Jakiś czas temu Witek zwrócił uwagę na to, że Polacy mają dość widzenia polskiej polityki czarno – biało http://www.grudqowy.salon24.pl/105552,index.html#comment_1526676 Mają dość podziału na dobry PiS i złą PO albo odwrotnie. Pozwolę się głęboko z nim nie zgodzić. Ale zacznijmy od początku.
Przyjmijmy, że zjawiska polityczne to kolory: Wypowiedź posła A – niebieski, reforma polityczna – czerwony, strajk jakiejś grupy zawodowej – zielony. Każde wydarzenie polityczna ma swój kolor. Teraz pojawi nam się przyporządkowania do odcieni – jasne albo szare. Jeżeli uważamy dane zjawisko za dobre – to odcień jest jasny. Jasno niebieski gdy wypowiedź posła A uznajemy za słuszną. Jasno czerwony gdy reformę polityczną uważamy za słuszną. Jasno zielony gdy strajk uważamy za słuszny. Odcień zaś szary, gdy zjawisko uważamy za złe: ciemny niebieski, nie zgadzamy się z tą wypowiedzią posła A, ciemny czerwony – reformę uważamy za złą, ciemny zielony – strajk jest zły.
Jest wiele kolorów które mogą mieć zarówno odcienie jasne jak i szare. Ale są też kolory, które mają tylko jasne, albo tylko szare odcienie. Mordowanie przeciwników politycznych – jednoznacznie szare. Mówienie nieprawdy o przeciwniku politycznym – jednoznacznie szare. Robienie prywatnych interesów na majątku publicznym – jednocześnie szare. I odpowiednio: obrona interesów ojczyzny – odcień tylko jasny. Trzeba tu zrobić zaznaczenie, że takich jednoznacznie jasnych albo szarych kolorów jest bardzo mało.
Wydarzenia polityczne często się łącza, składają się z kilku innych wydarzeń – kilku innych kolorów, i wtedy możemy oceniać po kolei wszystkie kolory składowe i przyporządkowywać je do odcieni. Możemy też zobaczyć jaki nam wyjdzie po połączeniu tych wszystkich kolorów kolor i wtedy bierzemy się za jego ocenę.
W Polsce mamy z widzeniem kolorów politycznych dwa problemy.
1) Większość społeczeństwa jest daltonistami. Nie rozróżnia prawie żadnych kolorów. Nie potrafi z poszczególnych kolorów wydzielić kolorów składowych. Nie nauczono jej na czym polega podstawowy kolor wszystkich naszych zjawisk politycznych – demokracja.
2) Nasze elity, te które powinny najlepiej czytać ten polityczny zostały tak nauczone, że dla nich nie ma możliwość aby dany kolor miał jakiś odcień. Są tak pewne swoich ocen, że nawet jeśli dobrze widzą kolor, to są w szoku jeśli ktoś próbuje ustawić go w innym odcieniu. A wreszcie co jest sprawą kluczową. Podano im absolutnie złe definicje tych kolorów podstawowych, jednoznacznie szarych albo jednoznacznie jasnych. Bo obrona interesu kraju, nie jest w Polsce jednoznacznie jasna.. jaśniejsza jest obrona interesów Europy. Z kolei: kwestionowanie pozycji Pana Prezydenta Rzeczypospolitej co jest jednoznacznie kolorem szarym, jest przez nasze elity dopuszczane w odcieniu jasnym.
(teoria kolorów wymaga jeszcze dopracowania przez autora, więc państwo wybaczą, jej opuszczenie, przejdziemy do meritum sprawy)
Uważam siebie za człowieka dobrze przygotowanego do rozróżniania politycznych kolorów. Studia politologiczne wybrałem z pasji. Historię uwielbiam. I sobie siadam czasem przed planszą polityczną. Ponieważ nie wszędzie jestem w stanie dojrzeć, muszę czasem wziąć jakąś lunetę. Tą lunetą są dziennikarze. Tak patrzę czasem przez tą dziennikarską lunetę na coś co wydaje mi się zielonym, mniejsza o odcień, bo to wiadomo sprawa ocenna każdego z nas, ale jasno widzę – zielony, tak zdecydowanie zielony. A dziennikarska luneta mówi: niebieskie. Patrzę na coś innego. To musi być kolor zdecydowanie podstawowy, jednoznacznie szary. Dziennikarska luneta mówi: nie to jest zdarzenie występujące w odcieniach. Najgorzej jest czasem jak dziennikarze zaliczą wtopę. Opisują jakiś daleki kolor, dalekie wydarzenie. A ja tam byłem.. i widziałem i to było całkiem inaczej niż luneta wskazuje. Bywa też, że widzę jakiś kolor – tam jest jakieś zjawisko polityczne, a dziennikarz mówi: tam nic nie ma. Albo pokazuje mi jakieś fantastyczne kolory, bez związku z rzeczywistością polityczną.
No to wyrzucam lunetę. I jest tego tak dużo, że odróżniam tylko jasne i szare. Czerń i Biel. Chciałbym widzieć setki kolorów.. ale lunety nie działają, pokazują nieprawidłowe kolory. A wzrok mój niestety nie sięga tak daleko.. i tam daleko to ja widzę tylko Biel albo czerń. Niech dziennikarze zaczną uczciwiej to opisywać, to wtedy sięgnę po lunety, tak to wole widzieć czarno-biało, ale jednak widzieć.
Ale sprawą kluczową jest to, że obecne kolory przyporządkowali komuniści w 1945 roku. To oni ustawili definicje kolorów podstawowych. Sojusz ze Związkiem Radzieckim stał się jasny. Sojusz z zachodem – szary. Trochę zmian wprowadzono po roku 1989. Ale do porządkowania kolorów wziął się Adam Michnik i Lech Wałęsa – osoby co do których nie mam zaufania, a w wypadku Pana Prezydenta Wałęsy podważam także jego wiedzę i kompetencje do takich czynności. Trzeba nam wreszcie uporządkować te kolory. Do każdego koloru dobrać tabliczkę z nazwą. To do jakich odcieni to przyporządkujemy – nie ważne. Ale kolory muszą mieć swoją nazwę. I trzeba zdefiniować te podstawowe, jednoznacznie szare albo ciemne kolory. Musi to zrobić jedna osoba. Bo jak dwie się za to zabiorą, to jedna drugiej będzie przeszkadzać i układać sprzecznie z tą drugą. Kolor będzie miał dwie tabliczki z wydarzeniem. Jakiś kolor pozostanie bez wydarzenia.
Osobami do porządkowania Polskich kolorów politycznych są Bracia Kaczyńscy. Nie ma innych. Rafał Dutkiewicz widzi tylko modernizacje, modernizacje – za wąski horyzont. Adam Michnik tak uporządkuje te kolory, że zamach Piłsudskiego będzie jednoznacznie ciemny, a Stan Wojenny będzie mógł być w dwóch odcieniach. Donald Tusk jak weźmie się za porządkowania kolorów politycznych to się zrobi już syf do kwadratu. Miłość nie jest najważniejszym kolorem politycznym. Jego koledzy tak zrobią, że kręcenie lodów na majątku publicznym będzie występowało w odcieniach. Na to zgodzić się nie można.
Bracia Kaczyńscy! Bo kto inny? Zagranica ma przyjść i nam porządkować kolory?
I póki dziennikarze nie naprawią swoich lunet. Nie ma takiej możliwości, że zrezygnuje z czarno białego widzenia świata.
Ponieważ jest to mój dwusetny wpis na salonie, pozwolę sobie na zwiększoną dawkę patosu.
W Polsce toczy się wojna. Jest to wojna o to aby nienormalne państwo jakim jest III Rzeczpospolita została zastąpiona przez rokującą nadzieje normalności IV Rzeczpospolitą. Na wojnie nie krytykuje się wodzów naczelnych. Sztandar IV Rzeczypospolitej w swych rękach mają bracia Kaczyńscy i to za nimi iść musimy. Nie za Rybitzkim, nie za Dornem, nie za Jurkiem. Być może czasem popełniają błędy. Ale nie nam to oceniać. Ich za to będzie oceniać Bóg i Historia. Oni biorą na siebie tą odpowiedzialność. My odpowiedzialności nie bierzemy żadnej. Czy piszemy za Kaczyńskimi czy przeciw, nie mamy aż takiej odpowiedzialności jak oni. Musimy być z nimi. Chociaż by nas prowadzili w największy ogień, chociaż by nas prowadzili na najbardziej ryzykowne akcje. Musimy. Na tym polega wojowanie.
Niestety nie mamy czasu na dyskusję: czy Kaczyński zrobił coś źle, czy dobrze. Zastanawiasz się, zamyślasz się, zatrzymujesz się – na wojnie jesteś trup. Tuski, Michniki strzelają do nas jak do Kaczek, a my się czasem zastanawiamy czy aczykolwiek Kaczyński mógł tak strzelić do Niesiołowskiego, bo przecież nie było zachowanej odległości, nie było policzone do 10. Strzelają do nas, a my chcemy się bawić w zasady. To jest wojna.
Chcecie żyć w kraju w którym najważniejszą imprezą jest rocznica Nobla dla Wałęsy? W którym czołowym dziennikarzem politycznym jest kobieta po zoologii? W którym można sobie kręcić lody na służbie zdrowia? W którym człowiekiem sukcesu jest Palikot, a człowiekiem porażki jest Roman Kluska? W którym określenie Cham nie jest obraźliwe? W którym sędzia który ściga złodzieji z FOZZ ma wypominaną przeszłość w PZPR.. ci co zaś kierowali PZPR są ludźmi honoru? W którym Sąd raz uśmierca świadka, a wina i tak jest IPN?
Ja mam takiej Polski dość, i jeśli Wy także: to nie gadać, maszerować!
Inne tematy w dziale Polityka