Grudeq Grudeq
59
BLOG

Obalić Mit Solidarności

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 10

W zeszłym roku gdy pisałem o stanie wojennym, pozwoliłem sobie spróbować porównać Generała Jaruzelskiego z Marszałkiem Petainem http://grudqowy.salon24.pl/51695,index.html Próbowałem też porównać naszą sytuację z roku 1981 z sytuacją Czechów z początku 1939 roku http://grudqowy.salon24.pl/51878,index.html Minął rok. W mojej głowie zebrała się setka nowych przemyśleń w sprawie Stanu Wojennego i nimi też pragnę się podzielić. Tytuł posta jest mocno obrazoburczy. No więc przejdźmy do jego wyjaśnienia.

 

Nim zacznę wymachiwać swoim publicystycznym mieczem, poproszę o tarczę. Moją tarczą jest to, że stanu wojennego nie przeżyłem. Jestem rocznik 1982. W mojej rodzinie nikt specjalnie przez stan wojenny nie był poszkodowany. Tato był najzwyklejszym członkiem solidarności. Więc mój stosunek do tego wydarzenia jest stosunkiem jak najbardziej historycznym, takim samym jakie mam do II Wojny Światowej, Unii Lubelskiej czy Przywileju Koszyckiego.

 

Ruch Solidarności. To nie był ruch niepodległości. Był to ruch robotniczy chcący reformować socjalizm. Jakieś marzenia o wyrwaniu się spod dominacji Rosyjskiej? Żadnych. Powstanie Warszawskie było zbyt mocną nauczką. Szukając analogii dla Solidarności w naszej historii sięgam po Rewolucje 1905 roku. Też istniały tylko hasła socjalistyczne, poprawy warunków pracujących. Haseł niepodległościowych brak. Cały czas krążyła trauma po Powstaniu Styczniowym – Polski już nie będzie. Dwaj czołowi politycy ówczesnej Polski.. walcząc o niepodległość Polski spotykają się w dalekim od Warszawy Tokio. Skutkiem tej rozmowy: Dmowski wraca do Rosji i wkrótce zostaje deputowanym do carskiej Dumy, a Piłsudski napadając na pociąg pocztowy w Bezdanach przechodzi następnie do Austro-Węgierskiej Galicji i tam zaczyna organizować organizację Strzelecką. Żaden z nich nie przyłącza się do walki, do rewolucji 1905 roku.

 

Polska niepodległość jest wynikiem gry sił międzynarodowych, zwłaszcza pozycji Niemiec i Rosji, nie sił wewnętrznych. Odzyskanie niepodległości w roku 1918 to wynik równoczesnej porażki Niemiec i Rosji. Mógłby Piłsudski mieć milion strzelców. Dmowski napisać tysiąc „Myśli nowoczesnego Polaka”. Gdyby choć jeden z zaborców zwycięsko wyszedł z wojny – Polska nigdy nie odzyskała by niepodległości. Podobna sytuacja była w roku 1989. Koniunktura międzynarodowa. Związek Radziecki przegrał wyścig zbrojeń z USA. Niemcy zaś były na amerykańskiej smyczy, a wkrótce dostały poważny problem do zajęcia jakim było zjednoczenie z NRD.

 

Bohaterowie z przypadku. By lepiej zrozumieć mój tok myślenia, proponuje małe powtórzenie z Powstania Węgierskiego 1956 roku. Skupiamy się zawsze na walkach w Budapeszcie, na płonących radzieckich tankach nie wchodząc w szczegóły. W kierownictwie Węgierskich komunistów, jak to w kierownictwach praktycznie wszystkich komunistycznych partii trwały walki, walki frakcyjne. Walki tym silniejsze im bardziej pokonana była opozycja antykomunistyczna i nie groziło zagrożenie z zewnątrz, a także im bardziej na Moskiewskich szczytach władzy walczono ze sobą. Przed rewolucją Rakosy walczy z Nagy. Obydwoje są komunistami. Nagle w październiku walkę wygrywa Nagy. Staje na czele rewolucyjnego rządu. Tu decyduje chwila. Moment w historii to rzecz ważna. Wystarczy jedna, nieprzemyślana decyzją, którą pochwyci tłum i później trzeba ją realizować, bo nie ma możliwość jej odkręcenia. I to spotkało Nagyego. Węgrzy a przede wszystkim studenci wymusili na nim pewną nieustępliwość. Wycofanie Węgier z Układu Warszawskiego, zażądanie aby Armia Czerwona opuściła kraj nad Dunajem. Rosjanie się zgadzają. Nagy zaczyna wierzyć, że mu się uda. Tak: nie jestem już komunista, jestem patriotą i prowadzę Węgry ku lepszemu. No i gdy po kilku dniach Rosjanie rozpoczynają interwencję, ten bohater rewolucji chowa się od razu w Jugosłowiańskiej ambasadzie. Nie przewodzi tłumom na barykadach, czeka w ambasadzie Tito. Może będę jeszcze do czegoś potrzebny? Zrzucę winę na innych, powiem że cały czas wierzyłem w zwycięstwo komuny, jedynie zrobiłem unik taktyczny. Komunista który walczy przeciw komunizmowi tak całkowicie przypadkiem? A czemu nie?

 

To, że partie komunistyczne to monolit jest fikcją. Jest monolitem tylko wobec wrogów zewnętrznych, ale wewnątrz walki toczą się zawsze.

 

W Polsce komunistycznej gdy dochodziło do zmiany ekipy to zawsze w wyniku jakiś niepokojów społecznych. Niepokoje społeczne 1956 roku wygrał Gomułka kosztem Ochaba. Niepokoje 1970 roku wygrał Gierek kosztem Gomułki. Nigdy nie wygrywało społeczeństwo. Stanowiło tylko kartę przetargową. Władza cały czas była w rękach komuny.

 

Mamy rok 1980. Przyjmuję tezę, że Wałęsa zjawił się w Stoczni Gdańskiej podwieziony milicyjną motorówką. Jakaś frakcja SBecka, ta która najprawdopodobniej kilka lat wcześniej zwerbowała TW Bolka, później pozwoliła mu na zerwanie tej współpracy zapragnęła mieć swojego człowieka w stoczni. I tak Lech nam się w stoczni zjawia. I znów moment historyczny. Może miał inne zadania, a w pewnym momencie dał się ponieść: tak walczymy, o Polskę, o wolność. Nasi SBecy którzy Lech do stoczni wysłali schodzą na plan dalszy. Przyjmijmy też do wiadomości, że jedni SBecy mogli z działalności Lecha być jak najbardziej zadowoleni, podczas gdy inni najchętniej Lecha wysłali by w kosmos. SB też nie była monolitem. Zwłaszcza, że w sferze bezpieczeństwa działały jeszcze wywiad radziecki (towarzysze radzieccy zawsze woleli mieć swoją kontrolę), wywiad PRLowski wojskowy, wywiad NRD (akta Stasi). Ogólny misz masz. Lech Wałęsa staje się nam bohaterem z przypadku. Dla SBecji najważniejsza wiadomość: z Warszawy odjeżdża pociąg do Katowic z wagonami do Ustronia.

 

Sytuacja nam się rozwija. Rozpoczyna się karnawał Solidarności. Każda z frakcji SBowskich stara się obsadzić Solidarność swoimi agentami, ludźmi. Mamy tu pełny misz – masz. Ludzie którzy chcą walczyć za Wolną Polskę, ludzie którzy wierzą w reformę socjalizmu, ludzie którzy się zapisują bo inni się zapisali etc. Ale szczyt organizacji jest pozbawiony myśli. Czy wierzą państwo, że Lech Wałęsa na przełomie roku 1980/1981 ma plan – co dalej? Co robimy i po co? Piłsudski po zesłaniu wie jedno, chce niepodległej Polski i musi walczyć z Caratem. Wie po doświadczeniu 1863 roku, że nie jest możliwa niepodległość Polski wywalczona własnymi siłami, trzeba szukać gdzieś oparcia na zachód. Wybucha Rewolucja 1905 roku, a on jedzie do Japonii, bo tylko w tym, że Japonia poważniej ruszy na Rosję upatruje szans na niepodległość. Szansy nie ma. Wycofuje się z Królestwa do Galicji. Lech Wałęsa z planem strategicznym?? Czy Lech Wałęsa jedzie do Stanów Zjednoczonych rozmawiać z administracją waszyngtońską jak ona zapatruje się na walkę z komunizmem? Czy Lech Wałęsa w czasie karnawału solidarnościowego piszę jakąś prace wyjaśniającą po co walczymy? Nic. Pracy takiej nawet nie piszą jego doradcy. Programem ciągle są drukowane ulotki. Ulotki można wydrukować bardzo różne, ale programu to one nam nie zastąpią. Przywódca Solidarność jest człowiekiem zbyt ograniczonym na takie myślenie.

 

Z tego punktu widzenia Solidarność nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia dla komunistów. Przywódca jej jest „sterowalny”. Zresztą władza ma na niego haki – ot ciekawe co by było gdyby Wałęsowskie kwity z Graczykiem wyskoczyły w momencie podpisywania porozumień sierpniowych? Poza tym jest człowiekiem… który nie ma idei. Czy ktoś widział przywódcę rewolucji, który nie przeczytał ani jednej ksiązki? Taka osoba może być twarzą, ale gdzieś, ktoś za nim musi być, kto pociąga sznurki. Do Solidarności poza tym wstępuje coraz większa liczba partyjnych, agentów. Agent stojący na szczycie organizacji jest 100 procentową pewnością nieszkodliwości takiej organizacji. Przypomnimy chociażby postać mnicha Grigorija Gapona. W dziejach Ochrany i jej prowokacji szukałbym klucza do zrozumienia Solidarności.

 

Towarzysze radzieccy grożą interwencją. Nikt tej interwencji nie chce. Jaruzelski zbyt dobrze pamięta lekcje II Wojny Światowej. Rosjanie też nie chcą powtórki Węgier czy Czechosłowacji. Ale przecież nikt nie pozwoli na to aby Polska wyskoczyła sobie z Układu Warszawskiego. Więc jest straszenie interwencją. Można nią rozgrywać walki wewnątrz PZPR – weźcie przykręćcie śrubę, bo wejdą towarzysze. Ktoś na pewno liczy na interwencję bo wtedy on zagarnie władzę. A dzięki sterowalności Solidarności możną natężać albo zmniejszać zagrożenie od niej płynące. Zima 1980/1981 grozi interwencja – Solidarność spokojniejsza. Od lata 1981 roku interwencja nie grozi – Solidarność ciut mocniejsza. Właściwie teraz zadaje sobie pytanie takie: jakim zagrożeniem dla Związku Radzieckiego, dla Armii Czerwonej był związek zawodowy, który z zagranicy sprowadzał maszyny drukarskie? Przecież maszynami drukarskimi nie walczy się z czołgami.

 

Solidarność była potrzebna do walki wewnątrz PZPR. To nie była organizacja niepodległościowa. Kiedy towarzysze radzieccy zobaczyli latem 1981 roku jak chaotyczna jest solidarność, jak pozbawiona jest kierownictwa, jak pozbawiona jest celów i wreszcie jak zinfiltrowana jest przez Polskie spec służby dała sobie spokój z groźbami interwencji. Jedynie po pewnym czasie zaczęła wymagać na Generale Jaruzelskim to, żeby jakoś tą sprawę załatwił, bo przecież strajki i cały ten karnawał poważnie naruszał Polską gospodarkę a tym samym gospodarkę całego demoludu.

 

Ochrana. Gapon. Solidarność. Służba Bezpieczeństwa. Wałęsa. Tu z tych puzzli układałbym co to jest solidarność. Jeszcze brakuje mi do analizy sytuacji wewnątrz PZPR. Ale patrząc na to ilu agentów działało w Solidarności jestem przekonany, że służyła ona rozgrywkom wewnętrznym a nie Polsce. I tym tropem trzeba iść.

 

W tytule napisałem: zastąpić Mit Solidarności. Tak! Ten Mit staje się tarczą, za którą chowa się całe zło III Rzeczypospolitej. Solidarność oklaskiwał teraz w Gdańsku Ryszard Kalisz, chwalił Jaruzelski i Gorbaczow, nawet Kwaśniewski. Nie widziałem pani Walentynowicz, państwa Gwiazdów. To ma być ta Solidarność? Wspólna walka? To z przeciwnikami na jednej Sali się siedzi, a tych którzy walczyli wysyła się na śmietniki oszołomstwa.

 

Niestety. Tak się stało, że na czele Solidarności stanął agent. Chociażby tysiąc ludzi uczciwych i w najlepszym tego słowa znaczeniu – patriotycznych zapisało się do Solidarność, to agent ulokowany tak wysoko niweczy jakąkolwiek prace. Dzieckiem Solidarności jest III Rzeczpospolita, zwana też PRL – bis. Jest to dziecko jak najmocniej nieudane. Dzieckiem Rewolucji 1905 roku byłaby jakaś socjalistyczna Polska jednakże cały czas związana z Rosją. To było nie do przyjęcia. Lepiej było poczekać na wojnę i na prawdziwie niepodległą Polskę. Solidarność była reformą socjalizmu/komunizmu a te ustroje są w każdej, nawet reformowanej postaci zagrożeniem dla Polski.

 

Solidarność jest tylko jednym z etapów Polskiej Rewolucji. Rewolucji która pozwoli nam wrócić naszą historie do czasu sprzed 1 września 1939 roku. Rewolucji która swój koniec będzie mieć w IV Rzeczypospolitej. Mit Solidarności musi być przykryty nowym Mitem. Tak jak niegdyś przykryto Mit Rewolucji 1905 roku Mitem Legionów Piłsudskiego. To jest droga do normalnej Polski.

 

 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka