddanymi Wiednia, Berlina i Petersburga. Ale gdy trzeba było płacić podatki do Warszawy, to oni woleli płacić je zaciąganym na swoją służbę pułkom.

 

I Rzeczpospolita minęła. I oto żyjemy gdzieś między III a IV Rzeczpospolitą. Zgodzą się pewnie z nami wszyscy i z prawej i z lewej strony, że do dziś jednym z podstawowych zadań państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa. W wymiarze zewnętrznym robi to państwo za pomocą wojska. W wymiarze zewnętrznym jest to Policja. Na to są płacone podatki aby obie te formacje były silne i sprawne. Na to są płacone podatki aby na ulicach było bezpiecznie. Policja jest także formacją niezbędną dla państwa, bo ona obok administracji publicznej, stosuje i dba o respektowanie stanowionego prawa. Elementem każdego prawa jest przymus jaki grozi za jego nie stosowanie i tym przymusem jest Policja.

 

I jak to wygląda w Polsce. Polski policjant nim zacznie bronić prawa ustanowionego w Polsce musi oddać 13 strzałów ostrzegawczych w powietrze. Polskich żołnierzy jest coraz mniej a i z jakością ich wyszkolenia musi być coraz gorzej skoro ich budynków muszą pilnować specjalistyczne formacje ochronne, czyli agencje ochrony osób i mienia. Dajmy na to przykład taki: restaurator płaci podatki, za te podatki państwo ma mu między innymi zapewnić bezpieczeństwo, a okazuje się, że państwo tego bezpieczeństwa nie jest mu w stanie zapewnić. Restaurator więc musi płacić dodatkowy podatek, ale tym razem idzie on do kieszeni prywatnych. Do właścicieli agencji ochroniarskich, którzy przejmują na siebie zabezpieczenie praw tegoż restauratora. Ktoś powie – prywatyzacja działalności publicznej wskazana. Ale żeby prywatyzować aż tak podstawowe role?

 

Czyż nie lepiej by było gdyby te pieniądze na agencje ochroniarską poszły w formie podatków na państwo?

 

III Rzeczpospolita jest fatalnym tworem. Państwo nie tylko godzi się na powstanie konkurencyjnej organizacji dającej bezpieczeństwo to jeszcze to wspiera sama zlecając jej ochronę, i tu największy paradoks, własnych żołnierzy grzecznie śpiących w koszarach. Oczywiście w rozporządzeniu jest, że gdyby wybuchła wojna to takie agencje od razu przestają ochraniać obiekty wojskowe. No ale przecież czy to znaczy, że ludzie z tych agencji zapomnieli jak wyglądały ochraniane przez nich budynki? Wróg tylko na takie rzeczy będzie czyhał. Tak, ale przecież wywiad może nad takimi agencjami roztoczyć ochronę kontrwywiadowczą. Co racja to racja. Ale to jest kolejne marnowanie publicznego grosza. Zwłaszcza czy ktoś sprawdza agencje ochrony pod względem powiązania z obcym wywiadem? Ale faktycznie a nie ustawowo.

 

Przeglądamy ustawę o Ochronie Osób i Mienia. Jak większość ustaw w Polsce trzeba nad nią wykonać całkiem sporą pracę intelektualną aby zrozumieć o co w niej chodzi. Wszakże prawo w demokratycznym państwie prawa jest pisane dla prawników, a nie dla zwykłych obywateli. Wprowadza ona licencje pracownika ochrony I i II stopnia, a także pracownika zabezpieczenia technicznego. Osoba która chce mieć taką licencję musi: legitymować się dyplomem lub świadectwem szkoły lub innej placówki oświatowej, które potwierdzają uzyskanie specjalistycznego wykształcenia, albo pełnić nienaganną służbę w stopniu oficera w Biurze Ochrony Rządu przez okres co najmniej 15 lat, albo ukończyć kurs pracowników ochrony drugiego stopnia i zdała egzamin przed właściwą komisją. 

Zauważmy: 15 letnia służba jako Oficer Biura Obsługi Rządu ma taką samą wartość jak ukończeniu kursu ochrony pracowników ochrony. Dopiero 15 letnia i to nienaganna. A przecież ci pracownicy BOR muszą wcześniej przejść jakiś kurs, i ten kurs tutaj dla ustawodawcy nie ma żadnego znaczenia. Nie uwzględnił także ustawodawca służby w Policji czy służby w wojsku, a przecież te formacje wydają się naturalnymi do wydawania pracowników ochrony bez wysyłania ich na kolejne kursy. Domniemywamy, że ktoś na organizacji tych kursów chciał zarobić. 

Przejdźmy teraz do meritum sprawy. Rzeczpospolita ma problemy z werbowaniem żołnierzy do zawodowej armii. Minister Klich nie pamiętając o lekcji I Rzeczypospolitej idzie w likwidację armii, zostawiając nam skromne „wojska koronne” i nie wprowadzając jakiejkolwiek formy obrony terytorialnej. I jednocześnie państwo cały czas pozwala na istnienie ogromnych formacji ochroniarskich. Formacji jak żywo przypominających prywatne wojsko z czasów I Rzeczypospolitej. Czyli taki formacji z których w razie wojny Polska nie będzie mieć żadnego pożytku.  

Postulować będziemy następujące zmiany. Wprowadzić zamiast zapisów: ma uregulowany stosunek do służby wojskowej, przeszedł specjalistyczny kurs ochrony oraz legitymuje się dyplomem specjalistycznej uczelni (domniemywam, że jakiejś Wyższej Szkoły Ochrony), zapis następujący: odbył dwuletnią, zawodową służbę wojskową. Takim zapisem:

 1)      likwidujemy brak chętnych do służby wojskowej,

2)      zapewniamy agencjom ochrony odpowiednie przeszkolenie ich pracowników bez żadnych kursów,

3)      panowie chcący zostać ochroniarzami nie muszą płacić za dwuletnie studia czy kursy, tylko idą do armii,

4)      w razie wojny mamy gotową do mobilizacji, przeszkoloną armię ochroniarzy,

5)      ochroniarze to nie tylko łyse karki dobrze bijące, ale dobrze wychowany element patriotyczny.

Przeciwnikiem proponowanych rozwiązań z pewnością będą szkoły prowadzące „studia” czy kursy ochroniarskie. Ale skoro już Rzeczpospolita zgodziła się na takie rozplenienie się plagi ochroniarskiej, to przynajmniej niech ma minimalne z tego zyski.

 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka