Grudeq Grudeq
48
BLOG

Jarosław Flis to bardzo mądry człowiek

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 4

Jarosław Flis jest mądrym człowiekiem. Bardzo mądrym. Jest socjologiem z politologicznym zacięciem. Związany jest z najstarszą i najlepszą uczelnią w Rzeczypospolitej – krakowskim Uniwersytetem Jagiellońskim. Pisze swoje teksty dla Tygodnika Powszechnego. Często spotkać go można na ekranach telewizorów. A jeśli nie widzieliście go tam jeszcze, zobaczcie na jego bloga. Sympatycznie uśmiecha się do nas twarz pana Jarosława. Jarosław Flis jest mądrym człowiekiem w XXI wiecznym tego słowa znaczeniu. Swoje analizy pisze niby językiem literackim polskim, ale dużo czasu zajmuje nim czytelnik zorientuje o co chodziło Jarosławowi Flisowi. Odważnie sięga do danych statystycznych. Używa różnych elokwentnych zwrotów. Naprawdę mądry człowiek. Może napisać największą bzdurę, wywieść najbardziej idiotyczne wnioski, i będzie to uznane za mądre.

 

Nie inaczej było tym razem. Na początku ukazała się analiza Jarosława Flisa w „Rzeczpospolitej”: http://www.rp.pl/artykul/9133,225345_Zbyt_dluga_przedwyborcza_goraczka_.html i została później jeszcze uzupełniona na blogu: http://jaroslawflis.salon24.pl/104032,index.html Rzecz traktuje o wyborach prezydenckich, parlamentarnych i samorządowych przypadających na lata 2010-2011. Autor sugeruje, że wszystkie te wybory, dla dobra demokracji powinno się przeprowadzić w jednym terminie. Po czym daje takie argumenty, które w ogóle za jego tezą nie przekonują, a czasem ją wręcz wywracają.

 Wybory krajowe na pewno w umysłach polityków centralnych zepchną w cień wybory lokalne. I dobrze. Na pewno zmniejszy się zainteresowanie partii samorządami. Zabraknie im na to sił i uwagi.” 

Nie wiem dlaczego partiom miało by zabraknąć sił i uwagi na wybory samorządowe. Zwłaszcza, że obsadzenie Urzędów Gmin, Starostw czy Urzędów Marszałkowskich jest kwestią bycia/niebycia partii. To tutaj znajduje się największy rezerwuar miejsc pracy, którymi można obdarowywać wierny i w kampanii pracujący elektorat. Sprawa druga to czemu Panu Doktorowi (?) nie przyszło na myśl, że skoro wyborca będzie jednocześnie skreślał kartę do parlamentu i zaznaczał tam PO to z automatu nie zrobi tego na karcie do samorządu? Wydaje się więc, że połączenie wyborów parlamentarnych i samorządowych będzie zabójcza dla jakiś lokalnych koalicji czy partyjek. Ich plakaty po prostu znikną wśród partyjnych plakatów i do sejmu, do senatu i do samorządu. Nie wiem jeszcze co złego jest w zainteresowaniu partii samorządami, i czemu przebranie się jakiejś partii w lokalne ciuszki jest dla demokracji lepsze? 

„W Katowicach PO i PiS w ostatnich wyborach do sejmiku zdobyły łącznie ponad 60 proc. poparcia. Na ich kandydatów w wyborach prezydenta miasta padło prawie czterokrotnie mniej głosów.” 

Przykład o tyle fatalny, że każdy doskonale się orientuje jak wielkim autorytetem cieszy się Prezydent Katowic p. Piotr Uszok, i że jest to polityk dobrze dogadujący się i z PO i z PiS.  

„Jedna trzecia wyborców dzieli głosy pomiędzy różne ugrupowania nawet wtedy, gdy decyduje, kto będzie radnym, a kto burmistrzem. Wyobrażenie, że dadzą się wcisnąć w ramy ogólnopolskich podziałów tylko dlatego, że wybory będą tego samego dnia, nie ma potwierdzenia w faktach.” 

Ale to jest raczej argument na specyfikę wyborów lokalnych. Gdzie często osobiście zna się danego kandydata i chociaż nie jest on z naszej sejmowej partii to oddaje się na niego głos. Pan Doktor zapomniał też, że duże partie w wyborach lokalnych często startują pod innymi nazwami i stąd może w statystykach wynikać, że 1/3 z nich głosowała na inną partię niż w wyborach parlamentarnych. Tutaj zresztą powiedzenie 1/3 nie poparte żadną tabelką, wykresem, sposobem dojścia do tego jest wielce nieprzekonujące. Spacerujemy po myślach Pana Jarosława dalej: 

„Wybory prezydenckie, a więc te najbardziej spektakularne, polaryzują kraj.”

 Pan Doktor ewidentnie zapomniał o roku 2007, gdzie o wiele bardziej niż w 2005 roku prezydenckie, Polskę spolaryzowały wybory parlamentarne.

Tutaj majstersztyk:

„Jednak kolejne wybory zwiększają tu niebezpieczeństwo, nie zaś je ograniczają. Jednoczesne wybory parlamentarne mają tę przewagę, że nie odbywają się po drugiej turze prezydenckich – kiedy wyborcy już na pewno będą musieli się opowiedzieć po jednej ze stron. I kiedy kandydaci innych partii będą się liczyć jeszcze mniej, a one same staną się tylko przedmiotem rozgrywek.” 

Skoro zwiększają to jasnym jest, że nie ograniczają. Nie wiem też skąd się bierze przewaga nie odbywania się po drugiej turze. Wyborcę po drugiej turze nie obowiązuje zasada tertium non datur, i po prostu najzwyczajniej na wybory nie idzie, albo wybiera mniejsze zło, cały czas zachowując swoje podstawowe sympatie polityczne. Ostatnie zdanie mam wrażenie, ze jest nie gramatyczne i nie logiczne. 

Zaczynają się już poważniejsze zakręty Pana Jarosława: 

 „Jednoczesne wybory prezydenckie, uznawane przez wyborców za ważniejsze, mogą skonsumować efekt polaryzacyjny.” 

Przed chwilą Pan Jarosław pisał, że wybory prezydenckie tworzą efekt polaryzacyjny (ach tę mądre słowo efekt i to nie byle jaki bo polaryzacyjny), a teraz pisze, że ten efekt może być przez nie zlikwidowany. To w końcu w lewo czy w prawo? 

„Otwiera to drogę do wzrostu poparcia małych partii w pozostałych wyborach, dzięki głosowaniu „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Czy to przeważy efekty medialnej koncentracji uwagi, tego nie wiadomo. Jeśli jednak wybory będą rozstrzygane kolejno, szansy takiej nie będzie na pewno.” 

Pan Doktor widać, że chowany w naszej kulturze. Zna ludowe przysłowia, ale co ono dokładnie oznacza? Co to są efekty medialnej koncentracji uwagi? Co to oznacza? Jak to wygląda i jak się to bada? I skąd pewność, że jeżeli wybory będą rozstrzygane kolejno, to szansy takiej nie będzie, na pewno. Skąd to wiadomo? I jakiej szansy? Szansy na efekty medialnej koncentracji uwagi? Ale o co chodzi?! 

Pan Doktor pyta: "Czyż wynik wyborów prezydenckich w 2000 roku nie był kluczowym impulsem do przetasowania obozu solidarnościowego rok później? "

 Odpowiadamy: Nie. Rozpad solidarnościowego obozu to przede wszystkim fatalny wynik rządów AWS i zbyt duże rozbieżności pomiędzy tą częścią która chciała coś zrobić, a tą która trzymała się zasady TKM. To był kluczowy impuls, przyczyna. Porażka Krzaklewskiego była tylko katalizatorem, który to przyśpieszył. W związku z czym wnioski wyciągane dalej: do kosza marsz! 

Krótkie stwierdzenie pana doktora: „Tak wyglądają interesy partii.”

Ja się pytam: jak, bo tam wyżej nic nie widziałem o interesach partii? I poza tym wyżej były wprowadzane duże partie i małe partie. Więc czemu nie zostało sprecyzowane o jakie partie chodzi. Panie Doktorze to są podstawy! 

„W drugiej turze ostatnich wyborów samorządowych frekwencja była niższa niż w pierwszej o jedną siódmą. Nie wiadomo, o ile może spaść w „piątej turze”, niemniej niebezpieczeństwa tego nie wypada lekceważyć.”

 A jak nie spadnie to co? Skąd się wzięła niższa frekwencja w II turze samorządowej? Może przez to, że poodpadali kandydaci na których chciano głosować i nie na żadnych innych? Jarosław Flis coś czuł, że tekst dla Rzeczypospolitej nie jest najlepszy. Oczywiście tłumaczył to wymogami objętości i na swoim blogu postanowił swoimi uzupełnieniami swoich czytelników dobić.                                                                                                                               Rozpoczynamy od katastrofy logicznej:

  „to z jednej strony problemy partii. Partii, które starają się poszerzyć swój stan posiadania, lecz jeszcze bardziej – by tego stanu posiadania nie zmniejszyć.” 

Jakich partii, skoro już wcześniej wprowadził pan rozróżnienia na partie małe i duże. I w końcu czy te pańskie partie rozszerzają swój elektorat czy go bronią? Ofensywa czy defensywa? W lewo czy w prawo? Panie Kochany! Ja nie mam czasu się głowić co autor miał na myśli, nie jest pan poetą tylko socjologiem. Precyzja, precyzja i jeszcze raz precyzja! Katastrofa intelektualna zwiększa się:  

 „Jednych i drugich chciałbym przekonać, że połączone wybory w 2010 są tu rozwiązaniem najbezpieczniejszym. Pokusy partii, by poszerzyć swoje bezpośrednie wpływy mogą zostać w ten sposób – wbrew pozorom – ograniczone.”

 To znaczy chce pan przekonać partie do tego by zgodziły się na taki wariant, który ograniczy ich elektorat? Chociaż pozory mówią, że poszerzą? Fiu, fiu. Kto się na to zgodzi. I co to za pojęcie bezpośredni wpływy? Domniemywam, że np. PSL to pośrednio wpływ PO? To ja wolę mieć wpływ jednak bezpośredni, a pan mi go chcesz ograniczyć? A tego do teraz nie jestem w stanie pojąć. Chociaż już we wszystkich googlach wpisałem Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Co pana na te przysłowia ludowe wzięło? 

„Drugie uzupełnienie dotyczy problemu zachowania wyborców w sytuacji, gdy mają dwa głosy, jako argument w dyskusji, czy w przypadku jednoczesnych wyborów jedne zdeterminują drugie, czy też raczej popychną do głosowania „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.

 Szczegółowe dane dla wyborów w 2007 roku są następujące:PO: sejm – 41,5%, średni wynik kandydata do senatu – 33,6%PiS: sejm – 32,1%, średni wynik kandydata do senatu – 27%LiD: sejm – 13,2%, średni wynik kandydata do senatu – 15%PSL: sejm – 8,9%, średni wynik kandydata do senatu – 14,2% 

O co tu chodzi? Co oznacza średni wynik kandydata do Senata. Jak go pan wyliczył. I przede wszystkim jak można porównywać głosowania do Sejmu, jeden krzyżyk na jedną listę do głosowania do Senatu – tyle krzyżyków ile miejsc w okręgu. Panie Jarosławie to jest przestępstwo na statystyce a przede wszystkim na moim zdrowym rozsądku. Zakończenie Pana Doktora jest typową zagrywką wykształciuchoską. Odwołaniem się do krajów zachodnich. Tu w tym miejscu Szkocji i Nowej Zelandii. Krajów całkowicie odmiennych od Polski. 

„W ten dokładnie sposób zareagowali wyborcy w Szkocji i Nowej Zelandii, gdy zmieniono tam ordynację i dano każdemu po dwa głosy – jeden na kandydata w JOW, drugi na listę. W niedługim czasie postaram się zrobić zestawienie, jak wygląda zgodność głosowania w poszczególnych wyborach w przypadku samorządu.” 

Przede wszystkim nie można Polski porównywać, ze Szkocją i Nową Zelandią. Tam są systemy dwupartyjne, tam demokracja jest od 100 lat, a nawet znaczenie dłużej, tam jest inne wyrobienie obywatelskie. A przede wszystkim gdybyś pan był prawdziwy naukowiec to byś te zestawienie przygotował na pisanie tego postu, a nie na mityczne później. Bo co będzie jaku panu z tego przygotowania wyjdą całkowicie odmienne wnioski. Zresztą i tak pan nie przygotuje. 

 Doktor Jarosław Flis to bardzo mądry człowiek. Co prawda zabił kilku swoich czytelników niezrozumiałym językiem, ale to widać oni nie dojrzeli emocjonalnie do zrozumienia tych tekstów. Doktor Jarosław Flis uśmiechnie się do nas jeszcze wiele razy z ekranów telewizorów. Jego mądre analizy zapewne usłyszymy też w radiu. Tak. Wszystko prawda. Dzięki takim mądrym ludziom jak Doktor Jarosław Flis nasza socjologia nadal będzie szanowana na świecie.      

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka